30. Wyrzeczenia

362 24 3
                                    

W życiu podejmowałam już dużo przemyślanych i tych bardziej ryzykownych decyzji. Kiedy byłam starsza nauczyłam się podejmować decyzje, jak podpowiada mi serce. Wszystkie pierwsze związki wybierałam tak jak podpowiada mi serce, i zazwyczaj były udane.

Teraz miałam tą jedną z trudniejszych decyzji. Mój umysł nie jest w stanie racjonalnie myśleć, a serce bije jakby chciało wylecieć klatki piersiowej. Olivier White właśnie wyznał wszystkie uczucia, które do mnie żywił. Czy ja żywiłam to samo? tak. Kiedy to odkryłam? nie mam bladego pojęcia, te wszystkie uczucia wybuchły nagle i niespodziewanie.

- Olivier... - zaczęłam, choć nie umiałam skończyć. W mojej głowie co sekundę pojawiały się najróżniejsze myśli i nawet nie byłam w stanie powiedzieć dlaczego przemknęły przez mój umysł.

Olivier wyczekiwał odpowiedzi. Patrzył na mnie czekając na najmniejszą reakcję, lecz ja totalnie sparaliżowana przez strach nie byłam w stanie mówić, a co dopiero się ruszyć. Choć byłam pewna swoich uczuć nie potrafiłam nic powiedzieć. Nic nie powiedziałam, ale zrobiłam coś co można uznać za odpowiedź.

Na miękkich nogach podeszłam do czarnowłosego, stanęłam na palcach a swoje ręce położyłam na jego policzkach i wpiłam w jego usta. Całowałam go powolnie wkładając w to wszystkie emocje. Całowałam go z pasją. Olivier na samym początku wydawał się zaskoczony i nawet się nie poruszył, ani nie oddał pocałunku. Dopiero gdy mocniej docisnęłam swoje usta do jego, jakby obudzony z transu położył swoje ręce na mojej talli i jeszcze bliżej mnie przyciskają do siebie. Oddał pocałunek, z tą samą pasją i mocą. Nasze usta pasowały do siebie jak dwa zaginione elementy układanki. Nasze ręce błądziły po naszych ciałach chcąc poznać każdą nawet najmniejszą wypustkę i krzywiznę. Nasze dwie zranione duszę zjednoczyły się w jednym pocałunku, który znaczył dla nas dużo więcej niż by można pomyśleć. Chciałam tego tak samo mocno jak chciał tego on. Chcieliśmy tego nawzajem. Chcieliśmy się nawzajem.

- To znaczy tak? - zapytał chłopak gdy skończyliśmy się całować. Patrzył na mnie z tym charakterystycznym łobuzerskim błyskiem.

- Tak... - wyszeptałam. - Tak - odpowiedziałam pewniej.

Olivier niemal od razu znów zaatakował moje usta, które były opuchnięte po ostatnim pocałunku, ale mimo to chciałam więcej. Chciałam jego.

Tej nocy kochaliśmy się długo i namiętnie, i tylko gwiazdy były tego świadkiem. Dwa spragnione ciała, które nie potrafiły bez siebie funkcjonować. Dwa ciała, które pragnęły wzajemnego dotyku i adoracji. Dwie zranione duszę szukające ratunku.

-------------------

- Co teraz z nami będzie? - zapytałam gdy leżeliśmy wtuleni na łóżku w pokoju czarnowłosego.

- Teraz będziemy się przytulać, całować... - zaczął wymieniać chłopak bawiąc się moimi włosami. Przeczesywał je palcami i muszę przyznać, że jest to bardzo relaksujące.

- Jako para? - zapytałam. Wiedziałam, że po tym jak Olivier wyznał mi uczucia wszystko się zmieni, lecz nie wiedziałam czy oficjalnie jesteśmy razem.

Olivier zaśmiał się po moich słowach, leżąc wręcz na nim, czułam wibracje wytworzone przez jego śmiech.

- A jak powiemy to Alexandrowi? - zapytałam z ciekawości.

- Myślisz, że nie widziałem jak na siłę próbuje wzbudzić we mnie zazdrość? - zapytał jeszcze większym uśmiechem, a ja niemal od razu poczułam jak moje policzki oblewa rumieniec.

- To był jego pomysł - zaczęłam się bronić, na co czarnowłosy znów się roześmiał. Boże, jaki on ma uroczy śmiech.

Chłopak przybliżył się do mojego ucha, dzieliły nas milimetry.

Na pewno to moje życie?Where stories live. Discover now