21

1.4K 73 8
                                    

Darłam się ile mogłam żeby ktokolwiek mnie usłyszał. Zobaczyłam przed swoimi oczami nóż. Czarno przed oczami. I już nic nie pamiętam.
Obudziłam się już na fotelu, nie byłam o dziwo związana. Usłyszałam cichy szmer.
Nagle z korytarza wyszedł Filip.

-Zuza! Obudziłaś się!- pobiegł do mnie i mnie przytulił.

-Taa, to ja. Co tu się w ogóle działo.- zapytałam zdziwiona.

-Do jakiego momentu pamiętasz?- zapytał.

-Zobaczyłam nóż przed moimi oczami i nagle nic nie widziałam, miałam czarno przed oczami i to tyle co pamiętam.- uznałam.

-Bardzo głośno krzyczałaś, a ja nie zdążyłem nawet odejść od twojego mieszkania, więc wziąłem moją kartę i otworzyłem drzwi najciszej jak umiałem wziąłem patelnię (w tym momencie wyje z tego) i walnąłem temu kolesiowi w głowę. Z tego co wiem. Twoja siostra znalazła sobie chłopaka kryminalistę, ale jej to nie przeszkadzało. Jak była sama z nim w domu to zaczął ją bić i gwałcić. Była cała poobijana i położył ją na kanapie. Po jakimś czasie przyszli wasi rodzice, twoją matkę zaczął dusić, a twojemu tacie wbił nóż w plecy.
W tym momencie wszyscy pozostali domownicy są w szpitalu.- odparł że łzami w oczach. Zaczęłam płakać

-Dziękuję, że nam pomogłeś- odparłam płacząc i wtulając się do niego.

-Szkoda, że nie mogłem pomóc całej twojej rodzinie.- łza spłynęła mu po policzku.

-Słuchaj i tak bardzo dużo zrobiłeś.- trzymałam jego łokieć.

*powracamy do fetyszu Zuzy*

-Musimy pojechać do szpitala.- uznałam od razu.

-Dobra, chodźmy na taxe.- wyszliśmy z mieszkania. Jechaliśmy taksówką do szpitala około 5 minut.
Zapłaciliśmy należytą kwotę i wybiegliśmy z auta. Spojrzałam na przeogromny budynek i cicho westchnęłam.

-Teraz, na którym piętrze oni są?- powiedziałam z łzami w oczach.

-Znajdziemy ich.- objął mnie i podeszliśmy do wejścia.

*R E C E P C J A*

-Witam, wie Pani coś o rodzinie Keynes, która 2-3 godziny temu tu trafiła?- zapytałam oczekując pozytywnej odpowiedzi.

-Tak, rodzice z córką. O nich pani chodzi?- zapytała pokazując mi ich imiona, nazwiska i powikłania.

-Tak! To oni, może mi pani powiedzieć gdzie leżą?- zapytałam szczęśliwa, że mogę ich zobaczyć i mam pewność, że tutaj są.

-Nie mam pewności, że pani jest z rodziny, mogę prosić o ukazanie dowodu osobistego?- zapytała pani recepcjonistka.

-Um, tak jasne- wyjęłam mój dowód i podałam go jakże prze miłej pani, mówiłam, że kocham ironię?

-Dziękuję, zapraszam na 13 piętro, 4 sala po lewej leży cała pani rodzina, miłego pobytu- uśmiechnęła się chamsko.W tym momencie Filip mnie obiął. Musielibyście zobaczyć moją minę mówiącą:
'Co tu się do cholery jasnej dzieje?'

-No to idziemy kochanie, dziękujemy Ci Kinga.- uśmiechnął się chamsko, obrócił się w moją stronę, cmoknął w powietrzu, obrócił się do "Kingi" i dodał.
-Zimna suka.- poszliśmy do wind.
Zdziwiła mnie ta sytuacja nie powiem.
Staliśmy już w windzie.

-Co to było?- zapytałam roześmiana tą sytuacją.

-Aa to moja była, musiałem ją jakoś wprawić w zazdrość.- zaśmiał się. Śmieliśmy się dopóki winda nie dojechała do naszego celu.
Wtedy spoważnieliśmy.

Szukaliśmy odpowiedniej sali, a tam zobaczyłam moją siostrę całą w siniakach i w ranach z krwią. Zaczęłam płakać i wtuliłam się w Filipa.
Do cholery czemu to nie jest Artur??

-Nie wiem czy potrafię Filip..- wymamrotałam.

-Ale o co chodzi Zuz?- zapytał przejęty.

-Nie wiem czy dam radę patrzeć na moich bliskich w takich stanach..- odparłam cicho, żeby nie słyszeli.

-Dasz radę.-przytulił mnie i weszliśmy do sali.

Moja siostra jak wyżej, cała poobijana. Tata chyba spał miał lewą rękę w gipsie i limo pod okiem. Moja mama była cała czerwona i oddychała przy pomocy maski. Również chyba spała. Podeszłam do mojej siostry i od razu ją przytuliłam.

-Auć.- wyszeptała.

-Ojeny, przepraszam Ola.- zapłakana odparłam.

-Co się w ogóle stało?- zapytała.
Razem z Filipem nie chętnie jej to wszystko opowiedziliśmy.

-Jezu, w co ja ich wpakowałam?- zaczęła płakać.

-A rodzice? Śpią czy jak?- zapytałam.

-Są w śpiączce, tata powinien się niedługo wybudzić.- zaczęła.

-A mama?- zapytałam chamując łzy.

-Lekarze nie są w stanie określić, czy doprowadzą dobry rytm serca i oddechu.- powiedziała.

-Ile mają czasu?- zapytałam.

-Mogą to robić przez następne parę lat.- spuściła głowę w dół. Tu wręcz ryczałam.
Aż mnie nosiło. Nie jestem w stanie opisać co się wtedy ze mną działo. Coś we mnie wstąpiło.
Dobrze, że Filip zareagował. Objął mnie mocno i próbował uspokoić. Nie panowałam wtedy nad sobą. Chciałabym, a wręcz potrzebuje tutaj teraz Artura. Wyrwałam się z objęć Filipa.
-Przepraszam- wymamrotałam i wyszłam z sali na korytarz.
Wzięłam do ręki telefon.

*do Arturek*
hej możesz gadać

Nie dostałam odpowiedzi tylko znak połączenia.

-Hej, kochanie- zaczęłam mówić przez płacz.

-Ee tu Sylwia.- usłyszałam z drugiej strony słuchawki.

-Co jaka Sylwia?- zapytałam oburzona.

-Przybysz.- zamurowało mnie.

-Em okej, właśnie rozmawiam ze swoją idolką.- uśmiechnęłam się sama do siebie.

-Oo, nie wiedziałam, że jesteś misiakiem!- krzyknęła przez telefon.

-Tak, jestem. Jest gdzieś może obok Ciebie Artur?- zapytałam.

-Właśnie tu idzie, bo rozdawał autografy, po charytatywnym koncercie, już ci go daje! Trzymaj się! Buziaki!- usłyszałam od Sysi.

-Hej misia, co jest?- zapytał.
Opowiedziałam mu całą historię. Płakałam przy tym jak głupia.

-Spokojnie kochanie jestem z tobą, pamiętaj.- płakał razem ze mną. Słyszałam pojedyncze 'Artur co jest?' i tym podobne.

-Dobra nie zawracaj sobie głowy tym, idź się baw!- próbowałam zachamować łzy.

-Pamiętaj, że możesz do mnie zawsze pisać czy dzwonić, kocham Cię.- mówił przez łzy.

-Pa kochanie.- uśmiechnęłam się sama do siebie.

Kocham go najmocniej na świecie.

Hejhej Wstawiam wam dzisiaj rozdział, bo w końcu ide do szkoły! Tak dopiero teraz haha. Więc rozdziały będą coraz rzadziej. Gwiazdkujciekomentujcie
Kocham was mocniutko💋
Dobranoc🙈
Możliwe błędy, bo pisałam na szybko! So później je poprawie💣

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Come back, bae...|| Artur SikorskiWhere stories live. Discover now