Problem |Scott

648 55 6
                                    

Scott

-Stiles, wyjaśnij mi jedno.- Spojrzałem na mojego przyjaciela, który otwierał właśnie swoją szafkę. Pomylił szyfr i musiał zacząć od nowa.- Dlaczego Isaac zachowuje się tak dziwnie i ciągle zerka w telefon?

W końcu chłopak otworzył szafkę. Spojrzał na mnie z politowaniem w oczach.

- Czy ja wyglądam jak wróżka? Nie wiem, Scott. Może się zakochał? Może boi się zbliżającej pełni...- Urwał i przez chwilę wyglądał jakby go olśniło. Zaczął czegoś energicznie szukać w szafce. Miałem przeczucie, że to źle skończy się dla mnie. Stiles często miał chwilę przebłysku, gdzie wpadał na rozwiązanie zagadki, albo na pomysł. W większej części to były dobre pomysły, ale czasem...- Zbliża się pełnia, stary. Nie pozwolę byś kogoś zamordował, a tym bardziej nie pozwolę byś zamordował mnie. W przyszły weekend będę cię pilnował.

Otworzyłem usta by się sprzeciwić, ale Stiles już zaczął swój monolog.

-Nie, stary. Nawet nie próbuj, nie pozwolę ci szaleć po nocy i mordować niewinnych ludzi.- Wyjął jakąś kartkę z szafki i mi ją podał.

Gdy ją wziąłem od niego, nie byłem pewny czy to dobry pomysł. Miałem przeczucie, że na tej kartce znajdzie się plan typu " jak przywiązać Scott'a do kaloryfera, łańcuchami". Spojrzałem na Stiles'a i rozłożyłem kartkę. Oczywiście się nie myliłem.

- Stiles, potrafię nad sobą już panować, przysięgam. - Przyjrzałem się uważnie zapiskom. Zamurowało mnie gdy zobaczyłem, że małym druczkiem dopisał " W razie potrzeby zdzielić kijem". - Stiles!

Chłopak wykonał gest rękoma oznaczający "no co?" i wyrwał mi zapiski.

- Chce pomóc, tak? - Spojrzał w strone Isaac'a, stojącego pod swoją szafką.- Myślałem czy by jego nie związać wilczym zielem i wrzucić do jeziora, a wcześniej...

Isaac spojrzał w naszą stronę i uniósł jedną brew. Oczywiście podsłuchiwał. Odwzajemniłem spojrzenie, mrużąc oczy. Nie przepadaliśmy za sobą za bardzo. On był nowy, a ja nie miałem zamiaru wkraczać w "małą bande Derek'a".

-Scott, czy ty w ogóle mnie słuchasz.- Przyjaciel pomachał mi rękoma przed twarzą, a gdy spojrzał tam gdzie ja, staną obok mnie.- Och, czy on...

-Tak.- Odparłem, wiedząc o co mu chodzi.

Isaac, odwrócił wzrok i nachmurzył się. Ponownie sprawdził telefon.

- Dzwonił wczoraj do Derek'a.- Powiedziałem nagle.- Potrzebował jego pomocy.

Stiles spojrzał na mnie zaskoczony.

- Mówiłeś, że nie bawisz się w to całe stado Derek'a.

Ruszyłem przed siebie, a mój przyjaciel zrównał krok ze mną. Nie, nie bawiłem się i nie miałem zamiaru. Nie chciałem takiego losu dla siebie, owszem mam z tego korzyści, ale nie mogę żyć normalnie.

- Nie bawię się, ale to nie znaczy, że ich nie pilnuje. -Odparłem i spojrzałem mu w oczy.- Wydaje mi się, że coś się niedługo stanie...

W tym momencie wpadłem na kogoś. Zaskoczony zatrzymałem się i zobaczyłem, że staranowałem Lydie. Oburzona spojrzała na mnie i przygładziła bluzkę.

- Co się stanie? - Zapytała, a Stiles i ja spojrzeliśmy po sobie.

-Nic... - Lydia uniosła jedną brew i spojrzała na Stiles'a, który już zaczynał się denerwować. Jak zawsze w jej obecności.- To znaczy, wszystko może się wydarzyć. Na przykład to, że zderzyłaś się z nami tutaj. Czyż to nie zbieg okoliczności ? Zobacz...- Chłopak sięgną do kieszeni szybkim ruchem, ale gdy druga brew Lydii uniosła się, Stiles przestał gorączkowo czegoś szukać.- Och, dobra. Rozumiem, mam się zamknąć.

Zerknąłem na Stiles'a, a następnie przeniosłem wzrok na stojącą przed nami dziewczynę.

- Gdzie Allison?- Zapytałem.

Lydia obróciła się tak, że teraz stałą frontem do nas. Jej mina spoważniała, więc wystraszyłem się nie na żarty. Czyżby coś się stało?

- Jest w szpitalu.- Urwała, czekając na naszą reakcję. Spojrzałem w podłogę, niewidzącym wzrokiem. Ściągnąłem brwi i rozchyliłem usta, a mój oddech stał się wolny. Czułem jak mi serce zamarło. Allison w szpitalu?- Och, nie. Nie, Scott, ona odwiedza tam Lucy.

Ponownie spojrzałem na dziewczynę przede mną. Lekko się uspokoiłem, ale wcale nie pocieszył mnie fakt, że Lucy była w szpitalu. Stiles chyba nie oddychał, więc pomachałem mu ręką przed twarzą.

Zamrugał dwa razy i rzekł:

- Co się stało Lucy ?

Lydia rozejrzała się dookoła by uniknąć ciekawskich nastolatków, które podsłuchują by mieć sensację dla znajomych. Podeszła do nas bliżej.

- Gdy biegałyśmy w sobotę, Lucy wbiegła w jedną z pięciu rozstawionych obok siebie, pułapek na wilki. Miała operowaną nogę, ale już jest w porządku.

Stiles i ja wymieniliśmy spojrzenia. Wiedziałem o czym myśli. Musieliśmy to sprawdzić, natychmiast. Wypytałem Lydię o szczegóły zdarzenia i miejsce, w którym się to zdarzyło.

Writewithme.com ✅Onde as histórias ganham vida. Descobre agora