2.7

488 33 5
                                    

Tatia doznała szoku, gdy zeszła na dół i ujrzała w salonie, siedzącą na kanapie kobietę, która wyglądała identycznie jak ona. To było dla niej nie do pojęcia. Przecież nie miała żadnej siostry bliźniaczki więc jakim cudem ona wyglądała jak ona? Może to się jej śniło? Ale przecież to niemożliwe. Obudziła się godzinę temu...

-Kim jesteś? -zapytała przerażona.

-Kimś o wiele lepszym od ciebie. -Odpowiedziała brunetka, uśmiechając się przy tym podle. -Szczerze to liczyłam na to, że... jesteś bardziej ładniejsza? -zakpiła po tym jak zmierzyła ją wzrokiem.

-Daj jej spokój, Katherine. -Powiedziała Clair, pojawiając się w salonie razem z dwójką braci.

-No na reszcie. Ile można na was czekać? -zapytała zirytowana.

-Możemy wcale cię nie chronić. -Ostrzegł Klaus. Gdy nie uzyskał odpowiedzi, spojrzał na zagubioną ukochaną, która nie wiedziała co się dzieje. -Tatio, poznaj swojego marnego sobowtóra. To Katherine Pierce.

-Mój sobowtór? -powtórzyła zdziwiona.

-Jest jeszcze jeden, ale ona obecnie jest magicznej śpiączce. -Wyjaśnił Elijah.

-I niech tak zostanie. -Powiedział cicho Klaus, co usłyszało jedynie jego rodzeństwo i Pierce.

-Ale co ona tutaj robi? -zapytała Tatia po chwili.

-Moja siostra zgodziła się ją przed kimś chronić choć nadal zastanawiam się dlaczego. -Spojrzał na swoją młodszą siostrę gdy to mówił.

-Zajmijmy się czymś pożytecznym. -Mruknęła Clair, czując na sobie zirytowane spojrzenie brata, z którego nic sobie nie zrobiła. Przywykła już do tego.

-Śpieszy ci się gdzieś? -zapytał podejrzliwie Klaus, patrząc na nią uważnie.

-Owszem. -Potwierdziła. -Odwiedzić przyjaciółkę i ojca, którzy nadal nie mają pojęcia, że żyję.

-Do ojca pójdę z tobą. -Powiedział tonem nieznoszącym sprzeciwu. -Poza tym, niedługo będziemy mieli gościa. -Dodał z tajemniczym uśmiechem.

-Kto? -zapytał Elijah.

-Dowiesz się niedługo, bracie. Clair, idziemy. -Powiedział i ruszył do wyjścia z domu.

Clair spojrzała bezradnie na najstarszego brata. Oboje nie wiedzieli o kim mówił ich brat, ale znając życie był to ktoś kogo toleruje a może nawet w pewnym stopniu lubi.

Wzruszyła ramionami po czym poszła w ślady starszego brata.

~*~

W końcu dotarli na miejsce. Nic się tu nie zmieniło odkąd tu ostatni raz była. Wszystko było na swoim miejscu. Każdy zajmował się swoimi sprawami. Ale ją nie obchodzili w tym momencie inni, tylko jedna osoba.

I w końcu go zobaczyła. Stał kilka metrów przed nią, rozmawiając z jakimś wilkołakiem. On także nic się nie zmienił od ich ostatniego spotkania. Może pojawiło się troszkę siwych włosów, ale nic poza tym.

-Tato?

Odezwała się w końcu, zwracając na siebie uwagę wszystkich tu zgromadzonych.

Ansel odwrócił się, słysząc bardzo znajomy mu głos, za którym tak bardzo tęsknił. A gdy już ujrzał przed sobą niską blondynkę, nie mógł uwierzyć, że ona tutaj jest naprawdę. Myślał, że mu się to tylko śni, a on się zaraz obudzi. Ale im więcej czasu mijało, tym bardziej przekonywał się, że to nie jest sen a rzeczywistość.

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz