22.

542 40 2
                                    

Clair obudziła się w łóżku. Najwyraźniej Dominic musiał ją tu przynieść, po tym jak straciła przytomność. Ostatnie co pamięta to rozmowa na bagnach z Anselem. No właśnie. Gdzie on jest? -zadała sobie pytanie w myślach.

Wstała i wyszła z pokoju. Poszła na dół, kierując się do salonu. Po wejściu do pomieszczeniach od razu spojrzenia dwójki mężczyzn skierowało się na nią.

-Jak się czujesz? -zapytał troskliwie Dominic. Clair wzruszyła ramionami. Usiadła na kanapie.

-Co się stało? -zapytała cicho.

-Zemdlałaś. Razem z Anselem postanowiliśmy zabrać cię do domu. -odpowiedział wampir.

Dziewczyna pokiwała głową na znak, że rozumie. Spojrzała na ojca. W jego oczach zauważyła coś, czego nigdy nie widziała w spojrzeniu Mikaela. Troskę. Mężczyzna, który dowiedział się o jej istnieniu zaledwie kilka godzin temu, zdążył już obdarzyć ją ojcowską troską. Zrobiło jej się ciepło na sercu. Ale nagle posmutniała. Co nie uszło uwadze dwójce mężczyzn.

-Co się stało? -zapytał Ansel. Martwił się o nią. Mimo, że znał ją od kilku godzin, to czuł dziwną potrzebę troszczenia się o nią.

-Nic takiego. Muszę iść do Daviny.

~*~

Clair siedziała na brzegu łóżka swojej przyjaciółki. Martwiła się o nią. Wiedziała, że tęskni za Kolem. Kochała go. On ją zresztą też. Mimo, że oboje tego nie pokazują lub nie mówią, to Clair to wiedziała. Znała swojego brata bardziej niż on sam siebie. I umiała rozpoznać kiedy jej brat jest zakochany. A przez ostatnie tysiąc lat się to nie zdażyło.

Było jej żal przyjaciółki. Wiedziała co czuła. Przeżywała to samo po "śmierci" Dominic'a. Ale ona straciła rodzeństwo. Osoby, bez których...jest słaba. Bo to zawsze oni przy niej byli. Chronili. Wspierali.

Esther i Mikael dopięli swego. Już niedługo wampiry miały zniknąć z tego świata. Tak jak...

-O, Boże. -powiedziała nagle Clair. Davina spojrzała na nią zdziwiona. -Linie, Davina.

-Co? -zapytała zdezorientowana, nie wiedząc o co chodzi blondynce.

-Każdy wampir na tym świecie pochodzi od któregoś z pierwotnych. Gdy umarł Finn, cała jego linia wampirów razem z nim. A moje rodzeństwo umarło tydzień temu. -wyjaśniła.

Davina była zdziwiona jeszcze bardziej. Jak mogła być tak głupia, że nie wpadła na to wcześniej?!

-Wampiry nadal żyją...

-...to znaczy, że Pierwotni też. -dokończyła Clair.

-Ale skoro żyją to czemu oni...?

-Nie wiem tego. -westchnęła. -Ale się dowiem.

~*~

Clair wróciła do domu dopiero wieczorem. Wciąż była podekscytowana tym, czego się dowiedziała. Obiecała sobie, a przede wszystkim swojemu rodzeństwu, że się nie podda. Że będzie silna. Dla nich. Dla Hope. Dla Daviny. Dla Hayley. Dla Ansela. Dla ukochanej Klausa. Dla...dla Dominic'a. Uratuje ich. Wrócą tutaj.

Zamarła gdy weszła do salonu. Niespodziewała się, że go tu spotka. Nie była gotowa na to spotkanie. Wpatrywała się w niego z nienawiścią. Pamięta jak nią gardził. Traktował jak śmiecia. Od zawsze aż do teraz...

-Czego chcesz? -zapytała obojętnie.

Brunet bezczelnie patrzył na nią, co jeszcze bardziej ją zdenerwowało. Podbiegła do niego w wampirzym tempie. Złapała go za szyję i rzuciła nim o ścianę. Wampir wstał szybko. Był wściekły na nią.

-Nie sądzę, aby Freya wybaczyła ci, że mnie zabijesz. To by była dla niej jak zdrada. Zabijesz jej ukochanego brata, którego nie widziała od czasu kiedy zabrała ją Dahlia? -zapytał drwiąco.

-Zabiję. -Warknęła. -A teraz się wynoś, póki jeszcze tego nie zrobiłam. -dodała ostro.

Miała już dość jego towarzystwa. Nie obchodziło ją co powie Freya, gdy zabije Finna. Ta dwójka nic ją nie obchodziła.

-Jesteś tylko wpadką. Produktem ubocznym romansu matki. -powiedział i znikł.

Clair wciąż stała w tym samym miejscu. Patrzyła pustym wzrokiem na miejsce, gdzie stał przed chwilą Finn. Nienawidziła go z całego serca. Tak samo jak Mikaela i Esther. Jako dziecko i jako Pierwotna. Zabolały ją słowa Finna. Poczuła jak łzy spływają jej po policzkach. Była słaba. Fizycznie i psychicznie. Szczególnie to drugie. Bała się zostać sama. Dlatego zawsze trzymała się blisko rodzeństwa. A teraz? Bała się, że nie da rady ich uratować. Obwiniała się, że nie ma dla nich już ratunku. A co jeśli się tylko oszukuje? Jeśli oni naprawdę nie żyją? Nie! Ona nie może tak myśleć! Musiała mieć nadzieję.

-Nadzieja. -szepnęła.

Nagle zdała sobie sprawę, co chciał powiedzieć jej Elijah, zanim stracił przytomność. Znajdzie sposób by im pomóc. Nawet jeśli miała by czekać wiele dni, tygodni, miesięcy a nawet lat. Nie podda się. Bo miała nadzieję. Miała dla kogo walczyć.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

Hej ;) Jak Wam się podoba? Co sądzicie o spotkaniu Clair i Finna? Oraz o jej odkryciu?

Zaczęłam pisać także książkę o losach Hope Mikaelson. Dlatego zapraszam Was tam i miłego czytania życzę. Mam nadzieję, że ona także Wam się spodoba ;)

https://www.wattpad.com/story/92737519-hope-mikaelson

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Onde histórias criam vida. Descubra agora