23

1.1K 65 12
                                    


Wstałam rano i pierwszą rzeczą którą zrobiłam, było pójście do łazienki. A właściwie to nie poszłam, ja zerwałam się biegiem ponieważ w dalszym ciągu mdliło mnie po tym śmierdzącym kurczaku. Zwróciłam całą zawartość żołądka, umyłam zęby, wzięłam prysznic i ubrana jedynie w szlafrok, wyszłam do pokoju. Justin już nie spał, leżał na łóżku, przeglądając coś w telefonie. Podeszłam powolnym krokiem do chłopaka, czując się naprawdę słabo

- Co jest skarbie? – sptał Justin z troską w głosie, widząc mój nienajlepszy wygląd – Znów wymiotowałaś? – dodał, siadając obok mnie i przytulając mnie mocno do siebie. 

Nie odpowiedziałam, kiwnęłam jedynie głową mrucząc coś pod nosem. Justin wstał, podszedł do swojej torby i grzebiąc w niej, wyciągnął z niej pudełko tabletek na żołądek. Podał mi jedną i kazał popić wodą. Zrobiłam to co mówił, z nadzieją że mi przejdzie. Po kilku minutach poczułam się trochę lepiej. Spakowaliśmy swoje rzeczy i wyszliśmy z pokoju, zostawiając za sobą mały bałagan. Zapukałam do Any, modląc się po cichu, że jest gotowa do wyjazdu. Nie zdążyłam powiedzieć jej o tym, że jedziemy z Justinem. 

Usłyszałam za drzwiami jakieś szepty i skrzywiłam twarz, zastanawiając się z kim rozmawia. Po chwili drzwi się uchyliły, a między nimi a futryną pojawiła się głowa mojej siostry. Wyglądała na szczęsliwą i miała potargane włosy

- Co tam? – spytała, lekko dysząc. 

Stanęłam na palcach, chcąc zobaczyć to co przede mną ukrywa, a gdy zobaczyłam męską łydkę zaplątaną w pościel, popchnęłam drzwi, pozwalając sobie zaglądnąć głębiej. To co zobaczyłam przeszło moje oczekiwania. W łóżku Any leżał nagi Bob okryty jedynie cienką kołdrą, który teraz wpatrywał się we mnie szeroko uśmiechnięty

- Idziemy... - za moimi plecami odezwał się Justin, który tak szybko jak zaczął mówić, tak szybko przerwał – Siema Bob – powiedział do chłopaka, śmiejąc się z tej sytuacji.

- Kate? - zwróciła się do mnie siostra, czekając na wyjaśnienia w jakim celu tu przychodzę

- A tak, ymmm... - nie wiedziałam co powiedzieć. 

Obecność Boba mnie trochę zaskoczyła. Justin położył dłoń na moim ramieniu, pocierając je lekko i w dalszym ciągu smiał się z tego co tu zastaliśmy

- Kate chciała ci tylko powiedzieć, że jedziecie z nami na kolejny koncert, ale chyba zabrakło jej języka w gębie. Prawda kochanie? – spytał, na co palnęłam go dłonią w klatkę piersiową

- Tak, jedziemy z nimi. Pakuj się – powiedziałam do siostry. 

Jak zwykle w takich sytuacjach, Ana krzyknęła głośno, rzucając mi się na szyję. Zostawiliśmy ich samych i poszliśmy do autokaru, spakować swoje rzeczy. 

Kiedy już wszyscy spakowali się do autokaru, zajęliśmy swoje miejsca i byliśmy gotowi do drogi. Jednak kierowca nie mógł ruszyć, ponieważ brakowało dwóch osób. Jak można łatwo się domyślić, mojej siostry i Boba.

- Boże, gdzie oni są – jęknęłam zirytowana, opierając głowę o ramię Justina. 

Chłopak złapał moją dłoń i przykładając ją sobie do ust, ucałował każdą jedną małą kosteczkę, uśmiechnęłam się sama do siebie na tak czuły gest z jego strony. Kiedy drzwi autokaru się otworzyły, a po chwili do środka weszła moja siostra z szerokim uśmiechem na twarzy, a zaraz po niej Bob, odetchnęłam z ulgą. Kierowca odpalił silnik i już po chwili byliśmy w drodze do Portland, miejsca kolejnego koncertu Justina. 

Justin Bieber - Sekret... |J.B|Nơi câu chuyện tồn tại. Hãy khám phá bây giờ