1

2.4K 127 7
                                    


Czułam czyjąś ciepłą dłoń, ściskającą delikatnie moją. Chciałam się poruszyć, otworzyć oczy i zobaczyć kto przy mnie jest, ale nie mogłam tego zrobić. Próbowałam kilka razy, ale to na nic.

- Witaj Justin

- Dzień dobry

Usłyszałam jakieś męskie głosy dochodzące do moich uszu, ale w dalszym ciągu nie mogłam rozpoznać tego kto tutaj jest.

- Synu, jak długo tu już siedzisz? Może powinieneś jechać do domu, przespać się, pozałatwiać sprawy – mówił jeden z mężczyzn. 

Jego głos był ciepły i przyjemny. Miałam wrażenie, że go znam.

- Nie, nie... Dziś mam wolny dzień, więc chcę go jak najlepiej wykorzystać - powiedział drugi mężczyzna. 

Tym razem głos wydawał się być znacznie młodszy od poprzedniego, bardziej ochrypły i mało przyjemny.

Na nowo spróbowałam otworzyć oczy, ale w dalszym ciągu mi się to nie udawało. Chciałam chociaż poruszyć dłonią, ale to też nie wychodziło. Słyszałam jedynie jak mężczyźni ze sobą rozmawiali. Starałam się jakoś dopasować ich głosy do... czegokolwiek, ale w mojej głowie panowała totalna pustka. Dokładnie tak jakbym urodziła się na nowo i od nowa zaczynała swoje życie. Usłyszałam, że do pomieszczenia w którym się znajdowałam, weszła jeszcze jedna osoba. Po obcasach które w połączeniu z podłogą wydawały charakterystyczny dźwięk stwierdziłam, że była to kobieta

- Panno McKann, jak rokowania? – spytał mężczyzna, którego usłyszałam jako pierwszego

- Panie Willson, bez zmian. Wyniki badań Kate, nie wykazały nic nowego – odpowiedziała. 

Domyśliłam się, że mówią o mnie, ale nie byłam tego pewna. Nagle po sali rozniósł się huk, jakby coś zostało rozbite. Mimowolnie, poruszyłam się z przerażenia, co spowodowało, że moje powieki wreszcie się otworzyły. To cholerne światło, tak bardzo mnie raziło, że musiałam zamrugać kilkukrotnie, żeby się do niego przyzwyczaić. Po kilku długich sekundach, ból zniknął, a ja spokojnie mogłam spojrzeć na sufit, rozciągający się nade mną. Po przeliczeniu czterech rażących świetlówek, powoli obróciłam głowę w kierunku z którego dochodził wcześniejszy hałas. 

Zobaczyłam troje ludzi. Kobietę w uniformie pielęgniarki, starszego mężczyznę, na oko po czterdziestce i młodego chłopaka, z wytatuowanymi rękami. Wszyscy skupili się na sprzątaniu rozbitego wazonu.

- Przepraszam, powinienem bardziej uważać – powiedział nieśmiało chłopak. 

Pielęgniarka położyła dłoń na jego ramieniu, zapewniając że nic takiego się nie stało i że zaraz to posprząta. Chrząknęłam głośno, próbując oczyścić gardło, które cholernie było suche. Chciało mi się pić tak, jakbym nie robiła tego od kilku lat.

- Kate – odezwał się chłopak, spoglądając nagle w moją stronę. 

Po chwili był już tuż przy mnie, ponownie łapiąc mnie za rękę. Teraz już wiem, że to był on. Poczułam taki sam delikatny dotyk, jak jeszcze kilkanaście minut temu.

- Kate kochanie – odezwał się mężczyzna, również podchodząc. 

Nie byłam w stanie nic powiedzieć, mogłam jedynie patrzeć na ich zaskoczone, przerażone, a zarazem szczęśliwe twarze. Najdziwniejsze jest to, że nie miałam pojęcia kim oni są...

- Pójdę po lekarza – odezwała się pielęgniarka, po czym opuściła pomieszczenie. 

Rozglądnęłam się dookoła i dopiero teraz zauważyłam, że leżę na łóżku w jakiejś sali. Wydawała się być salą szpitalną, ale nie miałam pewności gdyż urządzona była w dość nietypowy sposób. Nie była sterylnie biała jak to w zwyczaju miały szpitalne sale, ale bardziej przypominała pokój. Pod ogromnym oknem była sofa, przy ścianie stała szafa, a obok łóżka stał mały stolik, na którym był wazon z pięknymi, polnymi kwiatami. Zauważyłam też ramkę ze zdjęciem, ale na ten moment nie byłam w stanie dokładnie się jej przyjrzeć

- Kate – odezwał się cicho chłopak, zwracając na siebie moją uwagę. Spojrzałam na niego, dokładnie przypatrując się jego twarzy. Jego oczy były koloru karmelowego brązu, blond włosy po jednej stronie wygolone maszynką, zaś po drugiej opadały w nieładzie, usta pełne lekko różowe, a linia szczęki wyraźnie zarysowana. 

Był przystojny. Podobał mi się...

- Słyszysz nas? – spytał wpatrując się we mnie. Chciałam się odezwać, odpowiedzieć na jego pytanie, no ale w dalszym ciągu suchość w gardle którą odczuwałam, nie pozwalała mi na wydanie choć jednego małego pisku. Przełknęłam resztki śliny i jedyne na co mogłam sobie pozwolić, to lekkie skinienie głową

- Córeczko – odezwał się starszy mężczyzna, podchodząc bliżej. Przeniosłam wzrok na niego i zobaczyłam jak w jego oczach zbierają się łzy. 

Jestem jego córką? Nic mi o tym nie wiadomo... 

Mężczyzna dotknął delikatnie mojego policzka, po czym pochylając się powoli nade mną ucałował moje czoło. Nie wiem dlaczego, ale poczułam się dobrze. Kiedy mnie dotknął, poczułam spokój. Byłam bezpieczna. Mimo tego, że nie za bardzo wiedziałam kim on jest, ufałam mu.

- Dzień dobry, Panie Willson – odezwał się wchodzący do pomieszczenia siwy Pan. – Justin – zwrócił się do chłopaka, kiwając do niego głową, po czym podając mu dłoń, przywitał się z nim. Domyśliłam się że to musi być wspomniany wcześniej lekarz. Mężczyzna ubrany był w biały kitel, więc to w zasadzie upewniło mnie w moich domysłach.

- Witaj w świecie żywych Kate – zwrócił się do mnie uśmiechając się od ucha do ucha. Wyglądał sympatycznie. 

Mężczyzna zbliżył się do łóżka na którym leżałam i wyciągając z kieszeni małą latareczkę, poinformował mnie, że musi sprawdzić moją reakcję na światło i ruch. Kazał podążać za oślepiającą lampką, co zrobiłam.

- Czy możesz się przedstawić? – spytał. 

Pokiwałam głową na nie, odchrząkając głośno, gdyż w dalszym ciągu, nie byłam w stanie nic powiedzieć. Lekarz widząc moje usilne starania, domyślił się co jest przyczyną mojego milczenia i już po chwili podał mi szklankę wody, informując że mam pić małymi łykami. 

Po przełknięciu płynu, odetchnęłam z ulgą.

- Gdzie ja jestem? – spytałam cicho, krzywiąc się na dźwięk swojego głosu

- Skarbie – odezwał się mężczyzna, który twierdził że jestem jego córką – Jesteś w szpitalu, miałaś wypadek – dodał po chwili. 

Och, to już przynajmniej wiem, dlaczego tak tu leżę.

- Kate, przedstaw się nam – ponownie odezwał się lekarz – Powiedz swoje nazwisko, wiek, imiona swoich rodziców i siostry – dodał. 

Zastanowiłam się przez chwilę i już po kilku sekundach zorientowałam się, że nic nie wiem. Kompletnie nie mam pojęcia kim jestem, jak się tu znalazłam i kim są ludzie stojący obok mnie. Zaczęłam panikować. Nie wiedziałam nic. W mojej głowie była kompletna pustka.

- Kate, uspokój się – odezwał się chłopak, ściskając lekko moją dłoń, widząc zapewne moje przerażenie i niepewność.

- J-ja... - chciałam coś powiedzieć, ale nie wiedziałam co – Ja... nie wiem kim jestem – dodałam cicho. 

Lekarz zmarszczył brwi, przyglądając mi się uważnie, a po chwili otworzył buzię mówiąc:

- Pacjentka najprawdopodobniej ma zanik pamięci. Obawiam się, że może to być utrata pamięci długotrwałej z zachowaniem podstawowych informacji życiowych - powiedział - Jednym słowem, Kate może nie pamiętać nic, jednak nie zatrzymała się na etapie noworodka, tak więc jest w stanie dostosować się do otoczenia, podświadomie wykorzystując wspomnienia z nauką, takie jak mówienie, czytanie, pisanie... Czyli wszystko to, czego zdążyła się nauczyć przez całe swoje życie. Nie pamięta jedynie zdarzeń, jakie w nim wystąpiły...

Mężczyźni popatrzyli zdziwieni po sobie, a ja kompletnie nie rozumiałam słów wypowiedzianych przez lekarza

- To znaczy, że ona nie pamięta nic? – spytał chłopak, na co lekarz kiwnął głową. Chłopak – Justin - zbliżył moją dłoń do swoich ust i złożył na niej delikatny pocałunek. 


------------------------------------------------------------------------------------------

Tak więc, mamy pierwszy rozdział. Jutro zapraszam na kolejny... Zostawiajcie komentarze i gwiazdki i dajcie znać, czy wam się podoba ;)

Justin Bieber - Sekret... |J.B|Where stories live. Discover now