- No kotku, z takimi kocimi ruchami mogłabys tańczyć w mojej ekipie koncertowej – odezwał się Justin, wchodząc do salonu. 

Obróciłam głowę i zobaczyłam jak stoi oparty o jeden z filarów i zapinając zegarek na nadgarstku, szczerzy się do mnie jak głupi do sera. Prychnęłam, kręcąc głową na boki, na nowo powracając do swoich wcześniejszych czynności. Wiedząc, że Justin w dalszym ciągu mnie obserwuje, schyliłam się do półki tuż przy podłodze, jak najbardziej wypinając tyłek w jego stronę. Pokręciłam nim seksownie, a już za moment poczułam siarczyste klepnięcie na swoim pośladku. Syknęłam z piekącego bólu, momentalnie podnosząc się do poprzedniej pozycji

- Nie kuś - wyszeptał Justin tuż przy moim uchu. 

Odwróciłam się całym ciałem do chłopaka i kładąc dłonie na jego ramionach, złożyłam słodki pocałunek na jego ustach. Justin pogłębił pocałunek, wpychając głębiej język

- Może jednak zostaniesz? – szepnęłam przygryzając płatek jego ucha, na co zaśmiał się lekko. Odsunął się ode mnie zaglądając w moje oczy i ucałował mój nos.

- Chciałbym, ale interesy wzywają – powiedział, na co wykrzywiłam twarz – Muszę dogadać parę zbliżających się wywiadów i ustalić jak będzie wyglądało wznowienie mojej kariery. -wytłumaczył. 

Pokiwałam tylko głową, rozumiejąc dokładnie to co mówił. Zdawałam sobie sprawę z tego, że teraz to właśnie tak będzie wyglądało. Teraz będziemy mieć coraz mniej czasu dla siebie, ale przecież nie mogę mieć do niego o to pretensji. To jego życie, jego marzenia, więc nie mogę mu w tym przeszkadzać. Muszę być cierpliwa i wspierać Justina tak, jak on wspiera mnie. Pożegnaliśmy się całując się czule, a następnie Justin zostawił mnie samą w tym jakże wielkim mieszkaniu i wyszedł załatwiać swoje sprawy. Gdy drzwi się za nim zamknęły westchnęłam ciężko i ponownie zaczęłam ścierać kurze. 

Odkurzyłam mieszkanie, zmyłam podłogi, wyczyściłam łazienkę a na koniec spryskałam cały dom odświeżaczem do powietrza o zapachu konwalii. Zmęczona i usatysfakcjonowana ze swojej pracy, opadłam bezsilnie na kanapie, wyciągając nogi na podnóżek. Założyłam ręce za głowę i relaksowałam się przy kolejnej piosence Justina. Nie wiem nawet, który już raz dzisiejszego dnia słucham w kółko tej samej płyty. Przymknęłam na chwilę oczy i kiedy już prawie odlatywałam do krainy snów, w moich uszach rozdzwonił się dzwonek do drzwi. Spojrzałam na zegarek wiszący na ścianie, zastanawiając się kto mógłby nas odwiedzić. Na gosposie było za późno, a na Justina zdecydowanie za wcześnie.

- Już, już – krzyknęłam, kiedy dzwonek zadzwonił drugi raz. 

Podniosłam się z kanapy i prawie biegiem rzuciłam się do drzwi.

- Cześć – moim oczom ukazał się Chris – Mogę? – spojrzałam podejrzliwie na chłopaka i przełykając głośno ślinę kiwnęłam nieznacznie głową. 

Co on do cholery tutaj robi? 

Chłopak zaśmiał się z mojej niepewności i mijając mnie w drzwiach, wszedł w głąb pomieszczenia.

- Ymm, Justina nie ma – powiedziałam, mając nadzieję że na tą informację chłopak zrezygnuje z dalszego goszczenia się w naszym mieszkaniu

- Tak? O, no cóż... Poczekam – poinformował. 

Westchnęłam ciężko, wypuszczając powietrze z ust, zamknęłam drzwi po czym weszłam do salonu w którym siedział już Chris.

- Napijesz się czegoś? – spytałam grzecznie. 

Wcale nie chciałam być dla niego grzeczna ani miła, bo zwyczajnie w świecie go nie lubiłam, ale kultura jest u mnie na pierwszym miejscu, więc nie mogłam postąpić inaczej.

Justin Bieber - Sekret... |J.B|Where stories live. Discover now