20. Cmentarz

441 20 3
                                    

Dzisiaj się obudziłam w moim starym pokoju, czyli w nocy tata musiał mnie tu przenieść. Czułam się wypoczęta do granic możliwości. Od razu kiedy się przebudziłam sprawdziłam swój telefon i zauważyłam kilka wiadomości. Weszłam w pierwszą konwersacje, a wiadomości były od Luka.

Luke: Przyleciałaś już kotku?

Luke: Wszystko okej?

Luke: Czemu nie odpisujesz?

Luke: Przepraszam i dobranoc kotku.

Prychnęłam prześmiewczo i odpisałam jedynie, że jest okej. Kolejną osobą był Marcello.

Marcello: Jeżeli nie odpisujesz to albo porwali cię kosmici, albo właśnie przerywam ci super ruchanko. Mam nadzieję, że się zabezpieczyliście, nie pchaj się w dzieci.

Szybko mu odpisałam.

Adeline: Zignoruje twoją wiadomość i powiem jedynie, że wczoraj spędziłam przyjemny wieczór z ojcem i dopiero co wstałam.

Nie musiałam czekać długo na odpowiedź.

Marcello: Od zawsze wiedziałem, że jesteś za miękka żeby kogoś wyrwać i zaliczyć. Chociaż ten typ dwa lata temu co go wyrwałaś, to nie był jakiś bardzo zły.

Adeline: Nie był zły, gdybyśmy pominęli fakt, że był kurwa gejem.

Marcello: Pamiętaj. Twoja mina jak się o tym dowiedziałaś, była bezcenna.

Adeline: A idź idioto, zrobiłam z siebie debila.

Marcello: I tak nim jesteś kochanie.

Adeline: Wypierdalaj.

I tak skończyła się nasza rozmowa. Wstałam z łóżka i podeszłam do walizki by wyciągnąć z niej spodnie i ciepłą bluzę. Ubrana skierowałam się do łazienki gdzie zrobiłam lekki makijaż.

Schodząc ze schodów poczułam przyjemny zapach dochodzący z kuchni. Od razu gdy przekroczyłam próg ujrzałam ojca, który coś gotował.

- Dzień dobry - odezwałam się czym zwróciłam uwagę ojca.

- Wyspana? - zapytał podchodząc by mnie przytulić na dzień dobry. Tak samo jak kiedyś.

- Wyspana - odparłam i posłałam ojcu wesoły i szczery uśmiech, który od razu odwzajemnił.

- Masz ochotę na tosty z awokado - zapytał, a ja od razu się zgodziłam. Kocham to danie.

Już po kilku minutach siedzieliśmy przy stole zajadając się pysznymi tostami. Rozmawialiśmy o głupotach i śmialiśmy gdy wspominaliśmy jaka byłam w dzieciństwie.

- O której chciałabyś jechać na cmentarz? - zapytał nagle tata.

- Myślałam by pojechać od razu po śniadaniu - odpowiedziałam i znów zaczęłam jeść.

- Jasne, to pozmywam i możemy wyrusza - powiedział wstając od stołu. Kiedy skończyłam swojego ostatniego tosta, uczyniłam to samo.

Po dwudziestu minutach siedzieliśmy już w naszym Fordzie jadąc w stronę cmentarza gdzie leży moja mama. Wiedziałam, że wyprawa tam nie będzie przyjemna. Wiedziałam również, że otworzą się bolesne wspomnienia, które były zakopane głęboko we mnie. Będąc co raz bliżej czułam jeszcze większą panikę, która we mnie rośnie. Wreszcie po kilku minutach zaparkowaliśmy na parkingu i leniwie wysiedliśmy z auta.

Podążaliśmy razem po uliczkach, a między nami były groby. W końcu tata zatrzymał się przed grobem, na którym były wyryte imię i nazwisko mojej mamy. Miała piękny szary grób ze złotymi napisami. Widziałam świeże kwiaty co dowodziło, że ojciec bywał tu regularnie. Podeszłam i delikatnie położyłam kwiaty, które kupiliśmy w sklepie po drodze. Było mi kurewsko smutno. Dopiero teraz dotarło do mnie, że to wszystko dzieje się naprawdę, że już nigdy nie zobaczę mojej mamy i już nie będzie miała okazji przyjść na mój ślub. Z rozmyślań wyrwało mnie uczucie ręki na moim ramieniu. Obróciłam się w stronę taty, który posłał mi pocieszający uśmiech, widziałam, że cała ta sytuacja, jego męczyła tak samo jak mnie.

Na pewno to moje życie?Where stories live. Discover now