Część 11

2.7K 63 0
                                    

Oblizałem usta. Oczy Louisa były granatowo czarne. Pełne pożądania.  Jego jasna, delikatnie opalona skóra, wokół nadfarstków była czerwona od lin łączących jego nadgarstki z łóżkiem, a dokładniej jego ramą. Biały wilczy ogon zwisał przez dziurę różowych, koronkowych majtek nieco mokry. W majtkach było widoczne dość spore wybrzuszenie. Loius nie należał do chudych osób, grubych też raczej nie. W piwnicy widząc jego taruaże czułem strach, teraz wiem że one to tylko część jego maski. Na prawde, jest delikatny i słodki. Moje ciało przy nim wyglądało lepiej. Ciemna karnacja, sześciopak, drobne tatuaże mające określoną historię i wspomnienia. Ja byłem prawdziwy cały czas. A on tylko w nocy. Po wczorajszych zabawach wiem że jego skóra jest nad wyraz wrażliwa. Drobny klaps pozosrawia po sobie czerwony znak. Po nad to jego sutki to jego słaby punkt, tak samo jak łopatki i wgłębienie pomiędzy obojczykami. Skórę na obojczyku przy ramieniu łatwo przegryźć i jest nie tylko uległym ale również lubi ból. I to bardzo. Właśnie go torturowałem. W ten pozytywny sposób. Związany, nie zdolny do jakiego kolwiek ruchu, zdany na litość swego pana. Zgrabnie omijałem jego słodkie punkty co jakiś czas ewentualnie zachacając małym palcem o gumkę majtek. W jego oczach widziałem nie poskromione pożądanie i błaganie o dotyk. Usta miał zakneblowane. To była jego kara. Niczym Niall ignorował mnie cały dzień i przyszedł dopiero teraz. Pierwsza w nocy. Na zewnątrz burza. On napalony a ja obojętny niczym on dzisiejszego ranka. Najpierw mnie podnkecał a potem ignorował. Od Nialla słyszał że lubie karać. Jednak tego się nie spodziewał. Płakał od mojego dotyku, wyrywał się chcąc więcej a grube sznury dalej raniły jego nadgarstki i kostki. W końcu moje zwinne palce zamienił język. Po ciel chłopca pode mną przeszedł dreszcz. Po jeszcze dziesięciu minutach tortur w końcu polizałem jego sutek. Kręfosłup natychmiast wygiął mu się w łuk domagając się więcej. Zaśmiałem się i zębami ściągnąłem podniecjącą bielizne, zostawiając nadal ogon w jego dziurce. Chłopiec zaskomlał i podniósł biodra na tyle na ile pozwalały mu sznury. Zdjąłem chuste z jefo ust i zawiązałem oczy
-tatusiu
-siedź cicho, dopiero się rozkręcam
-proszę tatusiu
-mam cię zakneblować?
-nie tatusiu
-dobry chłopiec, jedyne co chce słyszeć to twoje jęki Lou
Wgryzłem się w jego bark, przy obojczyku pociekła strużka krwi a Lou zajęczał z bólu oraz przyjemności. Uwielbiał ból i poniżanie podczas seksu. Zayn przeniósł się na wgłębienie pomiędzy obojczykami i zassał to miejsce tworząc sporą malinke. Palcami jeździłem po jego łopatkach wysyłając w dół kręgosłupa silne dreszcze, zmuszające do wyginania ciała w łuk i podnoszenia bioder. Szybko znalazłem się na jego sutkach gryząc i ssąc je. Louis jęczał na prawdę głośno. Cały czas przeklinając i na przemian nazywając mnie tatusiem i Zaynem. Odpiąłem jego kostki i zacząłem dawać klapsy
-licz!
-jeden
-to za nazwanie mnie Zayn w łóżku
-dwa-jego skóra przybrała czerwony kolor
-to za ignorowanie mnie rano
-trzy
-to za podniecanie mnie przed południem
-cztery-na jego pupie widziałem dokładnie swoje odbite dłonie
-to za przyjście do mnie kiedy ty tego chciałeś
-pięć
-a te będą za każde twoje przekleństwo
-sześć, siedem, osiem... Trzydzieści dwa, trzydzieści trzy
-koniec
Znowu zapiąłem jego kostki do ramy łóżka zadowolony z aż sinej pupy chłopaka. Zdecydowanie jutro nie będzie wstanie usiąść, albo przez najbliższy tydzień
-a teraz cię wypieprze mała dziwko
-nie, prosze, wystarczy
-to twoja kara Lou
-boli tatusiu
-może to cię czegoś nauczy
Wyciągnąłem z chłopca ogon i od razu wbiłem trzy palce. Opasaka była mokra, tak jak policzki, płakał, przesadziłem... Jednak ta myśl opuściła moją głowę gdy jęknął, poprzez trafienie w jego prostatę. Uderzałem tam cały czas, słuchając słodkich jęków. Po chwili wypełniłem go swoim kutasem szybko pieprząc. Lois doszedł jako pierwszy, ja z dwie sekundy po nim.
-powtórzymy to tatusiu
-to miała być dla ciebie kara
-lubie klapsy tatusiu, a zdecydowanie od ciebie
-lou nie zaczynaj
-masz takie duże dłonie tatusiu idelane do zgniatania i bicia mojej pupy i takie długie palce, tatusiu, one są idealne dla mojego otworka, tatusiu,  a twój...
-cholera jasna Louis, czyżby moja dziwka chciała więcej
-zbij mnie tatusiu, zbij mnie tak bym nieczuł swojej pupy, tatusiu wypieprz moją dziurkę, włóż tam całą dłoń i zwijaj ją w pięść, och tatusiu zniszcz mnie
-co tylko zechcesz Lou, ale co ja ci mówiłem o przeklinaniu
-ukarz mnie tatusiu
Z szafki wyciągnąłem bicz i kiedy po raz kolejny skończyłem z Lou byłem pewien że jutro nie będzie w stanie się ruszyć, ale dalej będzie chciał bym go pieprzył. To jak bardzo lubi ból jest jednocześnie chore a jednocześnie podniecające. I zostawiając Loisa na wpół martwego zdałem sobie sprawę że jestem ofiarą Stocholm Syndrom. I dotarło do mnie coś jeszcze, ojciec mnie szuka, co dla nich oznacza kłopoty i jeszcze ten Lucyfer obiecujący spotkanie już pojutrze.

you are mine Zarry/Ziam/Ziall/ZouisWhere stories live. Discover now