2.38.

417 36 7
                                    

Clair stała wtulona w Damona. Kilka minut temu była świadkiem zabicia jej siostry, która pragnęła jej śmierci. Może gdyby wcześniej wiedziała co ona czuje to ta sytuacja nie miała by miejsca a ona by żyła. Obwiniała się za jej śmierć. Do Damona nie miała żalu. W końcu tylko ją bronił.

-No i co ja mam z tobą zrobić? -zapytał Klaus, stojąc przed wampirem, który był zakuty w łańcuchy, polane werbeną. -Chciałeś zabić moją rodzinę, do której sam należałeś.

-Traktowaliście mnie jak śmiecia. -Warknął wampir. -Jak kogoś kto jest nic nie wart! Zawsze byłem nikim dla was! Szczególnie dla ciebie! -ostatnie słowa wykrzyczał do Rebeki.

-Dobrze wiesz, że cię kochałam, Marcel. -szepnęła ze łzami w oczach Pierwotna.

-Mam gdzieś twoją miłość. Było dobrze dopóki wy się tutaj nie pojawiliście.

-Jesteś zazdrosny o to, że Klaus odebrał ci władzę a Rebekah przestała kochać? -odezwała się Clair.

-Wszystko zniszczyliście. Wiele moich przyjaciół zginęło odkąd wy tutaj jesteście.

-Sami sobie na to zasłużyli. -Warknął Klaus.

-Tak samo jak wy na śmierć!

-Śmierć czarownic to twoja sprawka? -zapytał Elijah.

-Nie. -Zaprzeczył. -Choć i dobrze, że giną. Im mniej ich tym lepiej.

-Zawiodłam się na tobie, Marcelu. -powiedziała Davina, którą obejmował Kol ramieniem.

-A na tobie zawiodłem się najbardziej, Davino. -wysyczał. -Bratasz się z wrogiem. Przekonasz się, że będziesz przez nich cierpieć. Zginiesz przez nich!

-Wolę zginąć przez nich niż mieć takiego przyjaciela jak ty!

-W końcu zrozumiesz swój błąd.

-Masz coś jeszcze do powiedzenia przed śmiercią? -zapytał w końcu Klaus z obojętnością w głosie.

Nagle Marcel zerwał łańcuchy. I nim ktokolwiek mógł jakoś zareagować to stał już przed Clair, której wbił kołek w serce.

-Ostatnie słowo, Mikaelson? - wyszeptał jej do ucha.

-Tak. -Powiedziała i odepchnęła go aż trafił na ścianę. -Nic mi nie jest. -Zapewniła bliskich. Podeszła do Marcela. Złapała go za szyję i podniosła na wysokość swoich oczu. -A właściwie to słowa. -Dodała, mocniej ściskając jego szyję. -Giń w piekle. -Warknęła po czym wbiła w jego serce kołek. Odsunęła się po chwili i patrzyła jak ciało mężczyzny staje się szare.

~*~

Clair była w pokoju swojej córki. Stała nad jej łóżeczkiem i patrzyła jak śpi. Była szczęśliwa, że nic się jej nie stało i jest tutaj z nią. Z nimi.

-Jest piękna. -Szepnął Damon do jej ucha, po tym jak podszedł do niej i objął w pasie od tyłu. -Kocham was.

-My ciebie też.

-Jak damy jej na imię? -zapytał po chwili.

-Myślałam nad takim, które będzie miało dla nas znaczenie... Takie, które zawsze będzie przypominać nam o walce, którą wygraliśmy... Które będzie kojarzyło się ze zwycięstwem...

-Victoria? -zaproponował Damon.

-Idealne. -Szepnęła po czym się uśmiechnęła. -Victoria Salvatore...

-Pięknie brzmi... A Clair Salvatore jeszcze piękniej.

-Jeszcze jestem Mikaelson.

-Już niedługo, kochanie.

Pocałował ją w policzek po czym oboje patrzyli się na ich córkę, która dała im największe szczęście. Która ich połączyła. Była dla nich najważniejsza i chcieli dać jej szczęście, na które zasłużyła. Bezpieczeństwo, dom, miłość. Chcieli żeby miała lepsze życie niż oni. I zrobią wszystko żeby tak było.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Nie rozumiem jednego.... Dlaczego niektóre osoby myślały, że to Dominic jest zdrajcą? Wytłumaczy mi to ktoś? Proszę...

Gwiazdka + kom = nowy rozdział

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Kde žijí příběhy. Začni objevovat