56

1K 63 10
                                    

-Hej wam.- powiedziałam w stronę Oli i Jeremiego, którzy leżeli razem na łóżku.

-O hejka.- powiedział zdezorientowany Jeremi, odsuwając się od Oli.

-Spokojnie i tak widać, że między wami coś jest.- puściłam oczko do zakochanych i pociągnęłam Artura za rękę prowadząc go do pokoju.

-Fajnie wyszło.- powiedział po czym zamknął drzwi.

-Co wyszło?- zapytałam.

-Dwóch braci i dwie siostry. Starszy brat ze starszą siostra, a młodszy brat z młodszą siostrą.- wytłumaczył mi Artur.

-Nom, fajnie.- odpowiedziałam.- O której macie koncert?- zapytałam zbaczając z tematu.

-Emm, za 20 minut.- odpowiedział Artur spoglądając na zegarek.

-To co teraz robimy?- zapytałam, kładąc się na moje łóżko.

-Przestawiamy łóżka.- zaśmiał się, podchodząc do łóżka, na którym leżę.

-Jak chcesz je przestawić?- zapytałam.

-Myślisz, że będę spał po drugiej stronie pokoju, tak daleko od Ciebie?- zapytał, przesuwając jedno łóżko, do drugiego.

-Od razu lepiej.- powiedział obejmując mnie.

                                 *********

-Hej wszystkim! Dziękujemy, że jesteście tutaj z nami. Jesteśmy tacy szczęśliwi widząc wasze uśmiechnięte twarze, to właśnie głównie dzięki wam, wasi idole spełniają marzenia, a wy razem z nimi. Przed wami Jeremi i Artur Sikorscy!!- wypowiedział przed koncertem Remo. Zszedł ze sceny, a od razu po nim weszli chłopcy. Zaczęli od piosenki 'Odetchnij'. Stałam na samym końcu sali, pod ścianą. Obok mnie przechodziły inne gwiazdy YS. A ja tymczasem wsłuchiwałam się w rytm muzyki, wpatrując się w scenę i delikatnie kołysząc- i d e a l n i e.

-Jak Ci się podoba?- zapytał Remo, chcąc wyrywać mnie z odcięcia od rzeczywistości.

-Są świetni.- powiedziałam, nie spuszczając wzroku z Artura.

-Chodzi mi o obóz, Zuz.- powiedział z pretensją.

-Wiem, wiem świetni są.- nie zwracałam zbytniej uwagi, na to co mówię i takim sposobem pozbyłam się Remika z mojego otoczenia, który tylko machnął ręką i poszedł wzdłuż korytarza, zaraz po nim obok mnie pojawił się Dominik. Widać nie daleko, pada jabłko od jabłoni.

-Co tam, jak tam?- zapytał Dominik podchodząc do mnie i jak ja opierając się o ścianę.

-Przejdzie. Jesteś podobny do Remika, wiesz? Każdy z was, gdzie nie jestem, to i tak mnie namierzy.- zaśmiałam się i nie próbowałam łapać z nim kontaktu wzrokowego.

-Skoro tak Ci, się to nie podoba to sobie pójdę, księżniczko.- parsknął i już miał odejść, ale go powstrzymałam.

-Żartowałam, ułomie.- odpowiedziałam ciągnąc go za skrawek bluzy.

-Czekałem tylko na twoją reakcje.-odpowiedział, uśmiechając się i krzyżując ręce na klatce. Cały koncert przesiedziałam z Dominem, w całkiem miłej atmosferze.

                                   *******

-Dziękujemy, kochani!- powiedzieli równo, ukłonili się i zostali obdarowani ogromnym aplauzem. Od razu ktoś wziął mnie za ramię i pociągnął do stołówki.

-Domin, co ty wyprawiasz?- zapytałam łapiąc się za bolące miejsce.

-Przepraszam, Remo kazał mi Cię tu przyprowadzić. Nasz Team będzie miał kolacje szybciej, bo później mamy coś razem obgadać.- powiedział zdyszany.

Come back, bae...|| Artur SikorskiWhere stories live. Discover now