- Zatańczymy? – spytał. 

Spojrzałam najpierw na zegarek, sprawdzając która jest godzina. Nawet nie miałam pojęcia że minęły już ponad dwie godziny od naszego przyjścia do domu Chrisa. Kiwnęłam głową, że się zgadzam i już po chwili byliśmy na środku olbrzymiego salonu, tuląc się do siebie i bujając na boki. 

Zarzuciłam ręce na szyję chłopaka, chowając twarz w jej zagłębieniu. Ten taniec, mimo że może wyglądał dwuznacznie, dla mnie nie znaczył nic. To był tylko taniec, nic więcej... nie było w tym żadnej chemi między nami, ani jakiegokolwiek uczucia. Nawet przez sekundę moje ciało nie reagowało na niego tak, jak reagowało za każdym razem na choćby delikatne, prawie niewyczuwalne muśnięcie mojej skóry przez Justina. Poczułam jak w pewnym momencie chłopak niebezpiecznie zjechał dłońmi z moich pleców, na pośladki. Pokręciłam się niespokojnie i łapiąc jego dłonie w swoje, przeniosłam je z powrotem w górę pleców

- Oj, nie bądź taka niedostępna – zaśmiał się do mojego ucha

- Nie jestem niedostępna, ale to było nie na miejscu – odpowiedziałam. 

Kilka piosenek tak przetańczyliśmy, a chłopak w dalszym ciągu zjeżdżał rękoma na mój tyłek. Powoli zaczęło mnie to irytować i gdy już miałam się od niego odsunąć, usłyszałam za sobą znajomy głos i w sekundę zesztywniałam

- Weź z niej te ręce, albo ci przypierdolę – jego głos był niski. 

Mogłam się domyślić, że jest cholernie wkurzony. Oderwałam się szybko od Jamesa, odwracając się przodem do Justina. Prawie go nie poznałam. Jego twarz była zmęczona, oczy podpuchnięte, lekki zarost widniał na brodzie, a włosy potargane w nieładzie, opadały na jedną stronę. Widziałam jak pięści trzyma zaciśnięte, a szczęka porusza się niebezpiecznie szybko. Był totalnie wkurwiony. Jego oczy były ciemne i przypomniało mi się, jak pierwszy raz zobaczyłam go takiego w tej altance w ogrodzie Chrisa. Wtedy też tak wyglądał...

- Bieber, stary... - zwrócił się do niego James, śmiejąc się kpiąco – Ona już do ciebie nie należy, więc chyba nie masz prawa mówić mi co mam robić ze swoimi rękami – i to by było tyle. 

Justinowi wystarczyła mała iskierka by wywołać ogień. Rzucił się na chłopaka z pięściami, nie zwracając uwagi na nikogo wkoło

- Justin! – krzyknęłam przerażona, próbując go od niego oderwać, ale on w ogóle nie posłuchał. 

Walił pięściami w jego twarz, nie patrząc nawet jak i gdzie uderza. Kilka razy chłopak odwrócił głowę broniąc się przed ciosem, a Justina ręka spotykała się z podłogą. To musiało boleć. 

Justin wstał z chłopaka i podnosząc go, ponownie wymierzył mu mocny cios w nos. Zobaczyłam jak chłopakowi spływają z twarzy stróżki krwi. Przeraziłam się nie na żarty, ale postanowiłam wziąć sprawę w swoje ręce. Nie myśląc wiele, stanęłam naprzeciwko Justina i dotykając delikatnie jego policzka, spojrzałam w jego pociemniałe oczy. Nie bałam się go, wiedziałam że mnie nie skrzywdzi. Nie mógłby po tym wszystkim zrobić tego ponownie

- Uspokój się, proszę – powiedziałam cicho, nie przerywając spojrzenia. 

Gapił się na mnie tak jak i ja na niego, a jego klatka poruszała się szybko w górę i w dół. Potarłam kciukiem policzek Justina, chcąc go uspokoić. Wiedziałam, że to może pomóc. 

- Nie warto... Daj spokój – dodałam. 

Justin przymknął oczy, po czym przyłożył swoje czoło do mojego, próbując wyrównać oddech. Objęłam go ramionami w talii, przytulając go mocno do siebie. 

To była terapia nie tylko dla Justina, ale i dla mnie. Potrzebowałam znów poczuć go blisko siebie. Musiałam go dotknąć, pocałować, przytulić. Chciałam tak stać i nigdzie się nie ruszać. Nie obchodziło mnie to, że ludzie stoją wokół nas i gapią się na to co wyprawiamy. Liczyłam się tylko ja i on. Nikt więcej... 

Justin odsunął się ode mnie i poczułam dziwną pustkę, porażający chłód, ale po chwili złapał moją dłoń i ciągnąc mnie za sobą poprowadził do wyjścia na ogród. Poszliśmy do altanki, którą nie tak dawno chłopak zdewastował. Usiadł na ławeczce, pociągając mnie na swoje kolana. Wiem, że jeszcze nie do końca się uspokoił, ale teraz to nie wiedziałam czy jest niespokojny przez tego chłopaka, czy przez tą sytuację w której się teraz znajdujemy.

 Wplotłam palce w jego włosy, a chłopak schował twarz pod moją brodą, tuż przy piersiach. Gdyby to był ktoś inny, pomyślałabym że to jest zbyt intymna pozycja, ale to był mój Justin... Chłopak którego kochałam najbardziej na świecie i który mnie cholernie zranił... 

No właśnie, właśnie sobie przypomniałam. Na te wspomnienia, moje ciało zesztywniało, a palce przestały bawić się włosami chłopaka. Odsunęłam się lekko od niego i nie czekając długo zeszłam z jego kolan, zostawiając go zdezorientowanego.

- Kate? - zwrócił cicho moją uwagę. 

Spojrzałam na niego, nie wiedząc co powiedzieć. Siedział na ławce, wpatrując się we mnie swoimi karmelowymi oczami, moje serce zaczęło bić szybciej, a łzy spłynęły po policzkach. Justin wstał i podchodząc do mnie, przytulił mnie mocno. Rozpłakałam się na dobre... 

To wszystko tak cholernie bolało. To wszystko było tak cholernie dziwne. Ciągnęło mnie do niego, kochałam go całym swoim sercem, a jednak w dalszym ciągu nie wiedziałam czy mogę mu wybaczyć. Bałam się, że znów może mnie zranić. Bałam się że ucierpi moje serce... 

O ile to jeszcze w ogóle jest możliwe, żeby cierpiało bardziej niż teraz.


Perspektywa Justina

Trzymałem w swoich ramionach cały mój świat i wierzcie lub nie, ale chyba jeszcze nigdy wcześniej nie byłem tak szczęśliwy jak teraz. Kobieta mojego życia tuli się do mnie i chyba wszystko zaczyna się powoli układać. Wiem, że może będę musiał bardzo się postarać żeby ponownie mi zaufała, ale teraz kiedy jest już przy mnie, zrobię wszystko żeby tak właśnie było. Zrobię wszystko żeby ufała mi bezgranicznie i się mnie nie bała. Nie skrzywdzę jej już nigdy więcej. Obiecałem sobie to półtora roku temu i obietnicy dotrzymam. 

 Odchyliłem lekko głowę i przycisnąłem delikatnie swoje usta do jej. Początkowo nie odwzajemniała pocałunku, ale już po chwili złączyła nasze języki. To nie był zwykły pocałunek. To był pocałunek który pokazywał każdą emocję, którą w sobie mamy. Był czuły, a zarazem namiętny. Pokazywał naszą wielką miłość i to jak oboje za sobą tęsknimy, ale była w nim również niepewność i strach, które Kate w sobie chowa. 

W pewnym momencie poczułem jak Kate się ode mnie odsuwa. Momentalnie poczułem wszechogarniającą pustkę...

- Nie mogę Justin, przepraszam... - powiedziała nawet na mnie nie patrząc, po czym odwróciła się i odeszła. 

Stałem osłupiały i patrzyłem jak oddala się ode mnie. Czułem się tak, jakby ktoś wyrwał moje serce po raz kolejny. Miałem nadzieję, że to był krok do przodu, że teraz będzie już tylko lepiej, a ona uciekła. 

Usiadłem na ławce i chowając twarz w dłonie, rozpłakałem się jak dziecko.

 To za bardzo bolało... 

Nie wiem co mam zrobić żeby ją odzyskać.


Justin Bieber - Sekret... |J.B|Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz