Rozdział 27

458 64 27
                                    

Kiedy następnego dnia zjawiłam się na planie, reżyser kategorycznie zabronił mi pracować. Tak naprawdę nawet dzisiaj nie czułam się dostatecznie dobrze na odgrywanie nowych scen. Nie chciałam jednak przepuszczać żadnej godziny na planie tylko dlatego, że mój organizm postanowił się zbuntować. Świetnie, jakby same problemy psychiczne mi nie wystarczyły..

Cóż, skoro przejechałam do centrum Warszawy dobre 20 minut, to bezcelowe byłoby szukanie teraz powrotnego transportu do domu. Niestety, mój samochód postanowił dziś rano odmówić mi posłuszeństwa i nie mogłam go zapalić. Może to przez panujący mróz? Chociaż bardziej stawiałabym na opcję: świat obraca się przeciwko mnie. Sam w sobie przejazd taksówką nie był zły, ale musiałam naprawdę długo się za nią naczekać. W dodatku kierowca cały czas słuchał w radiu jakichś romantycznych ballad. W ogóle nie miałam ochoty na taki typ muzyki. Nie w obecnej sytuacji. 

Grzecznie pożegnałam się z reżyserem, po czym skierowałam się w stronę jakiejś kawiarni. Gorąca herbata z miodem i imbirem.. Tego mi było trzeba. Wybrałam pierwszy lepszy lokalik. Kiedy weszłam do środka poczułam, jak uderza we mnie fala ciepła. W pomieszczeniu unosiła się woń ciasta jabłkowego i kawy, tworząc tym samym cudowne, pobudzające fantazję połączenie. Kawiarnia była urządzona w nowoczesnym stylu-wszędzie dominowała biel i odcienie szarości. Okna w lokalu były tak wielkie, że obejmowały niemalże jedną całą ścianę. Gdzie nie gdzie można było dostrzec piękne rośliny, które swoją obecnością nadawały magii temu miejscu. Ta bajkowa kawiarnia z pewnością była idealnym miejscem na ucieczkę od rzeczywistości, której tak bardzo teraz potrzebowałam. 

-Pięknie tu, prawda?- Nagle do moich uszu dotarł głos niskiej dziewczyny stojącej za ladą. Uśmiechała się do mnie serdecznie.

-Nie da się zaprzeczyć-powiedziałam, również starając się unieść kąciki ust. Podeszłam bliżej lady.

-Kiedy pierwszy raz tu przyszłam, również poczułam magię tego miejsca-odparła rozmarzonym głosem.-Co sobie pani życzy? Osobiście polecam jabłecznik z lodami waniliowymi. Jest wyborny.

Byłam zaskoczona otwartością tej dziewczyny. W dodatku nie w ogóle mnie nie rozpoznała. Strasznie mnie to cieszyło, zważywszy na to, że w ostatnim czasie nie miałam siły na dłuższe spotkania z fanami. Kochałam ich strasznie, jednak.. w tym momencie chyba nic nie potrafiło zatuszować mojego zmęczenia i strachu. Nie chciałam nikomu pokazywać się w takim stanie.

-Cóż, w takim razie powołam się na pani słowo-odparłam.- Do jabłecznika poprosiłabym również herbatę z imbirem i miodem.

-Dobrze..-mruknęła dziewczyna, spisując moje zamówienie na kartce.- Ciasto i herbata raz! Przyniosę pani zamówienie za około piętnaście minut. 

Kiwnęłam twierdząco głową w stronę kelnerki, po czym zajęłam miejsce na jednym z foteli. Ponownie zaczęłam rozglądać się po kawiarence. Moją uwagę przykuły obrazy wiszące na białych, zaakcentowanych popielatym kolorem ścianach. Przez dobre kilka minut analizowałam jedno z dzieł Vincenta van Gogha. Naprawdę uwielbiałam jego twórczość. 

Kiedy kelnerka podała mi do stolika moje zamówienie, zaczęłam wpatrywać się w przechodniów za oknem. Większość ludzi potwornie się gdzieś śpieszyła. W Warszawie to było na porządku dziennym, dlatego też ja postanowiłam zamieszkać na obrzeżach tego miasta. Od zawsze preferowałam spokojne życie, chociaż czy zostając aktorką właśnie temu nie zaprzeczyłam? Nagle w moich uszach rozbrzmiał lichy dźwięk dzwoneczka. Sygnalizowało to przyjście następnego klienta. Blondynka stojąca z ladą zareagowała na niego jak na komendę, bo od razu się wyprostowała i przybrała na twarzy szeroki uśmiech. Po chwili odwróciłam wzrok od dziewczyny, aby chwilę później zmierzyć spojrzeniem przybyłego gościa. Kiedy go zobaczyłam, omal nie zakrztusiłam się moją imbirową herbatą. W dodatku nowo przybyły jegomość zmierzał w moją stronę.

-Łukasz? A co Ty tutaj robisz?-spytałam z wyraźnym zaskoczeniem w głosie. Chłopak uśmiechnął się z rozbawieniem, po czym zajął fotel naprzeciwko mnie.- Nie powinieneś być na planie?

-Reżyser był strasznie zmartwiony Twoim stanem. Poprosił, żebym za Tobą poszedł i odwiózł Cię do domu-wyjaśnił.- Ale widzę, że już jest Ci lepiej?-dodał uszczypliwie.

Próbowałam wysilić się na jakieś kłamstwo, jednak nie miałam już siły na to wszystko. Posłałam Łukaszowi słaby uśmiech.

-Jasne-powiedziałam bez przekonania. Skrzywiłam się. Widząc moją reakcję, brunet spoważniał. Wyprostował się w fotelu.

-Tu nie chodzi tylko o ból fizyczny, prawda?

Miał stuprocentową rację. Czułam na sobie ogromny ciężar wszystkich zdarzeń, które ostatnio mnie gnębiły. Myślałam, że kiedy powiem Patrykowi o stalkerze poczuję się lepiej. Niestety, nic nie szło po mojej myśli. Co z tego, że mu o tym powiedziałam, skoro każdego dnia w pracy musiałam udawać, że wszystko jest w porządku i jestem w stanie dobrze wykonywać swoje zadania? Poza tym.. nikt nie wiedział o sytuacji z Jankiem. Powinnam o tym komuś powiedzieć?

-Masz rację.

Closer to the border || JDabrowskyМесто, где живут истории. Откройте их для себя