#13

1.4K 102 7
                                    

Wanda

Było już ciemno, kiedy Steve i Wanda przekroczyli próg mieszkania. Zamknęli za sobą drzwi, które zatrzasnęły się z głośnym jękiem. W mieszkaniu było ciemno i duszno, a w powietrzu unosił się zapach alkoholu i spalenizny. Wanda zakaszlała cicho, a Steve tylko rzucił jej spojrzenie i wszedł głębiej do pokoju.

- Jules? - zapytał, a w cichym pomieszczeniu jego głos zabrzmiał niczym wystrzał armatni.

- Tutaj.

Dwójka Avengers weszła do łazienki, gdzie Moore usiłuje próbowała domyć patelnię w umywalce. Szorowała ją z taką pasją i zaciekłością, jakiej ani Rogers ani Maximoff nigdy nie widzieli.  Stała zgarbiona z rękawami podwiniętymi aż do łokci, a w prawej ręce trzymała gąbkę, którą próbowała domyć spaleniznę z patelni. Całą jej prawą dłoń pokrywały bąble i pęcherze.

- Jules? Wszystko w porządku?

Dziewczyna jakby wyrwana z nagłego zamyślenia podskoczyła nieco i spojrzała na nich. W jej szarych oczach krył się wstyd i zdziwienie.

- Eee hej. - powiedziała niepewnie, chowając obie dłonie za plecami, a przy okazji mocząc sobie spodnie wodą. - Co tu robicie?

- Przecież byliśmy umówieni. - Wanda próbowała ukryć rozbawienie, które i tak malowało się na jej twarzy.

Jules zrobiła dziwną minę i uśmiechnęła się, co miało chyba udawać szczęście. Potem usłyszeli brzęk patelni uderzającej o podłogę. Moore odwróciła się na pięcie i przyklęknęła na jedno kolano, żeby pozbierać bałagan.

- Czekaj, pomogę ci. - powiedział Steve, a Jules usunęła mu się z drogi.

Mężczyzna pozbierał naczynie i gąbkę, a potem wyszedł z pomieszczenia. Wanda natomiast została jeszcze i pomogła Jules pozbierać się z ziemi. Syknęła cicho, kiedy jej palce zetknęły się z gorącym metalem protezy dziewczyny. Wanda spojrzała na swoją rękę, na której już pojawiały się drobne pecherzyki.

- Przepraszam. Jezu przepraszam Wando.

Młoda Avengerka wsadziła rękę pod zimną wodę i westchnęła z ulgą. Następnie spojrzała na dziewczynę i kazała jej również wsadzić rękę pod wodę.

- Mogę wiedzieć co ty wyprawiasz? - zapytała lekko poirytowana Maximoff.

Jules nic nie powiedziała, tylko oblała się szkarłatnym rumieńcem i odwróciła wzrok. Co chwilę otwierała usta, jakby miała zamiar coś powiedzieć.

- Robiłam kolacje. - odparła po chwili milczenia.

Wanda uniosła wysoko brwi i spojrzała na poparzoną rękę Jules i dym unoszący się w powietrzu.

- I dlatego prawie spaliłaś całe mieszkanie?

Jules wzruszyła ramionami i znów wsadziła rękę pod zimną wodę. Stała tak przez chwile, a Maximoff znalazła w jednej z szafek biały bandaż i maść. Moore już pospiesznie pozbywała się szyny, która w następnej chwili wyładowała na podłodze.

- Daj, pomogę ci.

Wanda zaczęła delikatnie smarować dłoń dziewczyny maścią chłodzącą i owijać bandażem.

- Chciałam zrobić jajecznicę, ale potem zapomniałam wyłączyć gaz. Nawet nie zauważyłam, kiedy się poparzyłam.

- Nic nie czułaś? Masz poparzenia drugiego stopnia i nawet ich nie zauważyłaś?

Jules wzruszyła ramionami z udawaną obojętnością. Popatrzyła na Wandę z wdzięcznością, kiedy kobieta skończyła opatrywać jej nadgarstek.

New HeroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz