Rozdział 7.

11.2K 469 11
                                    

~Nadia~



W przedpokoju czekał na mnie mój ojciec. Zniecierpliwiony tupał nogą w podłogę i co jakiś czas zerkał na zegarek.



- O której to się wraca do domu moja panno?- zapytał unosząc lekko brwi.



- O przyzwoitych godzinach, a poza tym wydaje mi się, że jestem już dorosła i wolno mi wracać o której chcę.



- To że jesteś dorosła dobrze wiem.- powiedział.- Ale co to był za facet, co cię podwoził pod sam dom?! Przecież wiesz, jaka była umowa.



- Tak wiem i przepraszam.- powiedziałam i ruszyłam do kuchni.



Zgarnęłam z blatu jabłko i pobiegłam na górę do swojego pokoju. Wzięłam szybki prysznic i z jeszcze mokrymi włosami usiadłam na łóżku. Wzięłam pierwszą książkę z brzegu. Padło na jedną z książek Nicolasa Sparksa.



Byłam tak pochłonięta przez książkę, że nie zauważyłam jaka późna była godzina. Odłożyłam lekturę na miejsce i zgasiłam światło.



~Sebastiano~



Wróciłem do domu zmęczony dzisiejszymi wydarzeniami. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co usłyszałem od Nadi. Nigdy nie spodziewałbym się, że to jej rodzina jest winna pieniądze mojemu ojcu.



W sumie, mało mnie to obchodzi. Nie powinienem nawet zadawać się z tą brunetką. Ona nie dorasta mi do pięt i patrząc po jej miejscu pracy i długach rodzinnych, na pewno jest biedna. Nie mogę pozwolić, aby ojciec spełnił swoje postanowienie.



Nie ożenię się z nią!



Nie obchodzi mnie to, że Francuzom się coś nie spodoba i przez to możemy stracić kontrakt.


Ja nie będę życia marnował dla tej dziewczyny.



Moje rozmyślania przerwał dzwonek do drzwi.


Niechętnie zwlokłem się z kanapy i poszedłem sprawdzić, kto o tej porze się do mnie dobija.



Otworzyłem mieszkanie i moim oczom ukazał się zadowolony ojciec.



- Pojutrze ślub. Wszystko załatwione. Nie musisz się niczym martwić.- powiedział od razu po wejściu.



- Dobry wieczór.



- A tak dobry, dobry.- odpowiedział i zajął moje wcześniejsze miejsce na kanapie.



- To chyba dobrze, ale muszę cię rozczarować. Nie ożenię się z tą dziewczyną.



- Ale jak to, przecież była umowa. Nie możesz z tego ot tak rezygnować.



- Mogę i tak zrobię. Nie będziesz mi życia ustawiał. Ta dziewczyna tylko wstyd nam przyniesie. Nie widzisz tego?!



- Ale dzięki temu, że będziesz miał żonę, uzyskamy kontrakt z Francją. Dzięki temu, że jej rodzina nie spłaciła długów, nie musimy płacić żadnej plastikowej lali.- powiedział dumny z siebie.



- Ale ja tak nie chcę. Zaraz media się o tym dowiedzą, a po nich i nasi kontrahenci. Myślisz, że to nie zostanie nagłośnione?



- Nie, dlatego że wszystko zaplanowałem. Nie będzie żadnych dziennikarzy, a wy podpiszecie tylko dokumenty w obecności prawnika.



- I tyle?- zapytałem zdumiony.



- Tak, tylko tyle. Od razu po podpisaniu dokumentów wymieniacie się obrączkami i jedziecie na spotkanie z klientami.



DestinedOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz