-Co? O czym ty mówisz.

-O tym.

Z całej siły kopnąłem go w czułe miejsce i poszedłem w swoją stronę. Mężczyzna zwijał się z bólu. A Jimin szybko pobiegł pomóc przyjacielowi. Uśmiechnąłem się cwanie pod nosem. Czułem przez to nie małą satysfakcję.

-Kur**!

-Nie ładnie przeklinać. Dajesz zły przykład swoim dzieciom Namciu.

Obróciłem się ostatni raz w ich stronę i przybrałem poważny wyraz twarzy.

-Nie dobrze jest zadzierać z Kim Seokjinem. Zapamiętajcie to sobie raz, a dobrze.

Oboje patrzyli na mnie oszołomieni, a ja poszedłem w swoją stronę, dumnym, zdecydowanym krokiem z uniesioną głową.

Mask mode on...

~Namjoon~

-No tego to się nie spodziewałem.

Wysyczałem przez przeszywający ból. Jimin pomógł mi wstać, podtrzymując z boku.

-No to żeś sobie nagrabił. A mówiłem ci, że on nie jest zwykłym płochliwym, rozpuszczonym lalusiem.

-Cicho bądź. Nie chcę teraz wysłuchiwać twoich kazań. Bardzo dobrze wiem, że schrzaniłem. Nie musisz mi tego mówić.

-On wcale nie jest głupi. Mógłbym powiedzieć, że na serio ma łeb.

-No przecież wiem.

Wyrzuciłem zirytowany.

-Pasowalibyście do siebie.

-Co ty zaś tam gadasz?

-Obaj uparci, zawzięci, mściwi, stanowczy i nieugięci. Za to wrażliwi.

-Ja? Wrażliwy?

Zaśmiałem się kpiąco.

-Tylko udajesz twardego. Tak na prawdę tam w środku to z ciebie ciepła klusia.

Uśmiechnął się słodko, a ja pokręciłem głową.

-Chyba w twoich snach.

Poszedłem w stronę swojej ,,komnaty" i zahaczyłem po drodze o biurko, na którym leżały mapy, różnych banków. Musiałem skupić się teraz na napadzie, a nie na jakimś chłopaku, którego zraniłem. Zasiadłem na wygodnym, skórzanym fotelu i zacząłem rozmieszczać punkty na papierze. W tych miejscach mają stać nasi, by w razie czego być w gotowości. Cały przebieg miałem już mniej więcej w głowie. Tylko wystarczyło przenieść to na papier.

~Seokjin~

W takich chwilach zawsze rozładowuję emocje w kuchni. Wyciągnąłem garnek z jednej z szafek i położyłem go na blacie. Miałem ochotę zrobić coś w miarę prostego. W końcu zdecydowałem się na polską kuchnię, czyli kluski śląskie. Naobierałem, więc ziemniaków i przemyłem zimną wodą, by pozbyć się wszelakich zanieczyszczeń. W trakcie ich gotowania, poszperałem w szufladach w poszukiwaniu mąki. Po wyciągnięciu ziemniaków z gorącej wody, zacząłem je ugniatać i posypywać mąką. Takie czynności bardzo mnie uspokajały i stosunkowo dużo czasu przebywałem w kuchni.

-Pewnie teraz kpi ze mnie. Nie dam mu tej satysfakcji.

Wysyczałem poddenerwowany. Uformowałem jędrne i spójne ciasto w małe kulki, po czym wrzuciłem je na nowo do wrzącej wody. Uwielbiałem patrzeć jak cały ten proces robienia z niczego, coś przemija. Później czuję się spełniony, gdy jakieś danie mi wyszło i wszystkim poczęstowanym zasmakuje. Jak to mówią~ przez żołądek do serca.

A już na pewno mojego.

Przypomniało mi się, gdy Kevin specjalnie, by zrobić na mnie wrażenie przyrządził lazanię. Pamiętam, to jakby było dziś. Ta jego zawzięta mina i wzrok pełen nadziei, iż może mi zasmakuje. Nie była jakaś rewelacyjna, jednak ważne było, że się chłopak starał. W tedy też poszliśmy na pierwszą randkę.

-To były czasy.

Uśmiechnąłem się pod nosem. Jednak w środku czułem nieznaną mi pustkę. Potrzebowałem teraz kogoś, do kogo mógłbym się przytulić, porozmawiać, usłyszeć słowa: ,,będzie dobrze. Jestem tutaj". Takimi zdaniami obdarowywał mnie blondyn i przy nim czułem się bezpiecznie. A teraz? Teraz muszę być czujny dwadzieścia-cztery na dobę.

-Szkoda tylko, że to niewykonalne.

Wymruczałem zawiedziony. Nigdy nie miałem potrzeby kontaktu fizycznego z drugą osobą, jednak dziś jest wyjątkowo specyficzny dzień, a moje zachowanie podchodzi pod rozstrojenie emocjonalne, czy kryzys.

🗝🔫💰💼🗝

Dziękuję za wszystkie gwiazdki i odczyty! Jesteście wspaniali 💓

Wasze komentarze są tak dobre, że czasami czytam je po kilka razy XD

To daje takiego kopa do działania, że sobie nie wyobrażacie 🤗

I Love You! 🍇💓😘

Prince of darkness «~NAMJIN~»Where stories live. Discover now