#19

1.3K 89 4
                                    

Zanim weszły do mieszkania Jules musiała uderzyć kilka razy w drzwi z barku. Najwyraźniej atak, który odbył się, kiedy uciekała ze Stevem i Wandą musiał uszkodzić zawiasy. Weszły do środka. Jules rozejrzała się po swoim mieszkaniu, teraz niemal całkowicie zdewastowanym. Przez dziury po kulach, które powstały w szybach wpadało mroźne powietrze, dlatego okryła się szczelniej kurtką. Natasha wyminęła ją i szybko przejrzała wszystkie pokoje w poszukiwaniu jakiegokolwiek niebezpieczeństwa. W końcu rozluźniła się i Jules dostrzegła napięcie, które schodziło powoli z jej twarzy.

- Czyli. - zaczęła przechadzając się wolno po mieszkaniu, aż w końcu usiadła na blacie w kuchni. - Tu chowałaś się przez ostatni rok?

Jules spojrzała na nią z lekkim rozbawieniem na twarzy. Uśmiechnęła się z tym dobrze znanym Natashy półuśmiechem.

- Tu mieszkałam przez ostatni rok.

Podeszła do Natashy i złapała ją za ramię po czym delikatnie ale stanowczo zepchnęła ją z blatu. Natasha westchnęła przeciągle i skrzyżowała ręce na piersi. Uniosła jedną brew z przekąsem. Jules otworzyła lodówkę, ale kiedy tylko doszły ją zapachy z niej, momentalnie zatrzasnęła drzwiczki. Podeszła do jednej ze ścian i pstryknęła włącznikiem światła, a Natasha widziała złość na jej twarzy, kiedy nic się nie stało. Oparła się o ścianę i pacnęła ręką w czoło.

- Zapomniałam zapłacić rachunków. - a widząc rozbawienie na twarzy Romanoff, prychnęła. - Odcięli mi prąd.

- Nie potrzeba nam prądu. - Natasha machnęła lekceważąco ręką. - Zabierzmy ten dysk i wynośmy się stąd.

Jules skinęła głową i przez chwilę nad czymś się gorączkowo zastanawiała. Natasha podniosła się z krzesła, na którym do niedawna siedziała i patrzyła, jak Moore miota się po pokoju w gorączce. Przez chwilę trzymała się za skronie, a następnie spojrzała Rosjance prosto w oczy.

- Robimy tak, ja znajdę dysk, a ty zabierz stąd jak najwięcej rzeczy się da.

Po tych słowach wyszła z kuchni i Natasha usłyszała już tylko huk otwieranych i zamykanych z impetem szuflad. Następnie sama zabrała się do pakowania wszystkiego co wpadło jej w ręce.








Jechały z powrotem w stronę Nowego Jorku. Jules prowadziła w obie strony, ale kiedy tylko Natasha proponowała zamianę dziewczyna stanowczo odmawiała. Wskazówka prędkościomierza przez całą drogę od mieszkania Jules nie spadła poniżej stu dwudziestu kilometrów na godzinę, choć gdy jechały przez mniejsze miasteczka zdarzało im się mijać patrole policji.

- Jakim cudem jeszcze nie zapłaciłaś mandatu? - Natasha zaśmiała się rozparta wygodnie na siedzeniu pasażera.

Jules spojrzała na nią z kamienną twarzą, ale w jej oczach była agentka dostrzegła iskierki rozbawienia.

- Jeszcze nigdy mnie nie dogonili.

Natasha zaśmiała się na głos i spojrzała z powrotem na drogę, podczas gdy Jules patrzyła prosto na nią. Momentalnie uśmiech zszedł jej z twarzy.

- Uważaj! - wrzasnęła, a Moore zareagowała instynktownie.

Przekręciła kierownicę ostro w prawo, aby uniknąć potrącenia człowieka, który stał na środku jezdni. Natasha złapała się deski rozdzielczej, ale skręt był tak ostry, że nawet to jej nie pomogło. Słyszała cichy krzyk Jules z siedzenia obok, ale nie była w stanie spojrzeć na dziewczynę. Pas szarpnął nią mocno, kiedy w końcu zatrzymały się w poprzek drogi. Młodsza z dziewczyn odpięła pas i nachyliła się w stronę Natashy kładąc jej dłonie na ramionach.

New HeroesWhere stories live. Discover now