Rozdział 44 Koniec roku

1.4K 100 8
                                    

**Narrator**
Wszyscy uczniowie spakowani ruszyli do Wielkiej Sali. Czwórka uczniów Gryffindoru, stwierdziła, że to nie był ich najlepszy rok. Lily, oddaliła się od Amandy. Teraz tylko wysłuchać ogłoszeń i do domu! Ale ona przecież nie ma domu... Skrzywiła się na myśl, że nie ma gdzie mieszkać. Petunia jej nie przyjmie. Syriusz? Mieszka z Potterem. Remus? Jedzie do rodziców do Hiszpani. Amanda? Nie! Z zamyśleń dziewczyny wyrwał głos Dumbledora:
-Drogie dzieci! Dziś zakończenie tego roku. Dla niektórych nie był to dobry rok-powiedział i kątem oka spojrzał na Evans i Huncwotów.- Ponieśliśmy ofiary wśród uczniów z 6 i 7 roku. Niestety, śmierciożerców jest coraz więcej. Ale teraz, koniec zamartwiania się. Smacznego!-powiedział Dumbledore.
Huncwoci dostrzegli McGonagall, która szła w ich stronę.
-Profesor Dumbledore chce was widzieć. Za mną-powiedziała Minerwa, a Potter, Black, Lupin i Evans poszli za nią.
Nauczycielka podała hasło i drzwi ustąpiły. Czwórka gryffonów weszła przez próg i stanęła przed Albumem.
-Chciał pan nas widzieć?-zapytał Potter.
-Tak James. Dziękuję Minerwo, możesz iść-powiedział Albus, a nauczycielka posłusznie wyszła z jego gabinetu.-Otóż jak wiecie Voldemort rośnie w siłę i ma coraz więcej śmierciożerców. Jesteście najzdolniejszymi czarodziejami w całym Hogwarcie. Więc, po ukończeniu szkoły proponuję wam wstąpienie do Zakonu Feniksa. Tajnej organizacji, która działa przeciw Voldemortowi. Jako, że jesteście jeszcze młodzieżą wasze misje nie będą odbywały się dalej niż na terenie Hogwartu lub Hogsmade. Zgadzacie się?-zapytał Dumbledore.
-Tak-powiedział dobitnie Potter.
-Jeśli on to i ja-powiedział Black i poklepał Jamesa po plecach.
-Nie mam innego wyjścia-powiedział Lupin z szerokim uśmiechem.
-Oczywiście. Dla bezpieczceństwa innych wszystko-powiedziała Evans uśmiechając się do Huncwotów i profesora.
-Genilnie!-powiedział dyrektor.-Ach, panno Evans ma panna gdzie mieszkać?-zapytał. Lily nie wiedziała co wymyśleć.
-Ychm. Znaczy... Wynajmę coś-powiedziała z bladym uśmiechem.
-To dobrze. Możecie iść-powiedział Dumbledore.
Uczniowie wyszli i poszli pożegnać się z Hagridem.
**Oczami Lily (Trzy godziny później)**
Jestem już w połowie drogi do Londynu. Huncwoci to trochę śmieją się z kawałów Rogacza. Tak. Siedzę z nimi w jednym przedziale. Ciągle zastanawiam się gdzie będę mieszkać. Na kolanach trzymałam notes, a w ustach pióro. Gdy tylko przychodziła mi na myśl jakaś kamiennica, lub blok, od razu zapisywałam nazwę ulicy, na której się znajduję. Nagle przypomniała mi się nasza wczorajsza rozmowa o Snapie. A jeżeli on żyje? W końcu trumna była pusta.
-Rogacz?-zapytałam niepewnie nie unosząc wzroku z nad notesu.
-Tak?-odpowiedział mi pytaniem.
-Pamietasz pobrzeb Smarka?-zapytałam, tym razem spojrzałam na Huncwotów, a oni na mnie.
-Tak, a co?-zapytał po raz kolejny.
-Grób był pusty-przypomniałam sobie.
-Yhm... I co?-zapytał.
-Rogacz! I co?! Lily chodzi o to, że śmierć Smarka mogła być upozorowana!-powiedział Luniek.
-Dokładnie-uśmiechnęłam się do Remusa.
-Czyli...-szepnął Black.
-On żyje...-dokończył James.
-Tego nie wiemy. Musimy się dowiedzieć-powiedział Lunatyk.
-Wtedy pomoglibyśmy Zakonowi-powiedział Łapa.
-Nie tylko-powiedział James patrząc na mnie.
-O co ci chodzi?-zapytałam niepewnie.
-Dowiedzialibyśmy się KTO tak na prawdę jest zabójcą twoich rodziców-dodał Rogacz.
-Drugi tydzień lipca. Nad jeziorem Rogacza. W postaci animagów-powiedział Black.
-O 18:37-dodał Potter.
-Będziemy na pewno-powiedział Lunatyk i wtedy pociąg się zatrzymał...Londyn
****
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Z góry dziękuję za 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Όπου ζουν οι ιστορίες. Ανακάλυψε τώρα