Medium | Lucy|

368 26 8
                                    

Nie rozumiałam czemu Isaac wyleciał ze szpitala,a całą odpowiedzialność wyjaśnienia pewnych rzeczy spadła na mnie. Wszyscy szykowali się do wojny, której nie mogliśmy wygrać, nie bez strat. Ktoś z nas dziś ginie, co przerażało mnie do szpiku kości. To mógł być każdy. Scott, Derek, Stiles, a nawet Isaac, który prawdopodobnie będzie odrywał najważniejszą role wieczoru.

Zamaskowane postaci, które porwały Lucy parę dni temu, wciąż zostawały dla nas zagadką. Nie mogliśmy pojąć czym są ani czego chcą. Od parunastu godzin Scott starał się skontaktować z Deaton'em, ale zero odzewu, ja również nie mogłam przewidzieć jego przyszłości ani odczytać jego myśli. To tak jakby nagle wyparował lub odmawiał mi wstępu do swojej głowy.

W ostatnich dniach, gdy chłopcy starali się chronić wszystkich, ja analizowałam to kim jestem i w jaki sposób mogę pomóc tym, na których mi zależy. Nie jest to łatwę gdy dopiero od paru dni wiem o drugiej stronie medalu Beacon Hills. Kto by przypuszczał, że moce nadnaturalne istnieją, a ja jestem koleją ich posiadaczką. Wiele myśli krążyło mi po głowie, ilu jeszcze ludzi jest takich jak ja?

- Ruszamy?- Lydia złapała mnie za przed ramię i lekko ścisnęła.- Za półtorej godziny będzie północ. Isaac nie daje sobie rady w śród tylu ludzi. Derek stosuje swoje sztuczki by go uspokoić.

Zerknęłam na koniec sali, gdzie stał Issac i reszta ekipy. Jego niespokojny wzrok błądził po sali, ale ani razu mnie nie dotknął. Nie rozumiałam o co mu chodziło, wybiegł gdy tylko powiedzialam Stiles'owi, że to nic.

Ale to wcale nie było nic. Nie dla mnie.

Allison weszła szybkim krokiem do sali i zatrzymała się przy Scott'cie. Na jej twarzy nie dało się odgadnąć żadnych emocji. Ciekawe czy udałoby mi się przeczytać jej...

- Stiles wypisany, możemy jechać na miejsce i wszystko przygotować. - Zerknęła na wszystkich powolnym wzrokiem. Uśmiechnęła się do leżącego na łóżku chłopaka. - Nie ciesz się, nie pozwolę Ci ani trochę wejść w interakcje podczas akcji.

Spojrzlam na Stiles'a, jego mina automatycznie z uśmiechu przekształciła się w grymas. Zaśmiałam się

- Ruszamy się.- Zarządził Derek.

***

- Gotowe! - Scott dobiegł do nas i stanął w pobliżu Isaac'a.- Płapki pożyczone od ojca Allison na wilkołaki są założone nad samym urwiskiem. Uważajcie na nie.- Odetchnął niespokojnie i zerknął na mnie.- Isaac, zostaniesz z Lucy. Będziesz musiał ją chronić podczas gdy ona będzie próbowała wyłapać nadchodzące zjawy. - Usłyszałam, wcale nie cichy, protest Isaac'a. Nachmurzyłam się, nie miałam bladego pojęcia czemu tak się zachowywał.- Bez żadnego "ale"- warknął Scott ostrzegawczo.- Lu, skup się. Za pomocą swoich mocy możesz wejść im do umysłu. Sądze...- przerwał, zerknąć na Allison.- Sądzimy, że jesteś z nimi połączona w pewien sposób. Derek! - Gdy Krzyknął jego imię ja juz nie umialam słuchać tego co mówił. Jak miałam połączyć się z upiorami , nie znając swoich mocy ani nad nimi nie panując?

Stres wziął góre i pochłonął mnie całkowicie. Stiles stojący najbliżej samochodu, lekko się o niego opierając, zauważył moje zachowanie. Podszedł do mnie powolnym krokiem, lekko kulejąc.

-Lucy, spokojnie. Opanuj emocje, widać jak biorą górę nad tobą. - Zerknął mi głęboko w oczy.- Raz dostałem poważne zadanie od Scott'a. Bałem się, że zawale po całości, bo skąd taka fajtłapa jak ja, mogła by zrobić coś tak ważnego, w dodatku nie posiadając żadnych nadprzyrodzonych zdolności.- Zaśmiał się lekko, a ja poczułam wzrok na swoim karku. Ktoś za mną stał, a ciepły oddech ogarniał mój kark. - Nie ważne czy nie znasz swoich mocy czy nie masz ich wcale. Wystarczy wiara. My w ciebie wierzymy. Ja, Allison, Scott, Isaac, a nawet Derek. - Zaśmiałam się na ostanie słowa i poczułam jak panika mnie opuszcza.- Teraz wystarczy ze ty uwierzysz.

Pokiwałam powoli głową, nie zdolna wypowiedzieć ani jednego słowa. Wzruszyć się to za mało powiedziane. Czułam ich wiarę w sobie, krążyła po moich żyłach jak krew. Gorąca i pełna życia. Dam radę.

- Jestem obok. -Szept prosto w moje ucho, spowodował nagłe dreszcze rozchodzące się po całym moim ciele. Odwróciłam się powoli, a w ciemności ujrzałam twarz Isaac'a. - Będę cały czas.

Uśmiechnęłam się do niego i odparłam:

- Gotowy?

Skinął wolno głową. Ruszyliśmy w wyznaczone nam miejsce przez Scott'a.

__________________________

WIEM DŁUGO MNIE NIE BYŁO, ZA CO MOCNO PRZAPRASZAM! OTO KRÓTKI BO KRÓTKI NOWY ROZDZIAŁ ALE MAM SŁABE WARUNKI PISANIA - JESTEM NA MAZURACH POD NAMIOTEM.
KOLEJNY ROZDZIAŁ JUZ JUTRO !😁

PISZCIE CO TAM I JAK WAM SIĘ PODOBA !😊

CZY ISAAC I LUCY SIĘ OGARNĄĆ ?
POWSTANIE ISUCY CZY TAM LUSAAC ?😂😂😂😂😇😈
HAHAHAHAHAHHAAHAH ŚMIESZNIE TO BRZMI.
KOCHAM WAS DOZOBA!

Writewithme.com ✅Where stories live. Discover now