Nie Walentynkowe Story

1.1K 27 3
                                    

Hej! Jak zwykle pogadanka przed rozdziałem, wiem że tego nie lubicie, wiem że to pominiecie a jak czytacie to znajcie łaske pana, skracam notatke do minimum. Książka kończy się happyendem prawdopodobnie jutro lub pojutrze plus podziękowania ale to chyba innego dnia. Dziękuję za uwagę, oto rozdział (znowu Zarry) 2737 słów. P. S. Nie ma to jak gotowce:
Jego luźna czarna koszula zaczęła opinać się na spiętych mięśniach. Po chwili jednak zemdlał. Nim zdążyłem się obrócić by uciec tak jak mi kazał poczułem szmatkę z śmierdzącą substancją przy twarzy. Po chwili usnąłem.
Obudziłem się w ciemnym pomieszczeniu. Jęknąłem cicho na doskwierający mi ból głowy. Chwile później pokój rozświetliła jedna licha żarówka. Mimo słabego światła zauważyłem że pokój jest mały, jest w nim szafka i wielkie łóżko, chyba dwuosobowe, ach i jeszcze Zayn. Właśnie. Jestem Harry Styles, szalony siedemnastolatek i łowca wampirów a Zayn Malik to światowej albo i pomiędzy światowej sławy łowca demonów. Kiedy w Vamps Town znaleziono demona postanowiłem z nim współpracować. Ma dwadzieścia jeden lat i jest cholernie gorący. O, budzi się. Rozgląda po pokoju, jego wzrok co chwila skacze ze mnie na łóżko
-oni chyba nie myślą że będziemy się pieprzyć!
Wybucha wściekły zaczynając okładać pięściami ściane, nagle słyszać zgrzyt i ściany się do siebie przysuwają jeszcze bardziej zmniejszając pokoik. Siadam na łóżku i patrze jak Malik ciężko oddycha nadal wściekły i chodzi po całym pokoju.
-u- uspokój się t-to nic ni-nie da
-zamknij się dzieciaku! Stąd musi być wyjście!
Otwiera szafki i wyrzuca stamtąd wszelakiego rodzaju zabawki erotyczne, bicze, sznury i kajdanki. Czuje ciepło w podbrzuszu i ciężko przełykam śline. Zaciskam uda patrząc jak brązowooki kładzie rzeczy na łóżku i przygląda się im. Po chwili jego wzrok ląduje na moim kroczu. Cholera, stanął mi. Ale myśli o nim jako o moim dominacie są tak podniecające.
-nie sądziłem... Że jesteś do tego zdolny- mówi spokojnie- zwłaszcza gdy jesteśmy tu dwoje, sami,  ty tępaku! - ryknął
Podnosze się z łóżka i idę w najdalej ustawiony róg pokoju od jego nienawistnych oczu. Kiedy on wraca do kombinowania nad ucieczką ja zaczynam płaczeć. Mówi się że aby stać się łowcą trzeba przejść w życiu coś ciężkiego. W moim przypadku była to depresja. Albo raczej jest, nigdy jej nie leczyłem. Więc gdy Malik dalej myślał nad planem ucieczki ja zacząłem płakać. Zasnąłem w koncie kiedy Zayn smacznie chrapał na wygodnym łóżku. Okey bolało mnie to, dlatego postanowiłem się stąd wyrwać. Rano w pokoju coś się zmieniło. Pojawił się stół a na nim jedzenie. Malik obudził się chwilę po mnie i od razu podszedł do jedzenia
-nie jadłbym tego, jeśli jesteśmy więzieni przez wampiry a raczej tak to to jedzenke ma w sibie cząstke ich krwi co równa się przemianie w coś czego rzaden z nas nie chce
-czemu tak sądzisz? Zresztą co będę się słuchał takiego pedała
Zacząłem sprawdzać ściany. Jeśli to wampiry to zapewne nas nagrywają
-ja jestem łowcą wampirów więc mój powód jest oczywisty, a twój no cóż... Nielicząc głodu krwi będziesz miał również chrapke na sex, a jak to wczoraj ująłeś jesteśmy tu sami
-to dużo zmienia
Okey, to też zabolało. W końcu coś wyczułem
-kamera
Szepnąłem do siebie tak by Malik nie usłyszał. Lekko wykręciłem obiektyw dostając się do kabli. Teraz wystarczy tylko... Ściany zaczęły się zsuwać. Zatrzymały je meble. Miejsce było między stołem a szafką z jednej strony zatrzaśnięte jeszcze przez łóżko.
-kurwa!
Warknąłem na nowo szukając innej kamery lub czegokolwiek z masą kabli. Pukałem w ściany i...
-drewniana? Przecież to nie możliwe...
Zacząłem uderzać w nią pięścią i nogą, w końcu zrobiła się dziura. Ściana zawaliła się. Jednak to co za nią zobaczyłem...
-no prosze, Harry masz ochotę na zabawę w greya, wszystko przygotowane
-zamknij się- znowu boli- bynajmniej mamy dwa łóżka
Po raz kolejny szukałem kamery, tym razem sufit był jednak wyrzej i wyciągając ręce do góry ukazywałem troche mojej skóry. Czułem wzrok na pupie
-chyba nie zjadłeś tego jedz...
-nie skarbie spokojnie, ale wiesz zastanowiłem się nad twoją wczorajszą propozycją- ścisnął mój pośladek gdy wykręcałem obiektyw- to nie może być takie złe- jego długie palce odpięły guzik moich spodni i rozporek i ściągnęły rurki w dół- zresztą jesteś łowcą wampirów, więc czujesz że nie jestem jednym z nich- mruknął a jego ręka wślizgnęła się pod moje bokserki- to co robie to, to co chce robić- złapał pewnie mojego kutasa i zaczął go pompować
-przestań Malik
-bodoba ci się to nazwisko? Tak często je powtarzasz, może sam chciałbyś moje- wyjął rękę i ściągnął ze mnie beżową bluzę - sprawie ci przyjemność kochanie
-odczep się! Nie widzisz że usiłuje pracować?
-Harry no dalej, wiem że mnie pragniesz- zawarczał ściągając moje bokserki i pozostawiając mnie nagim przed kamerami wampirów
-zayn przestań!
-moje imię tak pięknie brzmi w twoich ustach- wyszeptał obracając mnie i podnosząc za uda, przez co musiałem objąć go nogami- twoje ciało idealnie wpasowuje się w moje- polizał moją szyję i rzucił na łóżko na raz pozbywając się swojej koszuli i po raz kolejny unieruchamiając mnie- moje dłonie zostawiają piękne ślady na twojej skórze - przejechał palcem po moim boku przez co na ciele pojawiła się gęsia skórka a w dole pleców poczułem przyjemne dreszcze- moje usta, zdobiące całe twoje ciało- zaczął robić mi malinki na szyi oraz bawić się sutkami- oraz mój kutas stworzony dla twojego wejścia
Tym razem jednak wstał z łóżka i spojrzał na moje rozpalone ciało i twardą erekcję
-to żałosne jak łatwo da się ciebie podniecić, ha!
W głowie huczało mi od myśli jak niepotrzebny jestem. Zerwałem kajdanki bez wysiłku i ubrałem się. Bluza jednak, zniszczona, nie zdolna była do użytku. Kiedy po moich policzkach spływały łzy, ręce dokończyły pracę nad kamerą wysyłając moim przyjaciołom współrzędne. Oparłem się o ściane i zjechałem plecami w dół kuląc się i płacząc. W głowie miałem mase wyzwisk skierowanych w swoją stronę. Zamknąłem oczy, przygryzłem wargę i uderzając głową w ściane rozerwałem sobie wargę. Potrzebowałem bólu, mojego lub Malika, niważne, po prostu tylko tak karmiłem depresję. Po dłuższym czasie jedna ze ścian zawaliła się ukazując Liama, Nialla i Louisa. Zayn tylko prychnął patrząc na mnie. Pozwoliłem więc krwi lecieć i wypuściłem rozwaloną wargę zmiędzy zębów niemal od razu pokrywając klatke piersiową krwią. Liam spojrzał na mnie zmartwiony i tylko wziął mnie na ręce i zabrał do bunkru. Tam Louis opatrzył moją wargę i dał nam jeść. Malik od zaraz rzucił się na jedzenie, ja swoje ledwo tknąłem. Potrzebowałem odejść. Niall uwielbia Zayna z wzajemnością Liam i Louis są razem. Wszyscy nie licząc mnie są szczęśliwi i nie widzę tu już miejsca dla siebie. W nocy gdy wszyscy spali opuściłem bunkier i odszedłem jak najdalej.
Mam osiemnaście lat, od roku błąkam się w nikończącej tułaczce, bo drodze zabijając potwory powoli poddaje się depresji zamiast siły. Siłe zawdzięczam dzięki tatuażowi aniołów. Niby drobny motyl na klatce a jednak dzięki niemu potrafię jednym ruchem rozerwać łańcuchy. Wiele widziałem i wiele słyszałem. Moi dawni przyjaciele stali się sławni jeśli chodzi o łowców jak i bestie. Zabiłem właśnie kolejnego wampira gdy wpadł na mnie... Zayn... Te oczy poznam wszędzie. Z tyłu niego zgraja wampirów. Złapałem trzy strzały i wystrzeliłem. W połowie drogi przemieniły się w miliard małych igieł rozdziurawiając wampiry tak że zostały po nich kości i strzępki skóry. Ponownie założyłem kaptur i odszedłem w strone ciemności. Z daleka słyszałem jak Zayn idzie za mną. Nie miał zdolności skradania się. Otworzyłem drzwi do chatki i wszedłem do środka
-tylko zamknij za sobą
-skąd ty...
-dobrze cie słychać
-kim jesteś, nie widziałem jeszcze łowcy o takich zdolnościach
-mam uznać to za komplement- prychnąłem
-jak najbardziej
-więc zapisze to sobie w dzienniku, wielki Zayn Malik powiedział komplement zwykłemu Harremu Stylesowi
-Styles?
-och, ostanim razem nie miałeś problemów ze słuchem
Ściągnąłem czarną bluzę i przyłożyłem do głębokiej rany bandaż przez dwie godziny moczony w alkoholu. Syknąłem cicho na ból. Był już jednak mniejszy niż poprzednio. Rana się leczy. Usiadłem na fotelu i odchyliłem głowę do tyłu ciężko oddychając
-wyprzystojniałeś
-a ty nic się nie zmieniłeś, no może ta blond farba ci zeszła ale to tyle
-twój charakter też jest inny
-mylisz się, poprostu przestałem udawać ty nadal się nie zmieniłeś, zaraz zacznkesz się do mnie dobierać a potem zmieszasz mnie z błotem
Postanowiłem wziąć prysznic. Potrzebowałesm się odstresować kiedy koszmar z młodości powrócił. Nie wiem ile bym dał by Zayn się we mnie znalazł jednak wiedziałem że to nie ma prawa bytu. On i ja... Nigdy. Ja byłem łowcą jakim uczono mnie być on uważał się za łowce z wyższych swer w dodatku kłamliwego i nie myślącego racjonalnie. Ciepła woda spływała po moim ciele odprężając je, stałem się niby bezbronny jednak umysłowo cały czas zdolny do walki w ręce zaciskając nóż na wampiry. Dla zwykłych śmiertelników niby plastikowa tępa zabawka. Dla wampirów kuty w srebrze, stępiony ilością zadanych ciosów nóż w rękach bezlitosnego łowcy. Tak mnie określają. Są łowcy i jestem ja, bezlitosny łowca, zabójca wampirów, łowca głów, ludzki kieł i wiele innych określeń. Nagle słyszę otwieranie kabiny
-zayn nie skończyłem
-cii spokojnie
Mówi kojącym głosem obracając mnie w swoją strone. Jest nagi i twardy. Zamyka kabine i przyciąga mnie bliżej. Nawet nie wiem czemu w pewnym momencie łączy nasze usta a ja pozwalam mu dominować. Po raz kolejny omotał mnie sobie wokół palca, tym razem nie rozbierając mnie a siebie. Jego usta zjeżdżają na moją szyję. Robi mi malinki i jest to tak przyjemne że kiedy odnajduje mój słaby punkt jęczę cicho. Mimo mojego zdziwienia Zayn nie odsuwa się ode mnie a zjeżdża niżej, na sutki. Szczypie je i lekko ciągnie aż w końcu zaczyna je ssać i lizać. Lekko się cofam i opieram ręce o ścianki kabiny jęcząc głośniej. Schodzi na moje bodbrzusze i obcałowuje je a ja jestem już całkowicie twardy. Patrzy mi w oczy biorąc całą długość do buzi. Wciągam powietrze kiedy w tęczówkach chłopaka widzę zadowolenie wraz z pierwszymi ruchami głową. Jęcze głośno zaciskając ręce w pięści oraz zamykając oczy i odchylając głowę. Po chwili jego zwariowany język i wspaniałe usta znikają. Dochodzę. Zayn wyciera usta dłonią i uśmiecha się.
-obróć się i wypnij pupe malutki
Wykonuje jego polecenie nie czując już wstydu. Zayn ręką lekko pcha mnie na kolana i łokcie. Rozstawia moje nogi i teraz wypinam się jeszcze bardziej. Nawet nie wiedziałem że ta kabina jest tak wielka. Malik ręką ugniata moje jądra ale kiedy znowu jestem twardy jedzie w górę, w stronę mojego centrum, zaciskającej się dziurki. Nagle palce znikają. Czuję jednak coś dużo lepszego. Ciepłe usta Malika obcałowują moje pośladki a potem i wejście. Rękami rozsuwa moje pośladki i przejeżdza językiem po dziurce. Rozluźniam się. Malik wykorzystuje moment i wpycha język głeboko w moje wnętrze. Czuje przyjemność kiedy Zayn pieprzy mnie nim oraz zdaje sobie sprawę że łowca którym był brzydził się tego bo był homofobem
-nie jesteś Zaynem
Wypowiadam. Chłopak ślini swoje długie palce i wsuwa we mnie jeden
-jestem Zaynem, Zaynem królem wampirów
Wciągam głośno powietrze i samoistnie wypinam się bardziej czując dwa palce głęboko w sobie. Nie panuje nad swoim ciałem. Wypełnia je pożądanie.
-jak to się stało? Taki dobry łowca
-zabiłem demona w skórze wampira, jego krew wytrysnęła na mnie i oblizałem usta a posiadając zabójczą dla wampirów broń obiąłem władze
-czego chcesz ode mnie, to wszystko było ustawione
Jęcze głośno kiedy trzeci palec również we mnie wchodzi. Malik całuje mój kręgosłup i łopatki rozluźniając mnie przy tym
-potrzebowałem seksu, Niall jest z Liamem, Louis znalazł sobie dziewczyne a ty od zawsze mnie pragnąłeś. Postanowiłem więc że uczynię zastępcą tego kto najbardziej spisze się w planie wypieprzenia cie, ale skoro wszystkich zabiłeś
Jego palce znikają z mojego wnętrza, przy wejściu czuje główkę jego wielkiego kutasa. Jęcze cicho a wampir chichocze
-jak to skończe uśpię cię i zaniose do swojej komnaty. Przywiązany do łóżka, zdany tylko na moją łaskę będziesz tak pięknie wyglądać wijąc się pod dotykiem moim jak i moich zabawek. Wampir którego pieprzyłem przed tobą nie przeżył dwóch stosunków ciekawe ile wytrwasz ty. Klapsy, pejcze, kneble. Podnieca cie to Harry?
Mruczy mi do ucha. Całe ciało pokrywają dreszcze i gęsia skórka. W dole brzucha czuje ciepło. Z mojego penisa wykapuje jakaś maź. Jest lekko czerwona jak woda wymieszana z krwią.
-wiesz co to znaczy, to co teraz dzieje się z twoim ciałem? - nie jestem w stanie się odezwać kiedy wpycha we mnie główkę swojego przyjaciela- twoje ciało ulega mojemu, chyba wiesz o co chodzi? Kiedy wewnętrznie twoje ciało pragnie przyjąć mojego potomka. Jeśli jeszcze jesteś prawiczkiem nic ci nie grozi, zabawa zacznie się na moim łożu
Wchodzi we mnie cały rozpychając moje mięśnie. Jest długi i gruby. Skomle, jęczę i sapie kiedy powoli się we mnie porusza. Nagle przyspiesza cały czas trafiając w moją prostatę. Wije się pod jego palącym dotykiem. Po chwili dochodze a on we mnie. Czuje zmęczenie, chłopak z nikąd wyciąga jakąś strzykawke, którą wbija w moją szyję wprowadzając do krwi żółtą substancje przez którą, natychmiast zasypiam. Budzę się w jakimś wielkim i ciemnym pokoju, na wygodnym łóżku związany i nagi. Nagle jakieś drzwi się otwierają a do środka wchodzi nie kto inny jak teraz już tylko nędzna podróbka Malika.
-zaraz podróbka, skarbie zawsze miałem dużego
Słyszy moje myśli a to znaczy że się na mnie żywił. Łańcuch problemów ciągnie się za tym. Czy nie mam siły by się wyrwać, czy to nadal ta substancja? Przemienie się a może nie przeżyje? Może mam zakażenie albo znów mi coś wprowadził? Ile spałem? Czego on chce? Czym jestem? - spokojnie, zaraz cię wyciszę. Nie dawałem ci mojej krwi ani niczego, ugryzienie obandażowane, tak to nadal ta substancja, śpisz od dwóch godzin a to czego chce już ci mówiłem. Ciebie. Pode mną. Najlepiej teraz.
Podchodzi do mnie i od razu wkłada we mnie swoje dwa palce. Nawet nie wiem czemu zamiast obrzydzenia czuje przyjemność i zaciskam się na nich. Zayn liże moje sutki. Wyginam się pragnąc poczuć więcej. Chce tego. Zayn jakby słysząc moje myśli wyciąga ze mnie szczupłe palce i przyciska kutasa do wejścia. Pieprzy mnie a moje ciało poddaje się rozkoszy. Mówi "w górę"  a moje plecy wyginają się w łuk. Jestem na każde jego skinienie co bardzo go cieszy. Dochodzimy. Obraca mnie na brzuch i każe się wypiąć. Słysze dziwny dźwięk szurania a zaraz potem pejcz uderza w moje pośladki. Boli. Mimo to skomle i wypinam się po więcej. Trace panowanie nad sobą. Nie rozumiem tego.
-to dlatego że twój łowca nie chce poddać się wampirzej dominacji ale spokojnie, długo tak nie pociągniesz. Najpierw ciało potem dusza, na końcu rozum. Skarbie więcej?
Przejeżdża czymś nieznanym mi po kręgosłupie. Zatrzymuje się przy dziurce. Nie wiem czemu te słowa tak szybko opuszczają moje usta. Ale potem zalewa mnie fala rozkoszy. Kiedy kulki analne na raz wpycha głeboko we mnie
-tak, proszę
Czuje się pełny, nawet trochę rozrywany, są duże i jest ich wiele. Zayn wpycha we mnie jeszcze jedną i wymierza mi klapsy. Kulki uderzają o siebie i ich ruch powoduje mój krzyk wypełniony pożądaniem. Ręka zmienia się w pas co trochę boli a potem bat rozrywający mi skórę. Malik obraca mnie na plecy i zakłada na erekcje pierścień. Potem nagle kulki znikają za jednym i szybkim pociągnięciem. Jęcze i wyklinam gdy on pieprzy mnie brutalnie zadowolony. Na koniec zatyka czymś moją dziurkę nie pozwalając spermie wylecieć. Głaszcze mnie po policzku i całuje w czoło po czym wychodzi. Akcja powtaża się wiele razy, co dzień nowe zabawki, ból i zakaz dochodzenia. Teraz dostrzegam że mój brzuch mimo małej ilości jedzenia zaokrągla się. Dziś Zayn przyszedł do mnie inaczej. Czułem tylko ból. Ciało mnie piekło i szczypało, swędziało i kłuło. Ból był niewyobrażalny. Tej nocy Zayn zasnął obok mnie. W środku nocy z kneblem w ustach coś mnie obudziło. Coś rozrywało mnie od środka. Rozcięło mój brzuch i go opuściło mnie raniąc bardziej i zasypiając obok mego kata. Po policzku spłynęła mi łza. Przed oczami miałem mroczki. Wykrwawiałem się. Rano nie ujrzałem już jaśniejącego słońca oraz czekoladowych oczu, które mimo wszystko kochałem. Nikt nie znalazł mojego ciała. Zayn nie zobaczył mnie rano, tylko swojego syna. Ciało poranione zostało wykradzione. Malik szukał mnie latami jednak nie tam gdzie trzeba. Moje oczy stały się fioletowe, widziałem i czułem inaczej. Byłem łowcą, łowcą który jak wszystkie bestie pochodził z piekła. Dorobiłem się rogów i ogona. A zdolności z jakimi zabijałem nikomu nie przeszkadzały. Byłem nieśmiertelny i mordowałem nawet cienie, na co inni łowcy nie mogli sobie pozwolić. Czasem w nocy oglądałem swego syna oraz starą miłość. Budziłem się jak oni, nocą i oglądałem z daleka, przez lornetkę by demoniczny łowca nie miał pokusy. Z czasem gdy mój syn dorastał co raz mniej ich obserowałem. I nigdy nie myślałem że spotkam ich gdy będą polować na mnie. Zatrzymali się dopiero gdy Malik rozpoznał moje loki, jasną cerę i średnią budowę mięśniową. Uciekłem i jako jedyny kiedykolwiek widziałem łzy wampira. Do teraz wampiry tropią mnie jednak nie widzą jak blisko jestem. Pod postacią sokoła obserwuje dwójkę Malików co noc.

you are mine Zarry/Ziam/Ziall/ZouisDove le storie prendono vita. Scoprilo ora