Rozdział 29.

5.5K 278 5
                                    

~Sebastiano~

Gdy tylko Melissa zakończyła konferencję do sali wpadł cały czerwony ze złości mężczyzna. Podszedł szybkim krokiem do Eleny, a za nim do pomieszczenia wbiegło dwóch ludzi z ochrony. Popatrzyli na mnie niepewnie, nie wiedząc bardzo co mają zrobić. Kiwnąłem na nich głową, że mogą wyjść. Nie chciałem więcej świadków tej kłótni, która wisiała w powietrzu. Przecież i tak zaraz cały świat się o tym dowie.

- Czy to prawda?- krzyknął mężczyzna, który wtargnął tu bez mojej zgody.

- Nie wiem o co panu chodzi.- Elena udawała zdziwioną.

- Nie? Przecież w naszym planie nie było mowy o żadnym rozwodzie, ani tym bardziej o jakiejkolwiek wzmiance na mój temat!- krzyknął zdenerwowany. 

- Proszę wszystkich o opuszczenie tego pomieszczenia!- odezwała się Melissa i razem z ochroną wypchnęła dziennikarzy z drzwi.

- Może usiądziemy?- zaproponował ojciec, lecz nikt go nie słuchał.

- Powiedz mi, czego kochanie nie zrozumiałaś w słowie anonimowość!- warknął rozpinając przy tym dwa górne guziki swojej koszuli.

- Skąd ja miałam wiedzieć, że padną takie pytania?! Nie byłam na nie przygotowana.- odpowiedziała mu zdenerwowana Elena.

- Nie, wcale. To ty wymyśliłaś ten cały spisek! Ty chciałaś się odegrać na Sebastiano! To wina twoja i Sary. Ten wasz obłęd i chęć zemsty na nim i jego rodzinie zasłoniło wam zdolność do samodzielnego myślenia.- krzyknął oskarżając ją.

- Co ty wyprawiasz?! Właśnie nas idioto zdemaskowałeś!- wkurzyła się kobieta.

- Jakich nas?! Jesteś tylko ty i ta popieprzona Sara, której też poprzewracałaś w głowie. Mnie w to nie mieszaj.- podniósł ręce do góry i cofnął się o kilka kroków.

- Jak to? Nie możesz się teraz wycofać?!

- Mogę i to zrobię. A tak poza tym składam pozew o rozwód. Nie mam zamiaru żyć z kłamcą pod jednym dachem. Zabieram ze sobą Amaro, a Carlę możesz sobie zatrzymać, przecież i tak nie jest ona moim dzieckiem.- wzruszył ramionami.

- Tak. To prawda, nie jesteś jej ojcem.- odpowiedziała mu.- Ona jest córką Sebastiano.- rzekła zerkając w moją stronę.

- Ja?- zapytałem zdumiony.

- Tak ty. Nie pamiętasz jak cztery lata temu mnie wykorzystałeś i odprawiłeś z kwitkiem?

- Nie przypominam sobie. Zrobimy badania krwi. One powinny wykazać, czy mówisz prawdę, ale jeśli kłamiesz wiedz, że i tak nie mam zamiaru wycofać swojego pozwu.

- O czym ty mówisz?! Jaki pozew?!- krzyknęła.- Czy wyście podurnieli z tymi pozwami?

- A taki moja droga, że mam zamiar wsadzić cię za kratki na długie lata, a Gaspare i twój mąż mi tylko w tym pomogli.- wskazałem na wymienionych mężczyzn i uśmiechnąłem się sztucznie.

Wkurzona Elena minęła męża i wyszła trzaskając drzwiami. W jej ślady ruszył również mężczyzna.

- Czyli co, wychodzimy na prostą, nie?- zapytał ojciec klepiąc mnie po ramieniu.

- Raczej tak. Teraz tylko wystarczy rozwiązać sprawę z tymi badaniami i złożyć dokumenty do sądu.

- Co zrobisz, jeśli okaże się, że Carla rzeczywiście jest twoją córką?- odezwała się w końcu Nadia, która odkąd tu przyszła siedziała cicho.

- Jak będzie moją córką, będę się starał o wyłączną opiekę nad nią. Nie pozwolę, aby Elena dalej się nią zajmowała i psuła ją od młodego.

- Obyś się na tym nie przejechał synu.- powiedział ojciec i wyszedł z pomieszczenia.

Po nim opuścił salę Gaspare i Melissa. Zostali tylko Antonio z Nadią. Niestety oni też zaraz wyszli przytuleni do siebie. Tak więc znowu zostałem sam ze swoimi myślami.

-Czemu ja zawsze mam w życiu tak pod górkę?- zapytałem sam siebie.

DestinedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz