2.19.

450 43 8
                                    

Clair biegła przez las

Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.

Clair biegła przez las. Była zdruzgotana tym czego się dowiedziała. Jej własny przyjaciel zabił jej brata. I po tym wszystkim śmiał jeszcze patrzeć jej prosto w oczy. Pocieszać. Mówić, że ją kocha. Była wściekła, zawiedziona i zraniona. A jej brat, Klaus, o wszystkim wiedział od początku. Tyle lat ją okłamywał. Wmawiał, że to wilkołaki zabiły Henrika. A tymczasem był to jej najlepszy przyjaciel, którego nie chciała już widzieć na oczy.

Zrobiła jeszcze jeden krok i się zatrzymała. Poczuła znajomy zapach. Bardzo znajomy. Należał on do osoby, której nie miała ochoty teraz widzieć.

Podniosła głowę. Przed nią stał Dominic. Nic się nie zmienił od ich ostatniego spotkania. Gdyby byli w innych okolicznościach to z chęcią rzuciła by mu się na szyję, ale po tym co przeczytała w liście ma ochotę go tylko zabić. Zranił ją jak jeszcze nikt inny. Nawet Mikael żadnym swoim złym czynem jej tak nie skrzywdził jak on.

-Clair. -szepnął Dominic. Przyjrzał się jej dokładnie. Na szczęście nic jej nie było. Fizycznie była cała, ale zdawał sobie sprawę, że psychicznie jest znacznie gorzej.

-Nie masz prawa wymawiać mojego imienia. -Warknęła dziewczyna. W jej oczach czaił się ból, gniew, żal. -Zabiłeś go! Tak po prostu go zabiłeś!

-Nie chciałem tego, Clair. To był wypadek. -Powiedział spokojnie. Wiedział, że czuje do niego złość w tej chwili, ale on musiał jej to wyjaśnić. I tym razem nie przez list. -Chciałem go uratować. Nie miałem pojęcia, że strzała trafi w niego. Gdybym wiedział...

-Zamknij się! -krzyknęła głośno ze złości. -To twoja wina! Ty jesteś winny jego śmierci! -dodała.

-Nie chciałem tego, Clair. Uwierz mi. -Szepnął.

Clair zamknęła oczy. Była zraniona. Oszukana. Chciała o tym zapomnieć. Przestać myśleć. Czuć. Chciała pozbyć się tego bólu. Był na to sposób, ale nie mogła tego zrobić. Nie mogła być aż taką egoistką.

-Tysiąc lat temu bym ci to jeszcze wybaczyła. -Szepnęła, gdy negatywne emocje w miarę w niej opadły. -Byłeś moim najlepszym przyjacielem, Dominic. Może gdybyś wtedy mi o tym powiedział to bym prawdopodobnie ci wybaczyła. Nie wiem jak, ale na pewno bym to zrobiła. -Powiedziała drżącym głosem. W jej oczach lśniły łzy. -Ale teraz nie jest to takie łatwe. Oszukałeś mnie. Kłamałeś. Zataiłeś ważny szczegół przede mną. Kazałeś żyć w kłamstwie. -Powiedziała z wyrzutem i bólem.

Dominic patrzył na nią przez chwilę po czym odwrócił głowę

Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.

Dominic patrzył na nią przez chwilę po czym odwrócił głowę. Nie potrafił patrzeć na jej ból w oczach, który sam spowodował. Zawiódł ją i jej zaufanie do niego. W głowie ciągle huczały mu słowa: "Byłeś moim najlepszym przyjacielem.".

-Wiem, że nie chciałeś go zabić.

Blondyn podniósł głowę by na nią spojrzeć

Hoppsan! Denna bild följer inte våra riktliner för innehåll. Försök att ta bort den eller ladda upp en annan bild för att fortsätta.

Blondyn podniósł głowę by na nią spojrzeć. Nagle poczuł promyk nadziei. Być może ma jeszcze szansę by wszystko naprawić. By mu wybaczyła. Musiał zrobić coś by na nowo mu zaufała, choć wiedział, że to będzie trudne, ale nie podda się. Nie tym razem.

-Zrobię wszystko byś mi na nowo zaufała. Byś mi wybaczyła.

-Nie musisz robić wszystkiego, Dominic. -Szepnęła. Uśmiechnęła się słabo i znikła nim zdążył coś powiedzieć.

Dominic nic nie rozumiał. O co jej chodziło, mówiąc te słowa. Prawdopodobnie nie dowie się tego w najbliższym czasie. Zostanie w Nowym Orleanie żeby ją chronić. Szczególnie teraz gdy jest w ciąży i będzie robił wszystko by mu wybaczyła...

~*~

Katherine siedziała w salonie, gdy Clair wróciła do domu. Od razu zauważyła, że płakała. Nawet ślepy by to zauważył.

-Clair. -Szepnął Elijah gdy tylko ją zauważył. Wstał i podszedł do niej. Przyciągnął ją do siebie i mocno przytulił. -Nic ci nie jest? -zapytał troskliwie.

Clair nic nie odpowiedziała tylko spojrzała na Klausa. Była zła na niego, że i on ją oszukiwał przez tyle lat. Jej własny brat. Nie potrafiła mu tego tak szybko wybaczyć. A on zdawał sobie z tego sprawę.

-No to się zaczyna. -Mruknęła do siebie Katherine lecz każdy doskonale ją usłyszał, ale nic sobie z tego nie zrobili.

-Jak mogłeś? -zapytała z wyrzutem Clair. Patrzyła na brata ze łzami w oczach.

-To było dla twojego dobra. -Powiedział Klaus.

-Dla mojego dobra zataiłeś przede mną prawdę o śmierci brata?!

-Uspokój się. Nie powinnaś się denerwować.

-Nie mów mi teraz co powinnam a co nie! -krzyknęła zła. -Przez tysiąc lat kłamałeś mi w żywe oczy! A doskonale wiedziałeś jak zabolała mnie jego śmierć! Co przechodziłam! Co każdego dnia, w dniu rocznicy jego odejścia, przechodzę!

-Przepraszam. -Szepnął. Miał łzy w oczach. Nigdy nie chciał zranić swojej najmłodszej siostry. Za bardzo ją kochał, ale wolał by żyła w niewiedzy.

Clair pokręciła głową po czym poszła na górę. Nie miała już siły by słuchać tego więcej. Chciała zasnąć i się już więcej nie obudzić. Chciała żeby Henrik wrócił...

~*~

Katherine Pierce siedziała na łóżku w swojej sypialni. Obok niej po chwili usiadł Elijah, który był zmęczony dzisiejszym dniem.

-Nie wyjadę ci się, że to trochę dziwne, że ten cały Dominic wrócił właśnie teraz? -zagadnęła brunetka. Elijah spojrzał na nią nic nie rozumiejąc. -Skąd niby wiedział, że Clair poznała prawdę o śmierci brata? I skąd wiedział, że jest w ciąży?

-Może dowiedział się przez przypadek?

-Przypadki nie istnieją, Elijah.

-Więc co sugerujesz?

-Na waszym miejscu bym bardziej na niego uważała...

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Clair im wybaczy, czy nie? Co myślicie?

Gwiazdka + kom = nowy rozdział

Rodzeństwo Mikaelson & Ostatnie słowo, Mikaelson?Där berättelser lever. Upptäck nu