#4

1.7K 112 4
                                    

Steve

Kapitan szedł powoli przemierzając kolejne korytarze Stark Tower. Jego myśli krążyły wokół misji powierzonej mu przez Marię Hill. Substancja znaleziona w strzykawkach w mieszkaniu Lii Johnson okazała się morfiną, a tabletki były silnymi środkami przeciwbólowymi.

- Naprawdę nie wiem po co tej dziewczynie tyle środków. - powiedziała Maria, gdy tylko Stark przekazał jej wyniki badań. - Tym można by zaopatrzyć cały szpital.

Steve nic nie powiedział. Zebrał tylko potrzebne informacje i zgodnie z poleceniem Hill zajął się ponowną obserwacją. Okazało się, że zadanie mimo iż nie należało do najtrudniejszych to z pewnością było dla Rogersa najbardziej żmudne. Lia Johnson mieszkała ponad sto kilometrów za Nowym Jorkiem, a Steve codziennie musiał tam jeździć. Do tego praktycznie nic się nie działo, a Johnson nie sprawiała wrażenia podejrzanej. Wiodła całkiem normalne życie.

- Steve?

Obejrzał się, napotykając spojrzenie Wandy Maximoff. Najmłodsza z Avengers biegła z blondynem starając się go dogonić. Po chwili znalazła się tuż obok niego, a jej długie, brązowe włosy opadały gęstymi kaskadami na ramiona. Uśmiechnęła się nieśmiało. Steve odwzajemnił uśmiech, ale jego był nieco mniej wesoły.

- Coś się stało? - spojrzał uważnie na dziewczynę, ale ona tylko zaczęła iść wolnym krokiem dając mu znak, aby poszedł za nią.

- Właściwie to chciałam porozmawiać. - zrobiła pauzę i niepewnie dodała. - O Natashy.

Rogers westchnął. Nie tylko on zauważył pogorszenie się stanu Wdowy. Widział to każdy mieszkaniec Stark Tower.

- Dobrze. Co znowu zrobiła?

Wanda spuściła wzrok lekko zakłopotana.

- Martwię się o nią. - powiedziała cicho i niepewnie, jakby wstydziła się do tego przyznać. Steve doskonale wiedział, jak się czuje.

- Wiem, ja też. - nie potrafił ukryć smutku w głosie. On też martwił się o Natashę, w końcu była jego przyjaciółką i znali się od dawna.

- Od... - zamilkła, jakby to co miała powiedzieć nie mogło jej przejść przez gardło. Odetchnęła. - Od śmierci Jules nie może się pozbierać. Udaje, że wszystko dobrze, ale ja wiem, że tak nie jest. Umiem wyczuć jej emocje.

- I co czujesz?

- Strach, smutek i cierpienie. Strasznie cierpienie.

- Natasha zaczęła pić. - powiedział wbrew sobie Kapitan. Wanda tylko westchnęła.

- Wiem. Widziałam jak zabiera z barku Starka coraz więcej alkoholu. Aż dziwne, że Tony się jeszcze nie zorientował.

Kapitan zwrócił na nią smutny wzrok niebieskich oczu.

- Wie. Nie jest głupi i umie liczyć flaszki, zapewniam cię. Pewnie tylko nie wie, co z tym zrobić.

- A my wiemy? - a głosie Maximoff pobrzmiewała rezygnacja i zmęczenie.

Steve przystaną. Nie wiedzieli. Rogers miał nawet plan wysłania Romanoff na trochę do Clint'a do domu, ale w końcu Natasha uparła się, że nigdzie nie jedzie. A kiedy ona coś sobie postanowiła, to nikt ani nic nie mógł na to poradzić. Ale musieli coś zrobić, zanim Wdowa zniszczy się doszczętnie. Steve'a bardzo bolało to, jak patrzył na upadek przyjaciółki i wiedział, że nie umie jej pomóc.

- Słuchaj Wanda. Ja mam teraz pewne zadanie i nie mogę zostać. Dlatego proszę cię, abyś miała oko na Nat. Proszę.

Wanda skinęła tylko głową i odeszła bez słowa. Steve był zadowolony. Znalazł zadanie dla Maximoff, a przy okazji ktoś będzie miał oko na Natashę.
Wanda również nie mogła znaleźć sobie miejsca po śmierci Jules. Nie zżyła się z nią tak jak Romanoff, ale między obiema dziewczynami istniał jakiś rodzaj specyficznej więzi. W końcu Jules potrafiła przejąć moc Wandy i wykorzystać ją według własnej myśli.

Steve westchnął i skierował się do garażu. Zadanie samo się nie zrobi.

New HeroesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz