32

1.1K 73 14
                                    


Leżałam w szpitalnym łóżku, zastanawiając się dlaczego to musiało się stać. 

Co ja takiego zrobiłam, że odebrano mi część siebie? Co zrobiłam, że moje małe dzieciątko nigdy nie ujrzy tego świata. Nie zobaczy swojego tatusia i nie poczuje tego, jak bardzo je kocha. Dlaczego muszę tak cholernie cierpieć, dlaczego to tak boli? 

Kiedy widziałam twarz Justina, to jaki był zawiedziony i smutny, miałam ochotę ze sobą skończyć. Moje największe szczęście cierpiało przeze mnie. To moja wina, to ja byłam nieuważna i za wszelką cenę, starałam się dorównać krokom chłopaka wchodzącego po schodach. Przecież, zdając sobie sprawę z tego jak ciężko mi się wdrapać na dwunaste piętro, mogłam poprosić Justina o pomoc wcześniej. Wtedy do niczego takiego by nie doszło. W dalszym ciągu bylibyśmy szczęśliwi, a ja nie leżałabym teraz tutaj, myśląc o tym wszystkim.

 Justin wyszedł z mojej sali w środku nocy. Ordynator szpitala, pozwolił nam być razem w tej przygnębiającej chwili i udostępnił nam łóżko polowe, na którym Justin mógłby się położyć. Jednak Justin stwierdził, że potrzebuję odpoczynku i nie chce mi przeszkadzać. Wiedziałam że to nie o to chodzi. Wiedziałam, że jest zły i zraniony. Przecież wczoraj ledwo mógł na mnie spojrzeć. Zraniłam go bardzo i jest mi z tym strasznie źle. 

Odkąd wyszedł, nie zasnęłam nawet na minutę. Nie mogłam. W mojej głowie wciąż pojawiało się pytanie: co teraz? Jak teraz będzie wyglądało nasze życie? Może on mnie zostawi... 

Przecież tak bardzo chciał tego dziecka, a ja przez swoją głupotę i nieostrożność, odebrałam mu możliwość bycia ojcem. 

Rano koło siódmej, przyszła do mnie Ana. Wyglądała na zmęczoną. Zastanawiałam się, dlaczego nie ma z nią Justina. Przecież mieszkają w jednym mieszkaniu, dlaczego nie przyszli razem

- Ana, gdzie Justin? – spytałam. 

Tak bardzo chciałam go teraz zobaczyć. Tak bardzo chciałam żeby tu przy mnie był

- Pojechał załatwić parę spraw. – powiedziała. Popatrzyłam na nią pytająco – Kate, Justin musi odwołać trasę.

- Dlaczego? – spytałam nie wiedząc dlaczego on chce to zrobić. 

Rozumiem że strata dziecka jest dla niego bolesnym przeżyciem, ale przecież mógł odwołać kilka koncertów. Niedługo wszystko jakoś się ułoży

- On chce być teraz przy tobie – powiedziała, łapiąc moją dłoń – Wie, że jest ci ciężko i chce dać ci wsparcie. Mówiłam mu, że to nie jest najlepszy pomysł i że ty na pewno nie podzielasz jego zdania, ale on się uparł – dodała zrezygnowana. 

Pokiwałam głową, nie mówiąc więcej nic. Ana poszła do stołówki po kawę dla siebie i coś do jedzenia dla mnie. Nie miałam ochoty nic jeść, ale siostra się uparła. Mówiła że powinnam dbać teraz o siebie i twierdziła, że jedzenie szpitalne nie jest na mój żołądek. 

Patrzyłam się w mało znaczący punkt na ścianie, do momentu kiedy w drzwiach pojawił się Justin z bukietem pięknych kwiatów. Spojrzałam na niego i od razu zaczęłam płakać. Nawet nie wiecie jak cholernie trudno jest widzieć kogoś kto jest dla was wszystkim, kogoś kogo kochasz najbardziej na świecie i na kogo szczęściu najbardziej ci zależy. Nie wiecie, jak to jest kiedy masz świadomość tego, że to ty zabrałaś mu to szczęście.

- Kate – powiedział i od razu ruszył w moją stronę, zamykając mnie w szczelnym uścisku. 

Czułam jego szybkie bicie serca i słyszałam nierówny, przyspieszony oddech. 

Justin Bieber - Sekret... |J.B|Where stories live. Discover now