Rozdział 50 Zakon czy śmierciożercy?

1.3K 98 5
                                    

**Oczami Lily**
Szłam przez oświetloną lampami ulicą z Potterem za rękę. Nagle zobaczyłam starszą panią:
-Jim, tej pani chyba coś jest-powiedziałam i pociągnęłam Rogacza za rękę w stronę staruszki.
-Nigdy jej tutaj nie widziałem-szepnął pod nosem.
-Dobry wieczór, czy pani czegoś potrzebuje?-zapytałam, a staruszka wstała z ławki.
-Lilyanna Evans? Prawda?-zapytała przyglągając mi się.
-Tak... A skąd pani wie jak się mazywam?-zapytałam.
-Och, przepraszam nie przedstawiłam się! Jestem Gertruda Fllyn. Jestem z Anglii. Przyjechałam was ostrzedz, a bardziej ciebie Lily-powiedziała Gertruda.
-Ale przed czym pani Fllyn?-zapytałam.
-Och, mów mi Gertruda. Jestem czarownicą-wyznała nam.
-Więc Gertrudo, przed czym chcesz mnie ostrzedz?-zapytałam.
-Przed Voldemortem. On chce cię zabić. Nie James, nie jestem wróżką-powiedziała widząc, że mój towarzysz chce coś powiedzieć. Nagle staruszka zamiast swoich piwnych oczu, miała białe gałki oczne. Jej ton i głos się zmienił.- ON chce być najsilniejszy, a dziecko zrodzone z dziewczyny o ognistych włosach i szmaragdowych oczach, zabierze mu cząstkę duszy. ON zabije rodziców wybrańca. ON powstanie i zabije wszystkich!-powiedziała Gertruda i opadła na ławkę.-Lily, uważaj na siebie. Jeżeli urodzisz dziecko, schroń się jak najdalej od Hogsmade. Powodzenia-powiedziała już normalnym głosem Fllyn, a ja i Rogacz poszliśmy dalej.
Potter zaprowadział mnie w dziwną uliczkę. Nie to żebym się bała, albo mu nie ufała. Nic z tych rzeczy! Po prostu dziwnie się czułam. Nagle obok jakiejś starej kamiennicy coś się poruszyło.
-Sprawdzę co to jest-powiedział James, a ja puściłam jego rękę, już się nie czułam tak bezpiecznie. Usiadłam na schodach opuszczonego budynku.
Czerwone światło. Wstałam i gwałtownie się rozejrzałam w okół siebie.
-James?-zapytałam i podeszłam bliżej miejsca, do którego poszedł Potter.
-Niestety nie-powiedział ktoś.
-Kim jesteś?! Pokaż się!-krzyknęłam i uniosłam różdżkę na wysokość brody.
-Oj, no nie bój się. Jak na razie nic ci nie zrobię-powiedział chłopak.
-Daj mi uleczyć Jamesa, a weź mnie!-krzyknęłam i w moich oczach pojawiły się łzy.
-Dobra, masz go-piwiedział i nagle zza rogu pojawił się chłopak, który niósł Rogacza.
-Co mu zrobiłeś?!-krzyknęłam i uklęknęłam przy Potterze.
-Spokojnie lalka, nic mu nie będzie. Gdzie miaszka?-zapytał.
-A co cię to obchodzi?!-zapytałam.
-Dolina Godryka, rezydencja Potterów?-zapytał, nic nie odpowiedziałam.-Pytam się!-krzyknął.
-Tak-powiedziałam i nagle Jamesa nie było.
-A ty, idziesz ze mną-powiedział i chwycił mnie za nadgarstek. Przeteleportował nas gdzieś do domu.
-Gdzie jesteśmy?-zapytałam.
-W moim domu-powiedział. Jak na faceta bez kobiety nieźle się urządził.
-Ym... A po co ja tu jestem?-zapytałam.
-Chcesz wody?-zapytał.
-Mogę się napić. Po co ja tu jestem?-zapytałam, gdy podał mi szklankę z wodą i wskazał mi ręką kanapę, na której usiadłam.
-Jesteś tu, bo Voldemort dowiedział się gdzie mieszkasz-powiedział, a ja o mało co nie zachłysnęłam się wodą.
-Ty mnie CHRONISZ?-zapytałam.
-Jakby. A co myślałaś, że jestem śmierciożercą?-zapytał.
-No... Tak-szepnęłam.
-Nie, nie jestem. Za to jestem w Zakonie Feniksa. Dumbledore soę dowiedział, że jesteś w niebezpieczeństwie-powiedział.
-A jak masz na imię?-zaputałam.
-Zack. Zack Kenman. Mam 24 lata-powiedział z uśmiechem.- A to moja córka, ma na imię Rita-dodał widząc pięciolatkę. Rita miała blond włosy jak Zack. Jej oczy były duże i piwne jak Zacka.
-A jej mama?-zapytałam.
-Zamordował ją Voldemort-powiedział zaciskając rękę w pięść.
****
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_ forever

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Where stories live. Discover now