20.

2.9K 202 6
                                    

Niedziela...
Czyli mogę spać ile chce.
I tak obudziłam wczesnym rankiem.
Po przebudzeniu zaczęłam sprawdzać różne portale w tym Twittera i Snapchata.
Było kilka interakcji i pare dram...
Ehh...
Sprawidziłam rownież sms'y
Naliczyłam z 7 od Shawna i dwa od mamy.Jednak moją uwagę przykuły wiadomości chłopaka.
"Musimy pogadać"
"Brook nie rób nic głupiego"
"Słyszysz!?musimy pogadać"
"SPOTKAJMY SIĘ DZIS!"
Po czytaniu tych wiadomości naszła mnie mała nadzieja na to,że jednak może być lepiej...
Zeszłam na dół po picie natykając się na karteczkę od rodziców:
"Jesteśmy u babci,pisz jak coś"
Szybkim ruchem chwyciłam butelkę i ruszyłam z nią ku górze.
Moją drogę przerwało pukanie do drzwi
Serio!?
Przecież jest 6;00!!
I to jeszcze niedziela
Nie chętnie podeszłam do drzwi zerkając przy okazji przez judasz.
Tak...To był on...Brunet,brązowe oczy,Wysoki przystojny.Nie pewnie otworzyłam drzwi.
Shawn podniósł głowę
-Mogę wejść?-Spytał cicho
-T-tak-Otworzyłam szerzej wrota i wypościłam bruneta
Chłopak zdjął buty i zaczął się mi przyglądać
-Ty płakałaś?-Podszedł do mnie zmartwiony
-Nie-Gwałtownie się od niego odsunęłam
-Brook...ja...-W oczach było widać łzy
-No co!? Słucham co masz mi do powiedzenia co?!-Zaczęłam na niego krzyczeć
-Brook...proszę cie porozmawiajmy-Złapał mnie za rękę
-Nie dotykaj mnie!-Odepchnęłam go po czym z płaczem pobiegłam do łazienki.
Mendes czym prędzej pobiegł za mną jednak ja zasnęłam drzwi na klucz.Chłopak
kilka razy w nie walił i szarpał za klamkę
-Brook!Do cholery!OTWÓRZ TE CHOLERNE DRZWI!-Krzyczał przeraźliwie a ja czym prędzej zaczęłam grzebać w szafce.
Shawn słysząc to znów kilka razy szarpnął na klamkę
-Brook!!!Kurwa mać!Brooklyn nie rób tego słyszysz!?Nie rób tego!
Przyspieszyłam szukanie małego ostrego przedmiotu.Gdy wreszcie ją znalazłam pod ciągnęłam rękaw i wykonałam jedno zdecydowane cięcie.
Z mojej ręki gwałtownie zaczęła spływać krew którą próbowałam zatamować.
-Brook?-Zaczął płakać
Coraz więcej traciłam krwi aż wreszcie upadłam na ziemie
Nagle Shawn po prostu popchnął drzwi i otworzył je,walnęły o ścianę.
Chłopak tylko popatrzył ma mnie i po chwili podbiegł.
-Przepraszam Shawn...Przepraszam -Ledwo mówiłam wciąż przyciskając ranę
-Boże,Nie nie nie nie-Złapał moją rękę i mocno przycisnął
-Aa..Boli -Zaczęłam płakać
-to moja wina, Boże Brook-Odciął kawałek ręcznika i zawiązał go na krwawiącym miejscu
Po chwili krew przestała płynąc a moje oczy zamykały się.
Shawn widząc to przeraził się i wziął mnie na ręce zanosząc do pokoju.
Przyniósł szklankę wody i wodę utlenioną.
Obserwowałam jego każdy ruch,był mocno skupiony na tym co robił.
Co chwile spoglądałam na stan mojej ręki.
Po chwili Shawn podszedł do mnie zaczął głaskać po głowie
-Jestem taki głupi...Brooklyn,Dlaczego?Dlaczego to zrobiłaś!?Przecież wiesz,że cie kocham-Jego łzy padały na brązowy koc
-Miałeś zakład...wiem co zrobiłeś ostatniego lata

Jej!!!
20 rozdział !!!

Reputation Where stories live. Discover now