31

1.2K 65 8
                                    

2/6 553 słowa

perspektywa Zuzi

Wyciągnęłam go na zewnątrz, zawsze wszystko zamawia do domu i nigdy nie chodzi do sklepu. Musi kiedyś wyjść na świeże powietrze.
Pada deszcz, a my idziemy za ręce. Artur trzyma nad nami parasolkę. Wszystko jest okej dopóki nie zauważyłam za rogiem budynku całego mojego squadu (wraz z Oskarem) z Kato skamieniałam dosłownie, nie mogłam się ruszyć. Było po nich widać, że są na mnie źli. Myślałam, że o mnie zapomnieli, ale jednak nie. Kiedy Artur zorientował się co aktualnie się ze mną dzieje. Oskar stamtąd zniknął, uciekł, bał się reakcji Artura? Nie wiem serio. Poczułam potrząsanie ramieniem a ich już tam nie było.

-Zuza?!-krzyknął.

-Nie nic.- odpowiedziałam obojętnie i głęboko odetchnęłam.

-Widziałaś coś, albo kogoś?- zapytał trochę przerażony.

-Nie nic się nie stało, ale pójdźmy w drugą stronę co.- zaproponowałam ciągnąc go za łokieć w przeciwny kierunek, nie stawiał oporu, więc nie musiałam się tłumaczyć na środku ulicy.
Szliśmy w ciszy, a ja cały czas się rozglądałam, zdawało mi się, że ktoś nas obserwuje, więc skręciłam w najbliższą alejkę, na której znajdowała się restauracja, do której poszliśmy.
~*~

Zamówiliśmy pizze i sałatki.
-Smacznego!- brunet przerwał niezręczną ciszę.

-Wzajemnie.- uśmiechnęłam się, ale to raczej nie był za szczery uśmiech.

-Zuza co ci jest?!- krzyknął zdenerwowany uderzając ręką o stół.

-Pogadamy w domu co.- rozglądnęłam się w koło i ścisnęłam jego rękę na znak, że wszystko jest okej.

~*~

-No to mieliśmy pogadać.- rzucił temat Artur.

-Ahh tak dobrze, że przypomniałeś.- udawałam, że zupełnie zapomniałam.

-Więc?- skrzyżował swoje ręce na klatce piersiowej.

-Zanim poszłam do twojego domu byłam w Starbucksie, składałam zamówienie, nie patrząc na chłopaka, który mnie obsługuję, ale w końcu złapaliśmy kontakt wzrokowy i to okazał się mój kolega z czasów podstawówki. Ten wiesz z tej ławki, pisałam Ci kiedyś o tym. I chciał chwilę pogadać usiadł ze mną przy stoliku i proponował wyjść gdzieś, a ja cały czas go okłamywałam, że mieszkam w innym hotelu itd. I później zadzwoniłeś ty i chyba się skapnął, że mam chłopaka i wszystko co powiedziałam nie zgadzało się z postacią rzeczy. Później jak szliśmy do restauracji to go zobaczyłam, ale nie samego był z całą moją paczką z Kato chciałam tam iść, ale nie mogłam się ruszyć słyszałam tylko dziwne dźwięki, które wydawali, a ja stałam jakbym nie chciała żadnych konfrontacji, później cały czas miałam wrażenie, że ktoś nas śledzi.- odparłam dosyć cicho.

-Teraz rozumiem. Mogłaś mi wtedy wytłumaczyć.- zauważył Artur.

-Bałam się rozumiesz? Miałam wrażenie, że są gdzieś w pobliżu, że nas słyszą i widzą, a oni nie zachowywali się normalnie, nawet nie wiem czy w ogóle tam byli, czy po prostu mam zjebaną psyche.- odpowiedziałam podnosząc głos, na co chłopak mnie przytulił.

-Zuzia, bo ja w końcu cię nie zapytam.- zaczął Artur.

-Ale o co?- nie wiedziałam o co mu chodzi.

-Bo w sobotę, jest ślub kuzynki mojej mamy i czyy. E-e nie chciałabyś ze mną iść?- zapytał drapiąc się po karku.

-Jasne głuptasie, czemu tyle z tym zwlekałeś dzisiaj jest już piątek, muszę iść sobie coś kupić!- odparłam zdenerwowana, że szybciej mnie nie poinformował.

-Kupiłem już słonko.- odparł pokazując mi karton z niumi.

-Aa! Dziękuję.- skoczyłam mu na biodra i pocałowałam. Otworzyłam powoli pudełko, w którym znajdowała się sukienka na długi rękaw, z falbankami tiulowymi koloru cukierkowego różu.

-Cudowna..- szepnęłam wyjmując ją z pudełka.

-Tak jak ty.- również szepnął złączając nasze usta.

Witam, witam🙌 Jak mówiłam dzisiaj rozdział i oto on! Zmieniałam ten rozdział duuużo razy, bo nie wiedziałam jak dokładnie ma to wyglądać, ale coś wyszło i myślę, że jest okej😁 Gwiazdkujcie i komentujcie! Dobranoc i do jutra💘

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Come back, bae...|| Artur SikorskiWhere stories live. Discover now