15

1.7K 85 14
                                    

Wzięłam do ręki telefon. Spałam 7 godzin, jest godzina 24:15.

-Może otworzysz te drzwi?- usłyszałam zza drzwi głos Oli.

-Już idę!- otworzyłam drzwi, a Ola wparowała do pokoju cała zapłakana.

-Co się stało?- zapytałam.

-Adrian, ze mną zerwał.- zaczęła płakać. Przytuliłam ją.

-Od początku mówiłam, że nie jest dla Ciebie!- miałam łzy w oczach.. Chciałam, żeby była szczęśliwa.

-Ale ja go kochałam, jak głupia.- wyszeptała.

-Dasz sobie radę Ola- ścisnęłam jej rękę.
Po chwili odezwała się.

-A u Ciebie jak?- zapytała próbując się uśmiechnąć.

-Wspaniale!- odpowiedziałam od razu.

-Oo! A co to za sytuacja hm?- zapytała z zaciekawieniem.

-Mam chłopaka.- zaczęłam.

-Pierwszy dzień szkoły, a ty już kogoś poderwałaś?- zaśmiała się.

-Nie to nie z tej szkoły- również się zaśmiałam.

-Filip?- zapytała, shippowała nas.

-Niee!- prawie, że krzyknęłam.

-To kto?- zapytała.

-Artur..- uśmiechnęłam sie czekając na jej reakcje. Pisnęła cicho i mnie przytuliła.

-To super młoda!- odparła. Zaśmiałam się.

-Tyle, że muszę ci coś opowiedzieć.- tu zaczęłam dzisiejszą historię z Filipem.

-Właśnie zauważyłam, że masz coś na szyi- ale ona spostrzegawcza!

-To cham!- oburzyła się i skrzyżowała ręce na piersiach.

-Dobrze, że jutro weekend!- zaśmiała się.

-Taak, ale Ola sorka, jestem śpiąca.-
ziewnęłam.

-Dobra, dobra idę dobranoc!- zamknęła drzwi.

Zasnęłam, ale nie na długo. Obudził mnie dzwonek do drzwi wejściowych.
Nie chciało mi się wstawać. Szybciej zrobiła to Ola. Tak naszych rodziców nie było wyjechali na tydzień na świętowanie rocznicy ślubu.
Usłyszałam pukanie do drzwi.

-Proszę!- mruknęłam cicho leżąc na łóżku.
Ku mojemu spojrzeniu ukazała się najważniejsza dla mnie osoba. Nie mam pojęcia, skąd się tu wzięła, ale bardzo się cieszę.

Wstałam szybko z łóżka i rzuciłam się mu na szyję. Dosłownie. Tak to był Artur.

Wskoczyłam w jego ramiona, oplotłam nogi na jego biodrach by się jakoś utrzymać i mocno go przytuliłam. Staliśmy w takiej pozycji z 2 minuty, gdy nagle usłyszałam szept Oli.

-Zostawię was samych- zamknęła drzwi od mojego pokoju.

-Tęskniłem kochanie- uśmiechnął się.

-Potrzebowałam Cię tu bardzo- powiedziałam ze łzami szczęścia.

-Dlatego tu jestem- otarł łzy, które już wypłynęły z moich oczu.
Postawił mnie bezpiecznie na ziemi.

-Nie wiem czy powinienem.- zawahał się.

-Hm?- zapytałam stojąc przed nim i tonąc w jego niebieskich tęczówkach.

-M-mogę?- chyba nie czekał na dalszą wypowiedź. Położył rękę na moim policzku i złączył nasze usta w czułym pocałunku. Nasze usta idealnie do siebie pasowały.
Po 'pewnym' czasie się od siebie oderwaliśmy.

Come back, bae...|| Artur SikorskiWhere stories live. Discover now