2.15.

431 36 9
                                    

Minęło kilka tygodni odkąd każdy dowiedział się, że Clair jest w ciąży. Każdy był najpierw w szoku gdy się o tym dowiedział. Nikt nie miał pojęcia jak to możliwe. Część snuła wnioski, że to dlatego, że Clair jest w połowie wilkołakiem więc jest po części żywa. Ale przecież to Damon, który jest wampirem, ją zapłodnił. Więc pojawia się kolejne pytanie, na które nikt nie potrafi odpowiedzieć...

-Jak to wyjeżdżasz? -zapytała zdziwiona Clair, po tym gdy poszła porozmawiać z starszym bratem i zobaczyła jak ten pakuje ubrania na małej torby podróżnej.

-Na kilka dni. -Wyjaśnił spokojnie. -W Nowym Orleanie ktoś zabija czarownice. -Dodał, gdy zamknął torbę.

-Jak to? -zapytała jeszcze bardziej zdziwiona.

-Nie chcieliśmy cię martwić tym.

-Miałam prawo by o tym wiedzieć. Szczególnie, że ja także jestem czarownicą.

-Dlatego nie chcieliśmy ci mówić. Musisz o siebie teraz dbać.

-Wiem, Elijah. -Szepnęła, ukrywając twarz w dłoniach.

Elijah podszedł do niej i delikatnie przytulił do siebie, a ona się w niego wtuliła. Głaskał ją po plecach by dodać jej otuchy. Wiedział, że teraz tego właśnie potrzebowała.

-Wracaj szybko. -Mruknęła po jakimś czasie, odsuwając się od niego.

-A ty pilnuj naszych braci. -Powiedział, na dziewczyna się szeroko uśmiechnęła. Zawsze Klausa i Kola trzeba było pilnować, zwłaszcza tego drugiego. I to zwykle robił Elijah. -A przede wszystkim dbaj o siebie.

-Obiecuję, Elijah.

~*~

Elijah wszedł do sypialni Katherine Pierce, swej ukochanej. Wiedział, że to nie będzie łatwa rozmowa. Przecież obiecał jej, że nie odejdzie. Szczególnie teraz, ale to tylko kilka dni, które w rzeczywistości nic nie zmienią. Tylko nie wiedział jak jej to wytłumaczyć ponieważ ona jest zbyt mocno uparta i czasami trudno jej coś wyjaśnić. Zawsze trzyma się swoich słów.

-Elijah. -Szepnęła Katherine, wchodząc do sypialni.

Elijah odwrócił się do niej. Nie wiedział co przez chwilę powiedzieć. Jeszcze przed chwilą, zanim ją zobaczył, był gotowy by wyjechać a teraz miał ochotę zostać, ale wiedział też, że nie może. Musi się dowiedzieć kto stoi za morderstwami czarownic.

-Musimy porozmawiać. -Mruknął po chwili ciszy.

-Wyjeżdżasz. -Stwierdziła. -Słyszałam. -Dodała, gdy zauważyła jego zdziwione spojrzenie.

-Przepraszam, ale muszę. Tu chodzi o życie Daviny i Clair.

-Tak, tak. -Mruknęła. -W końcu szlachetny Elijah Mikaelson musi ratować wszystko i wszystkich. -Powiedziała ironicznie.

-Clair to moja rodzina, a Davina to nasza przyjaciółka. -Powiedział spokojnie.

-Jasne, jedź sobie. Mną się nie przejmuj. -Warknęła.

Odwróciła się i wyszła z pokoju. Elijah chciał ją jeszcze zatrzymać, ale ona znikła. Westchnął ciężko. Wiedział, że będzie trudno, ale sądził, że to zrozumie. Jak widać, mylił się.

~*~

Wampir wszedł do jaskini zły. Wszystko idzie nie po jego myśli. Miało być inaczej, a tymczasem jego plan się nie powiódł.

-W tej chwili masz mi wyjaśnić dlaczego mój plan nie działa! -krzyknął na wstępie.

-Po pierwsze, nasz plan. A po drugie to nie wiem. -Warknęła blondynka.

-Jak to nie wiesz?!

-Jedyne wytłumaczenie to takie, że ktoś musi ją chronić bardzo silnymi zaklęciami ochronnymi.

-Niby kto? Czarownice w miarę z potężną siłą już nie żyją.

-Nie koniecznie musi to być żywa czarownica.

-Masz się dowiedzieć kto za tym stoi i unicestwić. -Warknął i wyszedł.

Czarownica westchnęła ciężko. Czekała ją ciężka praca, ale jeśli chciała pozbyć się Pierwotnych to będzie musiała się napracować. Rodzina jest przereklamowana. Nigdy jej nie miała. A to, że oni nawet po tylu wiekach nadal potrafią się zjednoczyć po tylu kłótniach, sporach, spiskach jeszcze bardziej ją to denerwowało. Dlatego zrobi wszystko by się ich pozbyć raz na zawsze. Szczególnie JEJ i już nawet wiedziała w jaki sposób to zrobi...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Gwiazdka + kom = nowy rozdział

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Where stories live. Discover now