Rozdział 22 Pakt krwi.

2K 142 21
                                    

**Oczami Lily**
Dziwnie się czuje... Jestem już tydzień bez Jamesa...
-Lily!-krzyknął z korytarza Syriusz.
-Co?!- odkrzyknęłam mu.
-Chodź no!
-Już-szepnęłam pod nosem po czym zaklnęłam jak zobaczyłam CO TAM SIĘ DZIAŁO...-O mój Boże...-szpnęłam, a Black mnie mocno przytulił.
-Mówiłem żebyś szybko przyszła?-powiedział patrząc na te całe wydarzenie.
-Lecę po różdżkę!-krzyknęłam i wyrwałam się od Łapy.
-Lily! To niebezpieczne!
-Wiem-szepnęłam-Wiem Syriusz...
Wpadłam do domotorium po różdżkę.
Chcecie wiedzieć co się stało?
Otóż na naszym korytarzu było z dziesięciu ŚMIERCIOŻERCÓW!!! Nie zastanawiałam się zbyt długo konsentwencjami tej walki... Wiedziałam, że ktoś polegnie.
Chwyciłam różdżkę i mocno ją zacisnęłam. Drugą rękę miałam zwiniętą w pięść. Jeżeli coś zrobią Syriuszowi zabije ich i to własną pięścią! Zeszłam na dół, śmiercożercy jak na razie nie znikali z mojego póki widzenia. Black leżał na podłodze i zwijał się z bólu... Crucio...-powyślałam. Szybko podbiegłam do niego.
- Lily...-szpnął-Ratuj siebie! Ratuj Huncwotów... Jak tu polegniesz, spotkamy się w raju-powiedział cicho.
- Syriusz... Przecież ty nie umrzesz...-szepnęłam, a on otarł moje łzy swoim kciukiem.
-Już to robię Ruda...-zaśmiał się cicho, a z jego ust poleciała krew.
-Black, ogarnij się! Jesteś Huncwotem! Tak?!- krzyknęłam i wzięłam go pod ramię.
-Evans, ja sobie tu spokojnie umieram, a ty mnie podnosisz i karzesz walczyć, do cholery?!-zapytał rozpaczony Łapa.
-Tacy są przyjaciele-uśmiechnęłam się lekko.
- Nie. Ty jesteś dla mnie jak siostra, nie jak przyjaciółka-powiedział dławiąc się swoją własną krwią.
-A ty dla mnie Syriuszu jesteś jak brat-powiedziałam mijając zaklęcia śmierciożerców.
-Wiem! Złóżmy pakt krwi!-powiedział zadowolony kaszląc.
-Zgadzam się, będziemy mścić się na Potterze!-krzyknęłam wesoło.
- Lily...
-Tak?
-Skrzydło Szpitalne...
-Hmm? A tak! Ty mi się tu wykrwawiasz!
Ruszyliśmy jeszcze szybciej do Skrzydła Szpitalnego, gdzie ustadowiłam Syriusza do drugie łóżko. Nie zgadniecie kto był na trzecim! Otóż Smark! Podobno padł przy pierwszym zaklęciu! Haha, debil!Ale chwila... Po co walczył jak sam jest śmierciożercą?! Jejciu... To nie przelewki... Skoro nawet taki debil ja Smark niby walczył... To prawdziwi śmierciożercy! Nie tacy nie doświadczeni i tak dalej... To prawdziwi słudzy Lorda Voldemorta!
-Witaj Lilyanno Evans-syknął ktoś za mną... Wiem, że to...
-Voldemort-szepnęłam.
-Przynajmniej jedna nie boi się wymawiać mego imienia.
-Ha! Widzisz...-powiedziałam ściskając mocno różdżkę w swojej ręce.
- Nie bądź głupia dziewczyno i pozwól mi obalić Hogwart! Dołącz do mnie!- powiedział artystycznie ruszając dłońmi.
-Wolę urzeć!-krzyknęłam i po chwili rozpoczęło się piekło:
-Crucio!-krzyknął, a ja czułam jakby moje ciało się paliło.
-Crucio!-powiedziałam niepewnie, lecz on nadal stał nie ugięty.
-Crucio!-krzyknęłam, ale nie upadłam. Nie teraz kiedy mogę zostać bohaterką, albo Tą, która umarła broniąc Hogwartu.
-Avada Kaveda!-krzyknęłam, a sam Voldemort runął na ziemię.
-Panie! Panie!-krzyknął głos dobiegający z progu Skrzydła Szpitalnego.
-Coś ty mu zrobiła głupia dziewucho?!-zapytał się zaciekawiony głos, głos ten mi przypominał Malfoya.
-Ja, ja... Na nie wiem..-szepnęłam.
-Lily! Lily! Nic ci się nie stało?!-krzyknęła Minerwa.
- Nie...Ale ja zabiłam Voldemorta-szepnęłam.
-Zaraz porozmawiamy, a niech pani pilęgniarka zajmie się panem Blackiem-powiedziała spokojnym głosem.
-Dobrze... Mam iść za panią?-zapytałam profesorki.
-Owszem.
Poszłam za nią i stałam przed gabinetem dyrektora. Czy ja pójdę do Azkabanu?!
- Dzień dobry panno Evans-powiedział spokojnym głosem staruszek.
- Dzień dobry Panie profesorze-powiedziałam.
-Lily, czy ty wiesz co się stało?-zapytała MczGonagall.
-Nie-pokiwałam przecząco głową.
-Zabiłaś Voldemorta! Gratuluję!-powiedział radośnie dyrektor.
-I nie trafię do Azkabanu?-zapytałam.
-Nie! Nigdy! Lily!-powiedziała profesorka z uśmiechem na twarzy.
-Mogłabym zobaczyć się z Syriuszem?-zapytałam.
-Oczywiście! Do widzenia!
Poszłam do Syriusza, nadal leżał w Skrzydle Szpitalnym, ale tym razem był przytomny.
-Lily, co się stało? Cała szkoła o tobie krzycy-powiedział, a ja się zarumieniłam.
-Nic takiego, zabiłam tylko Voldemorta-powiedziałam spokojnie.
-Aaa... Że co?!
-Zabiłam go! Rozumiesz?! Ja Evans, Lily, Szlama!!-krzyknęłam uradowana.
-To co skaładamy Pakt Krwii?-zapytał.
-Tak-rozciełam sobie palca, Syriusz Nie misiał, bo miał rany dosłownie wszędzie! Krew Łapy była ciemna, a moja za to strasznie jasna. Nasze krwie złączyły się w całość, a Łapa szepnął:
- Witaj SIOSTRO.
- Witaj BRACIE.
*******
Witam! Xd
Za błędy PRZEPRASZAM.
Następny rozdziałek chyba jutro ;)
Przypominam o 🌟 i 💬.
Pozdrawiam
Huncwotka_forever

Lily i James - od nienawiści do miłości ✔️Where stories live. Discover now