53

983 58 8
                                    

-Obudź się, masz jeszcze dwadzieścia minut.- usłyszałam szept, ale nie miałam najmniejszej ochoty otworzyć oczu.

-No Zuzia, dawaj.- tym razem nieumyślnie otworzyłam jedno oko, na co chłopak klasnął w dłonie.

-Do czego dwadzieścia minut?- zapytałam zaspana, przecierając leniwie lewe oko.

-Do decydujących badań!- wygłosił szczęśliwy.

-A co jeśli te badania, będą negatywne?- zapytałam.

-Nawet nie dopuszczaj do siebie takich myśli.- pokazał na mnie palcem. Od razu go cofnął i uśmiechnął się nieśmiało, na co wstałam i go przytuliłam.

-Napiłabym się kawy.- powiedziałam opadając na łóżko.

-Wiesz, że nie możesz.- odpowiedział, na co założyłam ręce na klatce.

-Panno Keynes, możemy zacząć szybciej?- zapytała wchodząca pielęgniarka.

-Tak, to znaczy, da mi pani jeszcze dwie minuty?- zapytałam niepewna.

-Nie ma problemu.- uśmiechnęła się i wyszła.

-Artur, słuchaj wiem, że Ci bardzo zależy, ale nie mam pojęcia, czy... bb.. bbędzie dobrze prawda?- zapytałam z łzami w oczach.

-Musi być.- mruknął i pochylił głowę. Podniosłam się z szpitalnego łóżka chcąc pocałować chłopaka.

-Panno Keynes?- otworzyła drzwi pielęgniarka.

-Tak, już.- uśmiechnęłam się sztucznie, wstając na co pani zniknęła z pola mojego widzenia, Artur podniósł głowę, a ja wykorzystując sytuację, musnęłam jego usta. Uśmiechnął się, a ja od razu wyszłam.

Pobrali mi krew (znowu), położyli pod kilka maszyn, zrobili prześwietlenie, i sprawdzali jeszcze jakieś duperele. Odliczałam tylko czas do wyjścia. Jestem tu już dobrą godzinę. Nie wiem ile można robić jakieś głupie badania.
W sumie czy takie głupie? Po długich męczarniach wyszłam, wyniki mają być za dwie godziny. Super. Byłam taka zmęczona, że od razu zasnęłam.

Znowu mnie próbują obudzić. Pewnie są już wyniki, które każdy chce znać. Tylko czy ja chce? W sumie, będę wiedziała co jest, czy żyje czy nie. Dobra, ogarnę.

-Hm?- oderwałam się z łóżka. A w sali stał Artur, Jeremi, Ola i lekarz. Mieli mieszane miny, więc nie wyczytuje nic konkretnego.

-Pani Keynes, mamy informacje, a właściwie wyniki badań, tylko czy chce pani je poznać?- zapytał mnie lekarz.

-A czy moja RODZINA.- na to słowo Jeremi i Artur delikatnie się uśmiechnęli.- zna już wyniki?- zapytałam.

-Nie, to jest pani, decyzja czy mają wiedzieć.- powiedział.

-Artur, mógłbyś otworzyć kopertę i przeczytać wyniki?- zapytałam bruneta.

-Jasne.- uśmiechnął się w moją stronę i podszedł do lekarza po kopertę.

Powoli odginał krawędzie koperty. Po chwili parę kartek papieru było już na zewnątrz w jego rękach. Podał kopertę Oli, która tylko przełknęła dość głośno ślinę. Teraz tylko czekać. Artur powoli oglądał spięte razem kartki. Przekartkował je wszystkie swoim okiem mojego prywatnego doktora i w tym momencie jest już na końcu pliku kartek.
Odchrząknął i zaczął czytać jakieś bazgroły lekarzy.

-Podsumowując badania zakończyły się wynikiem.- przeszedł wzrokiem po wszystkich, wzbudzając napięcie.- Pozytywnym.- dokończył na co się uśmiechnęłam, jak i on. Od razu utonęłam w jego szczelnym uścisku.

Hej wam💙 Jesteśmy o parę kroczków do końca, ciężko jest mi to zakończyć, jeju. Mam nadzieję, że rozdział się podoba. Gwiazdkujcie⭐️ i komentujcie📝 Dziękuje wam za 12k wyświetleń, które ostatnio wybiło! Miłego wieczoru💓

Jeżeli zobaczycie jakiś błąd w rozdziale, napiszcie w komentarzu!

Come back, bae...|| Artur SikorskiOnde as histórias ganham vida. Descobre agora