»Chapter-1«

18.1K 591 13
                                    

NA WSTĘPIE PISZĘ ŻE BROKEN MA LICZNE BŁĘDY, AŻ CHYBA DO 30 ROZDZIAŁU WIĘC W MIARĘ MOŻLIWOŚCI BĘDĘ TO STOPNIOWO POPRAWIAĆ.

******************************************************

Potajemnie wymykam się z zamku, ostrożnie przechodzę obok rycerzy trzymających wartę przy bramie wejściowej i truchtem udaję się wzdłuż ścieżki. Kiedy znajduję się na łące, kładę się na trawie i zaczynam myśleć.

Najlepszy rycerz mojego ojca chce się żenić.

Ze mną.

Oczywiście, że od dawna myślałam o ceremonii zaślubin, ale nie wiedzieć czemu nie czuję do niego "tego czegoś". Może po prostu dla mnie nadal jest przyjacielem, tak jak w dzieciństwie? Dołują mnie słowa taty, które uświadomiły mnie o chęci Lancelota do oświadczyn. I niby co mam wtedy zrobić? Zranię go jeśli odmówię, w dodatku i tak i tak będę namawiana przez ojca. Wzdychając zrywam najdłuższe stokrotki, plotąc z nich wianek. Dużo czasu mi na to upływa, przez co wstaję otrzepując się z niewidzialnego pyłu. Tata zapewne już się martwi, wysuwam skrzydła i wlatuję na ścieżkę.

Nagle słyszę huk.

Przestraszona chowam się za pobliskim kamieniem wychylając lekko głowę do źródła dźwięku. Znikąd pojawia się dwie postacie lecące na skrzydłach. Jeden tak popycha drugiego, że ten ląduje na ziemi. Zrywa się straszliwy wiatr, kiedy sprawca podchodzi do ofiary i wyciąga nóż z tylnej kieszeni, a następnie klęka . 

- Powinienem był to zrobić w momencie kiedy się urodziłeś - oświadcza a następnie wpycha mu nóż w okolice klatki piersiowej. Ten jęczy  z bólu a ja odruchowo zakrywam dłonią usta. 

- Zdechnij w końcu - sprawca z triumfalnym uśmieszkiem wysuwa swoje czarne skrzydła... zaraz .... czarne! Są CZARNE!

Próbuję jakoś uspokoić oddech  i kiedy demon znika, podlatuję do poszkodowanego. Niestety jeszcze nie wiem co mnie czeka.


Broken the law-My black angel➡ ZM✅Where stories live. Discover now