Rozdział 8.

10.5K 449 41
                                    

~Nadia~



Wstałam wcześnie rano, zbudzona przez moją mamę. Nie zdążyłam dobrze oczu otworzyć, a już zostałam wepchnięta do łazienki. Mama dala mi ciuchy do ubrania i kazała się pospieszyć.



Ubrana w piękną pistacjową sukienkę do kolan i lekkie kremowe sandałki na obcasie, wyszłam z łazienki. Clara kazała mi usiąść na krześle w pokoju. Zaczęła upinać moje włosy w rozmaite fryzury. Testowała je dopóki nie przyszła mama i nie kazała jej zostawić mnie w spokoju. Starsza kobieta stanęła za mną i kładąc swoje dłonie na moich ramionach, uśmiechnęła się ciepło.



- Nigdy nie pomyślałabym, że przeze mnie będziesz musiała w tak młodym wieku wyjść za mąż. Tak mi przykro, że pozwoliłam na to, ale musisz też postawić się w mojej sytuacji. Co bym zrobiła, gdyby zabrano nam dach nad głową?



- Wiem, że zawsze chciałaś dla mnie jak najlepiej, ale nie wiem czy kiedykolwiek wybaczę ci to, że rujnujesz mi moje życie. Nawet nie zapytałaś mnie co o tym sądzę, tylko postawiłaś mnie przed faktem dokonanym!- krzyknęłam coraz bardziej zła.



- Przepraszam. Myślałam, że chcesz, abyśmy mieli gdzie mieszkać, ale ty myślisz tylko o sobie. Nie widzisz nic oprócz czubka własnego nosa.



- Nieprawda. Przecież mogliście się na to nie zgodzić. Mogłaś postawić się temu całemu Gentile. Wtedy byśmy się wyprowadzili do cioci.



- Nie! Nie masz prawa mieszać w sprawy ciotki Lydi. To on odwróciła się od naszej rodziny. Bardzo dokładnie powiedziała, że nie chce mieć z nami nic wspólnego.



- Przecież babcia ją też zmuszała do ślubu z kimś obcym.- powiedziałam cicho.



- Ale Lydia wolała uciec od rodziny, niż poświęcić się dla dobra bliskich.



- No właśnie, ciocia uciekła i z tego co wiem, powodzi jej się bardzo dobrze.- powiedziałam, nie bardzo myśląc co mówię.



- Skąd ty możesz to wiedzieć. Przecież ona nie utrzymuje z nami żadnego kontaktu.



- Ale do mnie dzwoni. Jako moja matka chrzestna, chyba ma prawo wiedzieć co u mnie słychać.



- Rozmawiasz z nią poza moimi plecami? Jak ty tak możesz. Zdradzasz naszą rodzinę. Lydia jest wyrzutkiem, nikomu nie potrzebnym.



- Dlaczego tak o niej mówisz? Przecież to twoja siostra!- krzyknęłam.



- Nie powinno cię to obchodzić! Przygotuj się, za kwadrans masz być na dole.- powiedziała i wyszła z pokoju.




Cały czas byłam oszołomiona, tym jak moja mama może tak się zachowywać. Przecież ciocia Lydia jest jej rodzoną siostrą, a ona wyrzuciła ją ze swojego życia tylko dlatego, że nie posłuchała się swojej matki. To jest jakieś chore.




Szybko dokończyłam się szykować i chwyciłam telefon. Wybrałam numer cioci i czekałam, aż odbierze. Po czterech sygnałach, gdy już miałam się rozłączyć, po drugiej stronie rozbrzmiał tak dobrze mi znany głos



- Hej słonko, co tam nowego u ciebie? Co się takiego stało, że przypomniałaś sobie o starej ciotce?



- Wychodzę za mąż.- powiedziałam bez zastanowienia.



- To wspaniale!- krzyknęła kobieta.- Kiedy, gdzie i za kogo?- wypaliła od razu.



- Dzisiaj, w urzędzie stanu cywilnego z synem pana Gentile.



- Tego starego zgreda?



- Aha, nie mam pojęcia jak wygląda jego syn.



- Ale jak to? To wychodzisz za mąż i nie wiesz za kogo?- zapytała zdumiona.



- Właśnie tak, a wiesz co jest najlepsze w tym wszystkim?



- Co?



- To, że chyba historia lubi się powtarzać.- powiedziałam rozbawiona.



- Chcesz za niego wyjść.- zapytała w końcu.



- Co?! Oczywiście, że nie!



- No to super.- powiedziała rozpromieniona.- Posłuchaj mnie teraz uważnie.



DestinedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz