Rozdział 4 Wybaczyć? Czy nie? Oto jest pytanie...

4.8K 252 25
                                    

Ten rozdział piszę dla mojej przyjaciółki, która jest ze mną od samego początku. Dziękuję ci Nadyjko ;**
Miłego czytuczytu xd ;*
******
Siedziałam w Wspólnym pokoju. Wczoraj wyszłam ze Skrzydła Szpitalnego, nareszcie! Nudziło mi się bez przyjaciół... Nadal nie wybaczyłam Jamsowi, tylko Black jest z nim w zgodzie.
Weszłam do Wielkiej Sali. Nad stołem gryffowów wisiał napis: "Lily, wybacz mi" Po chwili od stołu wstał Potter i zapytał mnie:
- Lily, proszę wybacz mi-powiedział klęcząc przede mną.
-O cześć Dorcas!-powiedziałam do przyjaciółki ignorując Pottera i omijając go, a wszyscy patrzyli na mnie jak na wariatkę.
-Heej-powiedziała niepewnie Dor.
- Witaj Remusie! Och, cześć Peter!-powiedziałam siadając między Lunatykiem, a Dorcas.
-Cześć Lily-powiedział Remus.- Jak się czujesz?-zapytał.
-O wiele lepiej!-powiedziałam zgodnie z prawdą.
-O! To świetnie!-wtrącił się Łapa.
- Witaj Syriuszu! A dlaczego lepiej?-zapytałam zdziwiona.
-A, bo sobie pomyślałem, że zabiorę cię gdzieś na spacer.
-Bez Pottera?
-Bez Pottera.
-Słowo?
-Słowo.
-Wchodzę w to!-powiedziałam przybijając piątkę z kolegą.
-Wyśmienicie! Dzisiaj o?
-Może za tydzień? Mam sporo pracy.
-Okey. Czyli to będzie?
- To będzie 22 listopad.
-WOW. Tak szybko mijają te miesiące...-wtrąciła się Dorcas.
-Yhm-zgodzili się wszyscy oprócz Jamesa, który stał oparty i drzwi do Wielkiej Sali.
Lekcje bardzo szybko się skończyły. No, oczywiście nie wliczając eliksirów, które wlokły się nie miłosiernie, ale przynajmniej było śmiesznie, bo Huncwoci wrzucili na Snapa jakieś gluty.
Tydzień później
Dziś miałam spacer z Syriuszem. Nie mogłam mu odmówić, w końcu to mój przyjaciel, najlepszy przyjaciel, brat. Czekałam na niego na błoniach.
-Gotowa?-zapytał.
- Tak. Jasne-powiedziałam niepewnie.
-Lily, ja cię do niczego nie zmuszam-powiedział patrząc mi w oczy.
-Ale Syriszu, ja chcę iść-powiedziałam z lekkim uśmiechem na mojej twarzy.
-To dobrze. Więc chódź-powiedział i ruszył przed siebie, a ja za nim.
Po 20 minutach byliśmy na miejscu. Było tam pięknie! Chodź w Hogwarcie zbliżała się zima tu była wiosna.
Wiele zielonych drzew, a na nich białych kwiatów. Jedno drzewo przekuło moją uwagę. Było różowe, miało czarne korzenie i było bardzo rozgałęzione. Białe i różowe płatki kwiatów opadały po wolnie na ziemię.
Usiadłam na trawie pod różowym drzewem i patrzyłam do góry.
-Syriuszu, tu jest pięknie!-powiedziałam lecz nie zobaczyłam przyjaciela.-Syriuszu? Halo? Gdzie jesteś?!-krzyknęłam. Moim oczom ukazał się Potter.
- Lily? Co ty tu robisz?-zapytał.
-Ja?! A co ty tu robisz?!
-To moje miejsce. Przychodzę tu gdy mam dylemat.
-A. Ja nie wiedziałam. Łapa mnie tu przeprowadził.
-Łapa?! Zabije gnoja!
- Że co?!
-Wiedział, że tu będę więc przeprowadził tutaj ciebie.
-Ale po co?
- Żebyśmy się pogodzili.
Nastała chwila ciszy. Po chwili przerwał ją James:
-Może jak już tu jesteśmy to może.... Wybaczysz mi?-zapytał mnie niepewnie.
-No dobra...
-DZIĘKUJĘ! Kocham Lily Evans!!!
-Cicho!
- Okey. Już cicho.
Cały dzień siedziałam z Jamsem w zaczarowanym, pięknym lesie. Byłam na prawdę szczęśliwa. Rozmawialiśmy razem bardzo szczerze, aż doszło do poważniejszej rozmowy:
-Czyli mówisz, że nigdy w nikim się nie zakochałaś?-zapytał James.
-Niestety nie...-powiedziałam, a na mojej twarzy pojawił się rumieniec.
-A kogoś pocałowałaś? Tak na poważnie.
-Nie.
-Ja też nie-powiedział i zbliżył się do mnie. Po chwili mnie POCAŁOWAŁ! Co na odwzajemniłam. Było pięknie. Trwaliśmy w pocałunku, o zachodzie słońca, pod różowym drzewem.
******
Witam!!!
Proszę bardzo kolejny rozdziałek!
Gwiazdki i komentarze mile widziale😊😊😊😊
Za wszystkie błędy PRZEPRASZAM :/
Zdrówka!!!❤
Huncwotka_forever

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Where stories live. Discover now