Rozdział 7 Nie mam wyboru

3.1K 189 29
                                    

*****
Ten rozdział jest dla wszytkich! Kocham was za to, że mnie tak dopingujecie! Mamy już wiele wyświetleń, nie poddamy się bez walki!
Miłego czytania! 😘❤
******
**Oczami Jamesa**
Zmęczony po treningu poszedłem do sztni się przebrać. Gdy wychodziłam z pomieszczenia wpadła Dorcas. Dziewczyna płakała, wyła, darła się o pomoc, jednym słowem była roztrzęsiona.
-James!-podeszała do mnie i jeszcze bardziej się rozpłakała.
-Dorcas, co się stało?-zapytałem spokojnie koleżanki mojej dziewczyny.
- Nie wiesz?!-krzyknęła z całej sił i opadła na podłogę.- Lily...-szepnęła.
-Co z nią?!-krzyknąłem i podniosłem Dorcas z podłogi.
-O-o-n-n-a-a sięę prawi eee zabiła- zajęczała i płakała jak oszlała. Nie wiedziałem jak ją opanować.
-Dorcas! Gdzie ona jest?! I co się stało?!-krzyknąłem, ona podniosła się i nakazała iść, a tak właściwie biec za sobą.
Pobiegła do domotorium dziewcząt, ciągle płacząc.
-Tuu!-zawyła i płakała przy ciele przyjaciółki.
-Lily!-ja również kłęknąłem przy ukochanej i płakałem.-Proszę cię nie rób mi tego! Kocham cię!-zawyłem z bólu przy Lily, która nie oddychała.-Co zrobiła?-zapytałem i wziąłem ją na ręce.
-Oonaa chciałaa Avadę na siebie rzucić...-jęknęła Dorcas.
- Że co chciała?!-krzyknąłem wybiegając z domotorium dziewczyn do Skrzydła Szpitalnego.
-Ale rzuciała na siebie ze trzy razy Curiatusa...-szepnęła Dor biegnąc za mną.
-Uwaga! Niosę dziewczynę, która się o mało co się nie zabiła!-krzyknąłem biegnąc przez korytarz, wszyscy patrzyli się na mnie z nią na rękach z troską i współczuciem, wszyscy oprócz Snapa, który był bez tej swojej bandy, której nigdzie nie było, zaraz sobie z nim porozmawiam!
Wbiegłem z Dor do Skrzydła Szpitalnego.
-Proszę pani! Proszę jej pomóc!-krzyknąłem do pielęgniarki, która szybko zajęła się Lily.
-Panie Potter, proszę opuścić salę. Pani Meadowes też-powiedziała pielęgniarka wystawiając nas za drzwi. Po trzech godzinach pozwoliła mi i reszcie Huncwotów no i Dorcas wejść do Lily.
-Nadal nieprzytomna?-zapytałem z troską pielęgniarkę.
- Niestety tak. Chociaż wszystkie rany opatrzyliśmy nie jest z nią dobrze-powiedziała spoglądając na Lily.
- Jak to? Co pani ma na myśli?-zapytał Lunatyk.
-Bo panna Evans zapadła w śpiączkę-odpowiedziała niechętnie.
-Ale wzbudzi sie? Tak?-zapytałem.
- Nie mamy pewności panie Potter-powiedziała opiekunka.-No, a teraz zmykajcie możecie ją odwiedzać, ale to jak narazie. Dowidzenia.-powiedziała.
-Dowidzenia-powiedzieli Łapa, Lunio i Dorcas.
-Mogę się pożegnać?-zapytałem, a kobieta kiwnęła głową na tak.
-Lily, kochanie trzymaj się liczę na ciebie nie zawieć mnie-powiedziałem i pocałowałem ją w czoło.-Dowidzenia
-Dowidzenia-powiedziała kobieta.
Wszedłem do Wspólnego pokoju bardzo wkurzony. Poszedłem do Hogsmade po Ogistą i wypiłem całe cztery butelki sam. Nie mogłem się pogodzić z tym, że Lily może umrzeć... Jutro idę do Wycierusa!
××Następny dzień××
Sobota. No tak oczywiście, potworny kac po trzech butelkach Ognistej. Aaa dzisiaj mam dać w łeb Wycierusowi! To mi poprawi humor. Poszedłem do Snapea. Idealnie! Nie było nikogo z jego bandy śmierciożerców, ale chwila czy Smarkelus gada z.... Nie! To niemożliwe! Kac się udziela?! Podszedłem bliżej tak to był ON.... Peter! Jak on mógł?! Zdrada!
-Noo, nie wiedziałem, że ty Glizdogonie jesteś śmiercożercą...-powiedziałem wychodząc zza rogu.
-Wiele jeszcze o mnie nie wiesz Potter-odezwał się groźnie i poważnie i pełen tajemniczości.
-Co zrobiliście Lily?!-krzyknąłem na tych debli.
-Raczej co ty jej zrobiłeś Potter...-wtrącił się Snape.
- Że co?!-powiedziałem i już byłem pewien eliksir Wielosokowy!
-Uważyliśmy eliksirek i powiedzieliśmy, że zrywasz z Lily-wyjaśnił Peter.
- Nie daruje wam tego!-krzyknąłem i poszedłem do Skrzykła Szpitalnego do Lily, ale jej tam NIE BYŁO!!
******
Witam po raz drugi dzisiaj Xd
Za wszystkie błędy bardzo PRZEPRASZAM :C
Gwiazdki i komy mile widziane! ;*
Pozdrawiam!
Huncwotka_forever
Dobranoc! 😘🌙🌌

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Where stories live. Discover now