10.

862 54 2
                                    

Clair siedziała w salonie. Próbowała zapomnieć o poprzedniej rozmowie z Dominic'em. Czuła się zraniona i oszukana.
-Jak się czujesz, siostro? -zapytał Klaus, wchodząc do salonu.
-Jestem tylko zmęczona tą całą sytuacją. A ty? Widzę, że coś cię trapi. -odpowiedziała. Klaus martwił się o siostrę. Mimo, że skazywał swoje rodzeństwo na sen w trumnie ze sztyletem w piersi, to martwił się o nich.
-Hope jest grzeczna? -zapytał, kiedy zapytała co go trapi.
-Mała jest grzeczna. Ale odpowiedz na moje pytanie. Co się stało, Klaus? -Clair martwiła się o swojego brata.
-Siostro, nie powinnaś się o mnie bać. -stwierdził. -Obiecuję ci, że to Boże Narodzenie będzie takie, o jakim ty marzyłaś. -obiecał. -Camille dziś cię odwiedzi.
-Nie mogę patrzeć na wasze cierpienie. Doskonale wiesz, że ja zawsze będę się o was bała.
-Zawsze i na zawsze. Moja droga, święta są jutro. -powiedział. -Obiecuję ci, że już jutro będziesz spokojna. Dziś załatwię swój kłopot.
-No dobrze. -Clair chciała się dowiedzieć co jej brat przed nią ukrywa, ale postanowiła, że odpuści. Na razie. Klaus uśmiechnął się i wstał.
-Nie martw się, Clair. -powiedział i znikł. Clair westchnęła. Nagle do środka weszła Camille.
-Cześć. -przywitała się.
-Cześć. -odpowiedziała Clair. -Miałaś być kilka dni temu...
-Wiem, przepraszam. -powiedziała skruszona. -Jak się czujesz? -zapytała. Odwróciła na chwilę głowę, by odgonić łzy. Wciąż nie potrafiła pozbierać się po spotkaniu z Klausem. Clair, gdy zauważyła łzy w jej oczach, szybko wstała i podeszła do niej. Przytuliła ją.
-Co się stało? -zapytała cicho. Cami wtuliła się w nią, szlochając.
-Nic takiego. -stwierdziła. -Jestem głupia. -tak właśnie się czuła. No bo co ona sobie myślała?! Że Klaus powie, że też ją kocha? Pomyliła się i zaczęła tego żałować.
-Przecież widzę. I nie jesteś głupia. Chodź. Pójdziemy na spacer i wtedy opowiesz mi co się stało.
***
-Widzisz, to Ci chcesz abym ci powiedziała, stało się na spacerze. -powiedziała Cami, gdy chodziły w pobliżu lasu. Clair za wszelką cenę chciała się dowiedzieć, co się stało, że jest w takim stanie. Cami otarła łzy.
-Co się stało? -zapytała łagodnie.
-Powiedziałam to co czuję. I według mojego psychologicznego doświadczenia, stwierdziłam...że powinnam to powiedzieć. I zrobiłam to, przez co zostałam odrzucona. -wyznała. Clair była w szoku. Złapała Cami za rękę.
-Komu? -zapytała cicho.
-Tysiąc letniej hybrydzie z demonami. -Wyszeptała. Clair była jeszcze bardziej zaskoczona. Nie wiedziała co powinna powiedzieć. -Pocałowałam go. -dodała.
-A on co zrobił?
-Odwzajemnił pocałunek. A potem mnie zostawił.
***
Hayley bawiła się z Hope w salonie. Dziewczynka śmiała się. Jej śmiech było słychać w całym domu. Clair weszła do domu. Poszła do salonu, kierując się hałasem.
-Co robisz? -zapytała, gdy weszła do środka.
-Zajmuje się najmniejszym, gryzącym wilkiem. -odpowiedziała, głaszcząc córkę. -Gdzie wszyscy się ulotnili? Gdzie Elijah? -zapytała.
-Nie mam pojęcia. Ale bardziej mnie interesuje, gdzie podziewa się Klaus. -powiedziała Clair. Była zła na brata. I nie miała zamiaru tego ukrywać.
-Sama nie wiem. Co tym razem zrobił? -zapytała zaciekawiona.
-Jest wielkim idiotą. -powiedziała w miarę spokojnie. W tym samym momencie do domu wrócił Klaus.
-Ej ej...ja wszystko słyszę. -oznajmił.
-I dobrze. -powiedziała. Odwróciła się do niego.
-O co chodzi? -zapytał.
-Ty już dobrze wiesz o co chodzi. A raczej o KOGO!
-Szkoda ci piętnastu czarownic, które zabiłem? -zapytał. Bawiło go zachowanie siostry.
-Nie udawaj głupiego. Dobrze wiesz o co mi chodzi. -Clair nie miała ochoty na żarty. Chciała wyjaśnić to wszystko ze swoim bratem. Hayley i Hope wyszły z salonu. Klaus usiadł w fotelu.
-Jestem królem, nie obrażaj mnie. -zagroził jej palcem, na co Clair wywróciła oczami. -Słucham...
-Chodzi mi o Cami. -powiedziała, gdy się w miarę uspokoiła. Patrzył na nią zdziwiony, unosząc brew do góry.
-Cami...i?
-Wiem jak ją potraktowałeś. Tylko nie wiem dlaczego... Powiedz mi, dlaczego uciekłeś?
-Ponieważ jako król mam wiele zadań. A jak wiesz, w Nowym Orleanie nigdy nie można się nudzić. Szukałem osoby odpowiedzialnej za atak na ciebie. Co do Camille, moja droga siostro, zarówno ty, jak i ja wiesz, że nie będzie ze mną bezpieczna. Będzie wystawiona na ból, który mogłyby ją zniszczyć. Ja mam swoje demony, które mogą ją zniszczyć. -oznajmił. Wstał. Wpatrywała się w niego. Wiedziała, że ma rację, ale nie powie mu tego.
-Cami jest wystawiona na niebezpieczeństwo odkąd cię poznała. Ona jest silną kobietą. Da sobie radę. Zależy ci na niej, Klaus. Nie oszukasz mnie. -stwierdziła. Była pewna swego.
-Mówisz to ty, siostro? Ile razy byłaś nieszczęśliwie zakochana? -zapytał. Clair odwróciła się do niego tyłem. Zabolały ją jego słowa. Nie widząc czemu, przed jej oczami pojawił się Dominic. Ale szybko odrzuciła od siebie myśli o nim. -Dobrze, porozmawiam z nią. Gdzie jest?
-Nie wiem. Poszukaj jej. -odpowiedziała i wyszła. Klaus był zdziwiony. Wyraźnie wyczuł w głosie siostry nutkę obojętności. Postanowił, że później to wyjaśni. Wyszedł z domu, z zamiarem udania się do Cami.

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Where stories live. Discover now