58

1K 60 13
                                    

Wróciłam do pokoju, a Artur od razu się ocknął. Podszedł do mnie, szybkim tempem.

-Dobrze powiedziała ta fanka, nie mam pojęcia czemu tak zwlekam myślisz, że nadal Cię kocham? To się mylisz.- powiedział wracając na miejsce i siadając. 

-Nie wierzę, jesteś skończonym idiotą, jak mogłam Cię pokochać?- wypowiedziałam ze łzami.

-Sam nie wiem, zakłady już takie są myślę, że wygrałem właśnie stówkę.- powiedział, przecierając ręce.

-I dodatkowy wpierdol, kotku.- odpowiedziałam, pewna siebie, pomimo łez spływających po moich policzkach, co na mnie wydawało się dziwne.

-Teraz już nie powinnaś, tak do mnie mówić, jesteś zwykłą fanką.- wycedził również pewny siebie.

-Chyba się mylisz.- powiedziałam odrazu.

-To ty się mylisz, nie wszystko kręci się w okół Ciebie słoneczko.- powiedział chamsko, a ja się rozpłakałam jak jakieś dziecko.

-Płacz, płacz może coś zrozumiesz..

                                    ******
perspektywa Artura

-Zuza, spokojnie jestem, tu.- powiedziałem przytulając ją. Obudziła się niespokojna, głośno dysząc, jakby się czegoś wystraszyła.- Co się stało?- zapytałem, gdy się trochę uspokoiła.

-Śniło mi się coś.- powiedziała niby obojętnie.

-Al-e.- nie dokończyłem.

-Już tłumaczę.- przerwała mi, opowiadając o swoim śnie.

****

-Słuchaj, nigdy Cię nie zostawię i nie pozwolę żeby ktokolwiek Cię skrzywdził, nawet ja nie wybaczył bym sobie, gdybym Cię skrzywdził. Jesteś dla mnie najważniejsza.-powiedziałem, a na jej twarzy pojawił się uśmiech, przytuliłem ją mocno i próbowaliśmy zasnąć, ale i mnie, i Zuzi się odechciało.

4:30
Od godziny 1 nad ranem siedzimy w łóżku i rozmawiamy, śmiejemy się i spędzamy miło czas. Co z tego, że nie spaliśmy, w sumie nic, a dzisiaj jedziemy na narty, więc trochę przypał, ale da się przeżyć. O 6 jest pobudka, w naszym pokoju, bo dzisiaj po powrocie ze stoku, wracamy do domu, więc musimy się spakować. Mega miło spędziliśmy ten czas z Zuzią. Nie wierzę, że po powrocie, wracam do Warszawy. Oboje o tym wiemy i na razie próbujemy o tym nie myśleć.///

perspektywa Zuzi

-Więc teraz macie, jeszcze 20 minut, żeby ciepło się ubrać i ruszamy!- oznajmił Remik na wspólnym śniadaniu. Potem dosiadł się do naszego stolika i spojrzał się na mnie z uśmiechem na twarzy.

-Dzwoniłem dzisiaj rano do Twojego taty, Zuziu, pogadałem z nim, przekonałem i dzisiaj po was przyjedzie.- zmierzył wzrokiem naszą czwórkę.- Podpisze u mnie, razem z Tobą rzecz jasna, papiery o współpracy, a resztę rzeczy dowiesz się po jego przyjeździe, okej?.- powiedział tak spokojny i uszczęśliwiony jak ja.

-Mój tata? Tu.. Przyjedzie?- zapytałam bardzo zdziwiona, bo spodziewałam się najgorszego, ale nie dawałam tego po sobie poznać.

-Tak, to bardzo miła osoba, cieszysz się?- zapytał, bo komu nie spodobała by się taka niespodzianka.

-Jasne, że się cieszę, bardzo długo go nie widziałam. Jeju, dziękuję. Nie wiem jak udało Ci się go przekonać, szacun.- powiedziałam niedowierzając, a Remik mrugnął okiem i odszedł od stolika, podekscytowany.
Patrzyłam się w jedno miejsce, wyobrażając sobie jak będzie wyglądać moje pierwsze spotkanie z tatą, po tak długim czasie.

Come back, bae...|| Artur SikorskiWhere stories live. Discover now