-Co Ty tu robisz?!- spytałam pretensjonalnie, podchodząc do Janka.
-O, Sara! Szukałem Cię-powiedział spokojnie.
-Czy ja naprawdę nigdy się Ciebie nie pozbędę? Zawsze pojawiasz się w najmniej odpowiednim miejscu. Śledzisz mnie?-kontynuowałam zdenerwowana.
-Ogarnij się. Ile jeszcze będziemy ciągnąć ten spór?-rzekł chłopak z rozbawieniem.
-Co? I kto to mówi?-wybuchnęłam śmiechem.-Bez owijania w bawełnę- czego ode mnie chcesz?-skrzyżowałam ręce. Janek uśmiechnął się głupkowato.
-A czy ja zawsze muszę czegoś chcieć? Przyszedłem pogratulować Ci nowej roli.
-Oboje wiemy, że to nieprawda Jan-mruknęłam. Chłopak westchnął zrezygnowany.
-No dobra, może jest taki tyci, tyci szczegół i..
-Wiedziałam.
-Dasz mi dojść do słowa?-zapytał zirytowany chłopak.- Szefowa każe mi zrobić o Tobie artykuł do naszej gazety-mruknął niezadowolony.
-Nie dasz mi spokoju, jeśli się nie zgodzę, prawda?-wzięłam głęboki wdech.- Zróbmy ten wywiad i miejmy to za sobą.
Jan zmarszczył brwi. Lustrował mnie wzrokiem.
-Sęk w tym, że tu nie chodzi o zwykły wywiad-odparł spokojnie.- Moja szefowa chce, żebym pochodził za Tobą przez pewien czas.- Janek zaczął nerwowo bawić się palcami.
-Co? Że my niby mamy spędzać razem czas?- wybuchnęłam jeszcze większym śmiechem. Przecież to absurdalne.
-Uwierz, mi też ten pomysł wcale się nie podoba. Ale praca wymaga poświęceń. Nawet najgorszych.
-Nie powiedziałam, że się na to zgadzam-odparłam z wyższością. Jan zacisnął pięści. Wziął głęboki wdech, aby się uspokoić.
-Pomyśl. "Lodge" to najpopularniejsza gazeta w kraju. Wiesz, jaki rozgłos otrzymasz, jeżeli pojawi się tam artykuł o Tobie?- Janek opanował swój ton. Patrzył mi głęboko w oczy.
- "Lodge"? A więc to tam pracujesz?- byłam zaskoczona. Pomimo tego, że nie lubiliśmy się z Dąbrowskim muszę przyznać, że zawsze miał talent do pisania. Nie byłam świadoma, że aż taki.
-Właśnie to powiedziałem-burknął chłopak.
-Czekaj, a to nie jest przypadkiem ta gazeta, przez którą Sylwia Przybysz została wywalona z agencji, Jeremi Sikorski dostał załamania nerwowego a Magdalena Bereda wyjechała z kraju?- Bacznie obserwowałam twarz Jasia. Chłopak nerwowo podrapał się po karku.- Czyli jednak. A więc chyba nie muszę nawet Ci odmawiać. To oczywiste.
Wzięłam w rękę kubek soku, po czym bez dłuższego przeciągania oddaliłam się od stołu z przekąskami.
-Czekaj, czekaj!- Jaś ruszył w pogoń za mną, jakby wybudzony z transu. Chwycił mnie za ramię.
-Są też osoby, którym artykuł w naszej gazecie wyszedł na dobre. Wszystko zależy od tego, z jakiej strony mi się pokażesz. Naprawdę wystarczy Ci taka licha sława? Co prawda kilka osób rozpoznałoby Cię na ulicy, ale na tym się kończy.
-Niedługo nagrywam nowy serial, więc wszystko może się zmienić-odparłam. Rozmowa z nim zaczynała mnie męczyć.
- Może zmienić się nawet trzy razy bardziej, jeśli zdecydujesz się na ten artykuł. Czekaj, słyszałaś może o Angelice Mazurskiej?
-Nie..?- uniosłam brew.
-No właśnie! A wiesz dlaczego?- Janek wyszczerzył się chytrze.
-Dąbrowski, skończ. Nie ma opcji, żebym się na to zgodziła-burknęłam.
-No dobrze, rób sobie, co chcesz. Napiszę ten artykuł i bez Ciebie. Niech cała Polska dowie się, że Sara Chojnacka jest w wieku 14 lat nad łóżkiem miała powieszone zdjęcie Adama Zimmermanna, który wolał jej przyjaciółkę od niej. Że ta "wielka gwiazda" w liceum tak się schlała, że zwymiotowała na buty ochroniarza w klubie. O, nie zapomnijmy też o tym, że jej ojciec od kilku lat siedzi w więzieniu.
Zastygłam w miejscu. Ręce drżały mi ze złości.
Może mnie obrażać. Może kierować w moją stronę masę obelg.
Ale niech nigdy nie mówi o moim ojcu.
-Jesteś większą świnią, niż myślałam-powiedziałam, zaciskając zęby, po czym wylałam na Jana całą zawartość mojego kubka. Wszyscy, którzy w tym czasie byli na sali zwrócili oczy ku naszej dwójce. Chwilę później podbiegli do nas ochroniarze.
-Przepraszam pani Saro, czy ten młodzieniec pani przeszkadza? Mamy go stąd usunąć?-spytał jeden z nich, zbliżając się w stronę intruza.
-O nie Sara, nie zrobisz mi tego-Jan zaczął się wycofywać, jednak uderzył plecami w drugiego ubranego na czarno mężczyznę.
-Tak, przeszkadza mi-powiedziałam oschle. Ochroniarze wzięli Jasia pod ręce po czym wyprowadzili go z sali.
- Zapłacisz mi za to suko-zawołał chłopak. W tym samym czasie jeden z mężczyzn trzepnął go w głowę. Chwilę później cała trójka zniknęła mi z pola widzenia.
Nie mam pojęcia, dlaczego los pokarał mnie taką osobą, jak on.
Bo nie wiadomo, jak bardzo byśmy się starali, nigdy nie mogliśmy się od siebie oddalić.
A może bywały momenty, w których.. nie chcieliśmy? Nasza relacja była bardzo skomplikowana.
Bywały w naszym życiu dobre momenty, ale on niszczył je wszystkie. Czy on wie, że istnieje coś takiego jak sumienie?
STAI LEGGENDO
Closer to the border || JDabrowsky
FanfictionTo nie jest kolejne opowiadanie, w którym chłopak zrywa dla dziewczyny stokrotki i tylko czeka na spotkanie, a ona piecze jego ulubione ciasto i chce powodować uśmiech na jego twarzy. Tutaj on podrzuca jej bukiet, aby dostała alergii oraz marzy o zr...