Rozdział 24 Weź się w garść!!

1.9K 131 16
                                    

**Oczami Lily**
Gdy James powiedział, że to będzie coś wiekiego nie mogłam spać... Jeśli zaleją Wspólny Pokój?! Przecież nadal tu śpię! Chociaż... Black by się nie odważył. Tak więc zasnęłam z myślą, że Syriusz do tego nie dopuści...
Na drugi dzień, bolała mnie głowa, więc poszłam do Remusa zapytać Czy ma może jakieś leki przeciw bólowe.
-Hej Remus masz może... BOŻE CO MU SIĘ STAŁO?!-zapytałam podbiegając do przyjaciela.
-Mi? Lilka! Mi nic! Zobacz czy James jeszcze żyje!-krzyknął. Lunatyk na czole miał torebkę z lodem, wargę miał przyciętą i lała się z niej krew.
-Boże, co mu się stało?-zapytałam zakrywając usta ręką.
-Haha! Evans, to był żart!-krzyknął rozbawiony Potter, tarzając się że śmiechu na podłodzę.
-I to ten WIELKI żart?-zapytałam mierząc Potterowi w policzek.
-Ała, nie dobra Evans... To nie wszystko-powiedział i dostał drugi raz w drugi policzek.
-Ej ogarnijcie się!-nakazał Syriusz.
-Ty się nie odzywaj!-krzyknęłam na niego i wybiegłam z Wspólnego Pokoju z płaczem. I gdzie mam teraz iść? Co mam zrobić? Oranęłam płacz i poszłam do Wielkiej Sali na kolację, ostatnio nic nie jadłam... Usiadłam przy stole Gryffindoru i nałożyłam sobie tosty. Gdy nagle poczułam czyjeś ręce na moich oczach.
- Syriusz?-zapytałam.
-Nie tym razem-odpowiedział mi jak się okazał James.
-Potter, odczep się!-nakazałam, a on pocałował mnie w policzek! Jak on mógł?!
-Liluś, przestań tak się opierać, i tak mnie kochasz...-powiedział.
-Nie!-krzyknęłam stawiając opór.
-Nie? To dobrze, czyli mogę wyrwać sobie jakąś piękniejszą od ciebie gryffonkę?-zapytał, a mnie zamurowało. Jak on mógł?!
-Rogacz odczep się od niej!-nakazał Syriusz, a po jego lewej stronie był Remus.
-Oj no Łapa... Nawet podroczyć się z Evans nie można?-zapytał Jim.
-Przypomnę ci Rogasiu iż około pięciu lat starłeś się o jej względy-wtrącił Lupin.
- No i? Nie wiem co w niej widziałem-zaśmiał się Potter, a z moich oczy ciekły łzy.
-Dosyć tego!!-krzyknął Black i rzucił się na Jamesa. Nawet McGonagall nie mogła ich powstrzymać. Więc ja wkroczyłam do akcji, i dostałam z pięści od Pottera w głowę, bardzo mocno poleciała mi krew i straciłam przytomność.
**Oczami Jamesa**
Co ja najlepszego zrobiłem?! Nie myślałem, że to tak urazi ją i Łapę. Nie liczyło się dla mnie nic. Nawet Syriusz przez chwilę stracił dla mnie wartość, bo ja, ja James Charlus Potter Rogacz, zraniłem moją ukochaną. Wziąłem Lily na ręce i pobiegłem do Skrzydła Szpitalnego.
-Pani Pomfrey!-krzyknąłem, a szkolna pielęgniarka już do mnie biegła.
-Co się stało?-zapytała.
- Ja przpadkiem ją uderzyłem-szepnąłem.
-Tak mocno?! Człowieku! Ty to idź na jakiś boks lub coś w tym rodzaju!!!-krzyknęła i wywaliła mnie z sali.
Siedziałem od ponad trzech godzin przed Skrzydłem Szpitalnym. McGonagall zdążyła mi już wlepić szlaban u woźnego. Na 1000% będę czyścić puchary bez użycia magii. W końcu wyszła pielęgniarka i powiedziała, że mogę wejść. Pełen radości wszedłem do sali.
-Cześć Lily-szepnąłem.
-Śpi. Nie budź jej-powiedziała pielęgniarka.
-Lily, kocham cię. Ja...ja nie chciałem... Z Dorcas... Och ale ona jest głupia! Nienawidzę jej! Gdyby się do mnie nie przykleiła ona byłaby narzeczoną Łapy, a ty moją. Kocham cię bez opamiętania-powiedziałem ciągle trzymając jej rękę.
******
Witajcie!
Za błędy PRZEPRASZAM.
Przepraszam, że nie wczoraj dodałam tego razdziału, ale wiecie... Brak weny xd
Przypominam o 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Où les histoires vivent. Découvrez maintenant