Rozdział 34.

5.9K 266 16
                                    

~Sebastiano~

Nadszedł dzień rozprawy, a ja jestem jednym, wielkim kłębkiem nerwów. Nie mogę jeszcze do końca przyswoić wiadomości o tym, że Carla to moja córka. Wcześniej wszystko było takie inne, łatwiejsze. Natomiast teraz, gdy do mojego z pozoru zwykłego życia wkroczył nieporządek, nie radzę sobie z najprostszymi czynnościami. Wszystko zdaje się mieć drugie dno. Po ostatnich wydarzeniach z udziałem Eleny, nie mam zamiaru zaufać jakiejkolwiek innej kobiecie oprócz mojej córki i bratowej. Właściwie to dzięki Nadii dowiedziałem się, że jestem ojcem, bo gdyby nie to, że uciekła mi z przed ołtarza i wyszła za mojego brata, nigdy bym nie zadzwonił do hiszpanki. Wszystko co przez te dwa miesiące zyskałem zawdzięczam tej niepozornej kobiecie, dlatego postanowiłem, że nigdy więcej nie dam się zranić i ograniczę kontakty z kobietami do minimum.

Cały spięty spojrzałem w stronę zegarka stojącego na komodzie i ze smutkiem stwierdziłem, że na mnie już czas. Chwyciłem czarną marynarkę i wyszedłem z domu. Na podjeździe czekał na mnie przygotowany samochód.

Po niecałym kwadransie byłem już pod budynkiem sądu. Gdy tylko wysiadłem naskoczył na mnie tłum dziennikarzy. Przekrzykiwali się jeden przez drugiego. Nie zdążyłem odpowiedzieć na ani jedno pytanie, gdyż praktycznie od razu zostałem pociągnięty przez kogoś w stronę wejścia do sądu. Po chwili przede mną zobaczyłem brata, ojca i Nadię.

- Chodźcie, wszyscy już są. Gaspare zajmuje się Eleną i jej adwokatem. Nie zgadniesz, kogo ma za obrońcę.- zapytał mnie ojciec.

- No dawaj. Nic nie jest w stanie mnie dzisiaj chyba bardziej zaskoczyć.- powiedziałem ciągle idąc w stronę odpowiedniej sali.

- Jej mąż Ramon Ramirez.- powiedział z odrobiną kpiny.

- To on w ogóle zna się na prawie?

- Z tego co wiem, jest uznawany za jednego z najlepszych obrońców w Hiszpanii.

- Jestem ciekawa jak wybroni swoją żoneczkę.- odezwała się pewna siebie Nadia.

- Uwierz mi ja też. Nie mam pojęcia czy mu się uda. Mamy zbyt mocne dowody.- poparł żonę Antonio.

Podeszliśmy pod salę, akurat gdy trzeba był wchodzić. Każdy zajął swoje miejsce. Antonio z ojcem na miejscu świadków, a Nadia gdzieś z boku. Gaspare i ja usiedliśmy naprzeciwko Eleny i jej męża. To będzie długa rozprawa.

- Proszę wstać sąd idzie.- odezwał się jeden ze strażników stojących na samym końcu pomieszczenia.

Rozprawa trwała już dobrą godzinę i przez najbliższe kilka kolejnych na pewno się nie skończy. Wszyscy, którzy mieli coś do powiedzenia w tej sprawie zabrali już głos, lecz sędzia nie był przekonany, co do słuszności ich słów. Twierdził, że zostali przeze mnie przekupieni, aby powiedzieć korzystną dla mnie wersję wydarzeń. Nawet postanowiono przesłuchać Nadię i jej rodziców, ale nawet to nie wniosło nic ciekawego do sprawy.

W końcu przyszedł czas na mowy końcowe. Gaspare już swoją powiedział, ale po minie sędziego widzę, że nadal pozostaje nieprzekonany. Wiem, że przegraliśmy. Nie będę Miał tego cholernego rozwodu i córki. Nie mam na co liczyć. To już koniec.

Hej. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Jednocześnie chcę wam powiedzieć, że docieramy do końca tej książki. Przewiduję tylko jeszcze jeden/dwa rozdziały, nie więcej.

DestinedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz