#9

1.6K 101 13
                                    

Wanda

- Wiedziałaś o wszystkim! - Steve oskarżycielsko wymierzył palcem w Marię Hill.

Kobieta spojrzała na niego jasnymi oczami. Patrzyli na siebie przez chwilę, a potem odwróciła wzrok. Rogers podszedł do niej i złapał kobietę za ramię wbijając jej mocno paznokcie w rękę. Maria syknęła cicho z bólu i popatrzyła na niego dziwnie.

- Steve. Opanuj się. - Wanda niemal szeptała, ale w cichym pomieszczeniu jej słowa były donośne.

Kapitan jakby oprzytomniał i natychmiast puścił ramię Hill. Była agentka przez chwilę stała i rozmasowywała obolałe miejsce, po czym śmiało popatrzyła po dwójce Avengersów.

- Wiedziałaś że Jules żyje! - Steve niemal krzyczał, na co Wanda pacnęła go w umięśnione ramię.

Obiecali Jules, że zachowają wszystko w tajemnicy, choć oczywiście nie odbyło się bez kłótni. Steve upierał się przy swoim zdaniu i uparcie twierdził, że powinni o wszystkim powiedzieć reszcie drużyny. Mimo to Wanda wiedziała, że kiedy mówił o drużynie miał na myśli głównie Natashę. Ona sama nie była za tym, aby zachować w sekrecie to, czego się dowiedzieli. Z drugiej jednak strony chciała uszanować decyzję Moore. Najwyraźniej dziewczyna miała swoje powody, aby na razie się nie ujawniać.

- Tak. - Maria westchnęła zrezygnowana. - A właściwie się domyślałam. Ktoś w końcu musiał się czegoś dowiedzieć.

- Ale nie chciałaś żeby była to Natasha, tak? - w głosie Rogersa nadal słychać było urazę.

Hill kiwnęła głową, a kucyk, w który jak zawsze związywała włosy poruszył się lekko pod wpływem ruchu. Wanda nie potrafiła nic wyczytać z twarzy kobiety, a obiecała wszystkim, że nie będzie próbowała zaglądać do głów mieszkańców Stark Tower.

- Chciałam w to angażować jak najmniej osób. - popatrzyła na Steve'a z lekkim wyrzutem. - A zwłaszcza nie chciałam w to angażować Romanoff. Dobrze wiecie jak zareagowała na domniemaną śmierć Jules Moore.

Wanda doskonale wiedziała o co jej chodzi. Natasha miała... cóż delikatnie mówiąc lekkie problemy z alkoholem. Choć Rosjanka próbowała udawać, że nic się nie dzieje nie mogła oszukać żadnego z Avengers. Byli jej przyjaciółmi i dobrze wiedzieli o wszystkim. Natasha nie dawała sobie jednak pomóc i z dnia na dzień coraz bardziej się od nich oddalała. Wanda nie była pewna jak kobieta zareagowałaby na wiadomość, że Jules jednak żyje.

- Rozumiem, naprawdę. - Wanda skinęła głową.

Maria nie chciała zrobić nic złego, a wręcz przeciwnie. Chciała, aby jej decyzje były dobre dla wszystkich. Nikt z drużyny nawet nie zdawał sobie sprawy, jak bardzo praca Hill może być ciężka i wymagająca. Podczas gdy oni walczyli na froncie, czarnowłosa była agentka Shield musiała podejmować najtrudniejsze decyzje i starać się, aby nie tylko cywile byli bezpieczni, ale również kontrolowała poniekąd działania Avengers. Wanda miała czasem wrażenie, że Maria Hill była zdecydowanie bardzo niedoceniana.

- Robiłaś wszystko co mogłaś. - Maximoff starała się, aby jej głos brzmiał kojąco i spokojnie. - Nikt nie ma ci nic za złe.

- Nie potrzebuję waszego rozgrzeszenia. - Maria rzuciła jej dziwne spojrzenie. - Dobrze wiem, co robię i będę tak postępować dalej.

Wyszła zamykając za sobą drzwi.








Steve

Kiedy wszedł do salonu Natasha leżała na kanapie i oglądała telewizję. Rzadko kiedy mieli czas, aby w spokoju zrelaksować się na sofie po prostu nic nie robiąc, a Natasha ostatnimi czasy była tak zapracowana, że Steve zaczął się zastanawiać, czy przyjaciółka w ogóle śpi. Non stop jeździła na różne misje z Clintem, a w miedzy czasie trenowała. Wypracowała sobie pewnego rodzaju rutynę, w której zaczęła się całkowicie zatracać.

- Co robisz? - zapytał opadając na kanapę obok kobiety.

Ta jakby dopiero teraz zauważyła jego obecność i Steve zobaczył, jak ukradkiem chowa butelkę pod poduszkę. Nat uśmiechnęła się lekko i spojrzała na niego zielonymi oczami.

- Próbuję skupić się na oglądaniu tych głupich seriali. - Wdowa wywróciła oczami.- Ale chyba mi nie idzie. Za mało akcji.

Steve zaśmiał się. Natasha przesunęła się bliżej mężczyzny tak, że stykali się teraz ramionami. Rogersowi to nie przeszkadzało, dawniej na misjach, które odbywali dla Shield często udawali parę. Natasha ułożyła wygodnie głowę na ramieniu przyjaciela i znów wlepiła wzrok w ekran telewizora. Czuć było od niej alkohol.

Steve raz po raz musiał gryźć się w język, aby nie wygadać się o tajemnicy, którą teraz dzielił z Wandą. Chciał powiedzieć Romanoff o Jules, ale nie potrafił postawić się przeciw dziewczynie. Miał swój honor, a złożył obietnicę. A jednak... Natasha była jego przyjaciółką i nie lubił mieć przed nią sekretów. Z drugiej strony nie miał pojęcia jak zareagowałaby Nat na wiadomość, że Jules żyje.

Ułożył się wygodniej na kanapie i próbował nie myśleć zbyt wiele o Natashy, Jules, Wandzie ani o ich tajemnicy. Cholerna Jules. Zawsze musiała coś namieszać. Siedział przez chwile w bezruchu, aż usłyszał, że oddech Nat staje się spokojniejszy i równomierny. Spojrzał w dół i zobaczył rudowłosą śpiącą na jego ramieniu. Wstał najciszej jak umiał i podniósł Natashę z kanapy. W jego ramionach wydawała się niesamowicie delikatna, mimo że dobrze wiedział co potrafi.

W jej sypialni ułożył przyjaciółkę na łóżku i okrył kołdrą. Kiedy zamykał za sobą drzwi spojrzał jeszcze za siebie. Zmierzył uważnym spojrzeniem rude włosy rozrzucone na poduszce, spokojną i piękną twarz, na której tak często pojawiały się grymasy złości oraz obojętność. Zbyt często. Nigdy nie dam jej skrzywdzić pomyślał zamykając za sobą drzwi.

New HeroesWhere stories live. Discover now