Obudzenie | Lydia| Scott|

535 50 7
                                    

Łapcie miśki na noc! 

Do jutra powinnam dodać kolejny rozdział, ale nie wiem z czyim udziałem jeszcze będzie.

Lucy została porwana, czy może sama uciekła? 

Dobrym pytaniem będzie, jeśli zapytacie " co się z Lucy dzieje?". 

Do jutra!

__________________________________

|Lydia|

Moja przyjaciółka została oficjalnie uznana za zaginioną.

Stałam, wpatrując się w twarz przystojnego policjanta, nie mogąc pojąć co właściwie do mnie mówi. Wszystko słyszałam, ale mój mózg nie przyjmował nic z tego. Kto mógł chcieć porwać Lucy? 

Mężczyzna w mundurze zamachał mi ręką przed twarzą, aż zamrugałam dwa razy.

- Panna Lucy Black, miała wypadek w zeszłą sobotę, czy tak?- Zapytał mnie, notując coś w swoim notesiku.

-T-tak.- Odparłam, jąkając się.

Policjant zapisał to i ponownie spojrzał na mnie.

- Czy mogłaby sama wydostać się przez okno?

Spojrzałam na niego spode łba, zirytowana tym pytaniem. 

- Pan tak serio? Miała nogę w gipsie!- Burknęłam, strzepując włosy z ramienia.

Mężczyzna wyglądał na zdezorientowanego. I dobrze mu tak, gdzie jest jakiś porządny policjant?  Ten nie daje mi spokoju od dwudziestu minut i już dwa razy długopis spadł mu tak, że uderzał mnie w nogę.

Spojrzałam na drzwi od sali szpitalnej i ujrzałam ojca Stiles'a.  Skupił wzrok na mnie, a jego mina mówiła, że był już zmęczony i nie miał ochoty na przepytywanie nastolatków. Jednakże znał mnie i wiedziałam, że podejdzie by dowiedzieć się czegoś więcej. I nie myliłam się, szeryf ruszył w moją stronę, a gdy staną obok tego niezdarnego policjanta, stukną go po ramieniu dając znak by sobie poszedł.

- Lydia...- Zaczął niepewnie.- Czemu zawsze, gdy dostaje powiadomienie o jakimś dziwnym incydencie, wy tam jesteście? Albo ktokolwiek z waszej paczki?

Wzruszyłam ramionami i zaczęłam się bawić końcówkami swoich włosów. Lubiłam tatę Stiles'a, był miły i zawsze starał się wszystko zrozumieć. Choć nie zawsze we wszystko wierzył.

-Nie wiem, proszę pana. Akurat odwiedzałam Lucy, a gdy poszłam do łazienki, ona zniknęła. - Spojrzałam w  niebieskie oczy szeryfa. Stiles, musiał swoje mieć po mamie. Jego kolor oczu był mocno brązowy, jak ciemna czekolada, niemal że czarne w niektórych momentach. 

Skąd ja to wiedziałam? To jakaś głupota, ciemna czekolada? Od kiedy interesują mnie oczy Stiles'a?

Szeryf westchną głośno.

-Powiedz mi, że Stiles'a tu nie ma.

Pokręciłam przecząco głową.

-Bo nie ma, nie wiem gdzie on jest. - Odparłam.

Nie wiem czy szeryfowi ulżyło, bo jego syn nie ma z tym nic wspólnego, czy z tego powodu, że ma chwile spokoju. Wiem jedynie, że jego syn godzinę temu miał napad lękowy i nie radzi sobie zbyt dobrze z całą sytuacją.

- Dobrze, że trafiłem na ciebie, Lydia. Nie ufam Stiles'owi odkąd umie mówić.- Zaśmiał się smutno i zaczął przesłuchanie.

|Scott|

Jęknąłem na tyle głośno, żeby siedząca obok Allison , podskoczyła na krześle.  Ledwo co miałem siły by zwrócić twarz w jej stronę. Jak długo spałem na tym stole?

- Scott? - Allison prawię krzyknęła i automatycznie znalazła się twarzą nad moją.

 Spojrzała na mnie, smutno. Nie widziałem zbyt dobrze jeszcze ponieważ, mój wzrok się wyostrzał dopiero. To była moja Allison, siedziała tu i czekała na mnie. Uśmiechnąłem się do niej, od razu odwzajemniła uśmiech i zaczęła się śmiać. Oparła swoją głowę na mojej piersi, westchnęła.

Usłyszałem kroki za sobą.

- Stary, nie rób tak więcej...-Stiles podszedł do mnie, a w tym czasie Allison pomogła mi usiąść. Nadal nie czułem się bajecznie. Przyjaciel rzucił się na mnie, zamykając  w niedźwiedzim uścisku. Oddałem go z mniejszą siłą.

-Ile.. ile byłem nie przytomny? -Zapytałem, ale nikt mi nie odpowiedział. Spojrzałem na Stiles'a znacząco. Milczał, więc przeniosłem wzrok na moją dziewczynę,  która przeczesała włosy ręką.- All? 

-  Od twojego zatrucia minęło dwadzieścia cztery godziny, Scott. - Odpowiedziała unikając mojego wzroku.

Zamurowało mnie, zapatrzyłem się w oczy Allison. Tojad działał na mnie, aż całą dobę, a jako wilkołak powinienem ocknąć się pięć minut po podaniu odtrutki. To nie mogło być zwykłe wilcze ziele. 

Tylko dobrym pytaniem będzie co jeszcze działa na wilkołaki?

-To sporo...-Odezwałem się nie pewnie.- Coś się wydarzyło? 

Stiles i Allison popatrzyli na siebie. O co tu chodziło z tym ich wzrokiem?

Zacząłem się denerwować. 

-Jakieś pięć godzin temu porwano Lucy. -Odezwał się głos oddalony od naszej trójki. 

Isaac, podszedł do nas ze spuszczoną głową w dół. On znał Lucy?

Writewithme.com ✅Where stories live. Discover now