- Kochanie, błagam cię – powiedział łamiącym się głosem. 

Te chwile są ciężkie dla nas obojga. Nie wiem, czy będziemy w stanie się z tego podnieść.

- Tak bardzo chciałabym cofnąć czas – wydukałam przez łzy.

- Wiem kochanie, wiem... Ja też bym chciał – powiedział, głaszcząc delikatnie moje plecy. Posunęłam się na łóżku tak, żeby mógł usiąść obok mnie. Siedzieliśmy oparci o ścianę, przytulając się do swoich boków. 

Cieszyłam się że go mam. Zawsze mogłam liczyć na jego wsparcie. Zawsze dokładnie wiedział co powiedzieć żebym zaczęła wierzyć w to, że będzie dobrze. Był moim światłem w tunelu, był kimś bez kogo nie mogłabym iść przez życie sama.

- Czy kiedyś będzie jeszcze normalnie? – spytałam unosząc twarz i spoglądając w jego karmelowe, załzawione oczy.

- Tak, będzie... Niedługo wszystko się ułoży. Jesteśmy razem i to jest najważniejsze – powiedział cmokając moje usta. 

Ana wróciła trzymając w ręku plastikowy talerzyk z francuskimi rogalikami. Wzięłam go od niej, na siłę wciskając bułkę do buzi. Nie miałam ochoty na jedzenie, ale Ana i Justin uparli się, twierdząc że muszę jeść, bo jak nie będę jadła to mogę się rozchorować. Dla świętego spokoju zjadłam jednego i popiłam gorącą herbatą.

- Mój Boże, dziecko... Co on ci znowu zrobił?! – moja matka wpadła jak burza do mojej sali, wykrzykując jakieś niezrozumiałe dla mnie słowa. 

Justin wstał jak poparzony, stając obok mojej siostry. Mama podbiegła do mojego łóżka i łapiąc moją twarz w swoje dłonie, zaczęła głośno płakać. Nie rozumiałam tego dlaczego, aż tak bardzo się tym przejęła. Z tego co pamiętam, jeszcze niedawno nie była zadowolona z faktu że zostanę matką, a teraz wylewa krokodyle łzy, mocząc moją koszulę.

- Mamo – powiedziałam, odsuwając ją od siebie. 

Matka przyglądnęła mi się uważnie, jakby chciała obejrzeć każdy centymetr mojego ciała. Zatrzymała się dłużej na rękach szyi i twarzy, bo tam siniaki po upadku były najbardziej widoczne

- Znów to zrobił... Wiedziałam, wiedziałam – mówiła kręcąc głową na boki. 

Spojrzałam na Justina, nie wiedząc kompletnie o co chodzi. Justin stał z szeroko otwartymi oczami, wgapiając się z niedowierzaniem na moją rodzicielkę. Miałam wrażenie że jest przerażony.

- Mamo, o czym ty mówisz? – spytałam w końcu, zmęczona tymi wszystkimi tajemniczymi słowami, które wypowiadała odkąd tu przyszła. 

Usiadła na krześle i spoglądając na mnie, westchnęła ciężko

- To Twoja wina! – wydarła się, odwracając twarz w stronę Justina – Co tym razem jej zrobiłeś, co?! - wstała z miejsca i w sekundę znalazła się przed chłopakiem. 

Nie wiedziałam co się dzieje. Czy ona zwariowała, czy to ja jestem czegoś nie świadoma 

- Co jest z tobą nie tak, do cholery?! – ponownie wykrzyczała mu w twarz. 

Justin nie odezwał się, spuścił wzrok, kręcąc głową na boki. Spojrzałam na Ane mając nadzieję, że chociaż od niej się czegoś dowiem, ale ona była równie zaskoczona jak ja, zachowaniem matki 

- Jesteś nienormalny! Żałuję, że zgodziłam się na to byś z powrotem się do niej zbliżył! Już po tamtym razie, powinnam wydać cię policji i zawalczyć o zakaz zbliżania się do mojej córki!

- Mamo do cholery, o co ci chodzi?! – krzyknęłam, przerywając jej tą bezsensowną paplaninę. 

Wszystkie głowy zwróciły się ku mnie. Mój oddech przyspieszył, a serce biło teraz jak szalone. Odchodziłam od zmysłów. Nie wiedziałam co się dzieje. Czułam się jak mała zagubiona dziewczynka. W nikim nie miałam oparcia. Wszyscy nagle stali się dla mnie obcy. Oni po jednej stronie, a ja po drugiej.

Justin Bieber - Sekret... |J.B|Where stories live. Discover now