Część 1

3.6K 103 21
                                    

Rano obudził mnie Harry. A raczej zapach naleśników jaki ze sobą przyniósł. Z lekkim bólem usiadłem i zjadłem to co przyniósł. Jednak cały czas czułem na sobie jego wzrok. Nagle do pokoju wszedł ten ich cały szef
-Harry, zaczynam żałować że mam pokój obok ciebie, młody Malik ma na prawdę silny głos
-wiesz że to lubie, szkoda tylko że nie jesteś prawiczkiem skarbie
-hahaha, no prosze, a wczoraj mówił że nie był gejem
-j-ja chciałem ty-tylko sp-sprawdzić cooo jest l-lepsze
-oh skarbie i co?
-t-to nie było t-to
-a ze mną?
Przeniosłem wzrok na podłoge. No bo ej, wrogi gang mnie porwał, wypieprzył i jeszcze mam się przyznać że mi się podobało? Harry uśmiechnął się zadziornie
-wiedziałem że ci się spodoba, dziś możemy spróbować bez kajdanek
-więc nie oddał ci się od tak?
-skułem go a potem wyciągnąłem nuż, żeby pozbyć się jego ubrań a on obiecał być posłuszny jeśli go nie dziabne
-więc, on, pod tą kołdrą, jest zupełnie nagi?
-tak
-cholera...
-nie jest dominatem Lou
-zobaczymy kiedy mi go dasz, nie dałeś mu wyboru
-idź już, pora na drugą rundę
Lou opuścił pokój a Harry od razu zerwał ze mnie kołdrę, próbowałem się jakoś zakryć ale on tylko popchnął mnie na plecy. Loczek wstał i zaczął podchodzić do łóżka kiedy ja również wstałem i zacząłem uciekać.
-nie uciekniesz mi Zee
Biegłem przed siebie, póki nie poczułem że ktoś złapał mnie za kostke. Po chwili leżałem pod lokowatym.
-skarbie, nie było ci ze mną przyjemnie
-zostaw mnie
Zaczęliśmy się siłować, jednak byłem za słaby. Szybko się zmęczyłem i już po chwili leżałem na brzuchu bez możliwości jakiego kolwiek ruchu
-zayn no dalej, rozluźnij się, poddaj się, no już
-przestań
-w porządku, jak nie chcesz po dobroci to wypieprzę cię siłą, a wiesz czemu?
-nie, zostaw, puszczaj
Zacząłem się wyrywać, dzięki sile danej mi od adrenaliny
-bo jesteś mój do cholery!
Warknął a ja poczułem chłód metalu przy mojej szyi. Od zaraz przestałem się wieżgać. Rozluźniłem się tak jak prosił i no cóż... Poddałem się
-dobry chłopiec
Warknął nisko do mojego ucha. Wszedł we mnie bez rozciągania. Skóra zaczęła mnie palić, towarzyszył temu ból jakby rozrywania mnie od środka. Do czasu aż Harry nie zaczął rytmicznie się we mnie poruszać. Jego rozgrzane usta zaczęły mi robić malinki. Znowu zaczęło mi się podobać. Boże, nienawidze się za to. Cicho jęczałem kiedy co chwila uderzał w to miejsce. Starałem się nie brać z tego przyjemności, ale cholera, Harry był niesamowitym kochankiem. Byłem niczym ten stocholm syndrom czy jak to tam się nazywało. Nie minęła minuta gdy zacząłem tracić świadomość z rozkoszy, przed oczami miałem czarne plamki aż nie doszedłem. Harry wyszedł ze mnie, wziął mnie na ręce i zaniósł do łóżka
-byłoby jeszcze przyjemniej gdybyś od początku był mi posłuszny Zayney, kochanie
Zasnąłem szybko, a gdy się obudziłem na stoliku, obok łużka zobaczyłem ubrania i karteczke
"ubierz się i zejdź na dół, zostawiłem cię z Diablo, moim psem, a w kuchni masz obiad, będę wieczorem
Harry"
Tak więc zrobiłem, ubrałem się, zszedłem na dół, zjadłem obiad, który okazał się zupą pomidorową jednak nigdzie nie dostrzegłem psa. Postanowiłem jednak wziąć prysznic i nie ryzykować zapewne morderczym psem. No bo ej, kto nazwałby Diablo słodkiego psa, to oczywiste że to pies morderca. Wszedłem pod prysznic, jednak nie byłem sam długo. Po jakimś kwadransie, kiedy już wychodziłem spod prysznica, zostałem popchnięty na ścianę, przez Harrego
-zabawimy się?
Jednak nim odpowiedziałem usta bruneta szybko mnie zamknęły. A jego kutas wypełnił mnie po raz drugi tego dnia
-oh Harry
-tak skarbie, nie pozwólmy chłopcą zasnąć, jęcz Zayn, jęcz!

you are mine Zarry/Ziam/Ziall/ZouisWhere stories live. Discover now