4. Ważna?

707 31 7
                                    

* Olivier *

W ostatnim momencie złapałem lecącą dziewczynę.

- Kurwa - przeklnąłem. - Dzwoń do lekarza - powiedziałem do brata, który był tak samo przerażony.

- Myślisz, że to przez brak jedzenia? - zapytał. Czasami mój brat jest naprawdę debilem.

- A przez co innego?- warknęłam wychodząc z dziewczyną na rękach. Czułem się jakbym niósł piórko. Adeline jest piękną dziewczyną, ale zniszczyłem ją. Można na spokojnie policzyć jej rzebra. Nienaturalnie bardzo je widać. Kogo był pomysł by ją głodzić? Oczywiście kurwa, że mój. Poczułem poczucie winy. Czy ona jest dla mnie ważna? Nie wiem, ale wiem, że jest na pewno wyjątkowa. Spała przez tyle czasu na zniszczonym materacu. Obiecuję, że już nigdy tam nie trafi. Będzie teraz traktowana jak prawdziwa księżniczka, którą jest. Przykro było patrzeć na jej twarz. Blada i mokra od łez. Jej policzki się zapadły, a piersi straciły okrągłość.
  Wszedłem do swojego pokoju i położyłem ostrożnie dziewczynę jakby była z porcelany. Miałem ochotę w coś uderzyć. Jakim cudem mogłem doprowadzić ją do takiego stanu?
Złapałem za jej małą dłoń. Zamarłem. Była lodowata.

- Alexander! - krzyknąłem zaczynając reanimować Adel.
Chłopak od razu wbiegł do sypialni.

- Japierdziu! - krzyknął i podbiegł do dziewczyny sprawdzając czy ma tętno.
Po chwili dał mi znak, że wyczuł.

- Za ile będzie lekarz? - zapytałem dalej napięty jak struna.

- Powinien już być... - od razu gdy to powiedział drzwi się otworzyły i wszedł masz zaufany lekarz.

- Widzę, że dzisiaj mamy pacjentkę - powiedział spokojnie, lecz od razu gdy zobaczył co robię podbiegł do nas, a ja mogłem się odsunąć by dać mu działać. Podłączył do jej chudej ręki kroplówkę. Zaczął podpinać kolorowe kabelki.

- Chłopaki wyjdźcie - powiedział Matthew. Popatrzyłem na niego jak na debila. - Wyjdź. Przecież jej nie zabije, a potrzebuje przestrzeni. Nie czuję się komfortowo jak patrzycie mi na rękę.

Westchnąłem. Chciałem być przy Adeline.

- Olivier nic jej nie będzie - odezwał się Alexander kładąc swoją rękę na na moim barku.
Skinąłem głową kierując się do wyjścia.

- Jak będziesz coś wiedział to daj znać. Jak coś jej zrobisz to uwierz mi, że nie ręczę za siebie. Bierzesz trupem Matthew - zagroziłem. Adeline jest dla mnie jak najcenniejszy skarb.

- Stary, znamy się tyle lat. Dobrze wiesz, że nic jej nie zrobię - powiedział, a ja się uspokoiłem.
Opuszczając pokój ostatni raz spojrzałem na dziewczynę. Leżała taka przez życia.
Aleksander potarł mój bark w pocieszającym geście.

- Będzie dobrze stary - powiedział choć widziałem, że też mu ciężko.
Nigdy nie zapomnę dnia, w którym ją zobaczyłem.

* przeszłość: Klub *

Wyszliśmy z kumplami do klubu.
Loża, w której siedzieliśmy była przytulna.

- Poszukajmy dziewczyny dla Oliviera - odezwał się Matthew.

- Ty się zajmij leczeniem ludzi a nie mi randki chcesz organizować - odpowiedziałem prześmiewczo.
Mimo, że ten plan był niedorzeczny, zacząłem wzrokiem skanować parkiet. Zauważyłem śliczną blondynkę. Odróżniała się od wszystkich. Wyglądała jak księżniczka. Moja księżniczka.

- Czyżby jednak spodobała ci się jakaś? - zapytał roześmiany Alexander.

- Widzisz tamtą? - zapytałem. Chłopak skinął głową. - Jeszcze dzisiaj ma być w piwnicy.

- Olivier, wiesz, że możesz poprostu do niej zagadać? - zapytał retorycznie Matthew.

- Ona jest moja - powiedziałem wyniośle.

- Współczuję jej - westchnął Eljah.

- Chcesz wąchać kwiatki od spodu? - warknęłam na kumpla.
Chłopak jedynie uniósł ręce w obronnym geście.

* Teraźniejszość *

Poczułem rękę na ramieniu.

- Oliver, tak się zamyśliłeś, że nawet nie usłyszałeś, że Matthew nas woła - powiedział Alexander.
Gdy tylko to usłyszałem wbiegłem po schodach na górę podążając do sypialni.
Z impetem otworzyłem drzwi. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy, była to Adel, która blada leżała na łóżku. Matthew sprawdzał coś w swoich papierach.
Dziewczyna gdy mnie zauważyła zrobiła duże oczy i się spięła.

- Olivier dobrze, że jesteś. Nasza pacjentka trochę panikowała jak się obudziła więc podałem jej lekki środek uspokajający. Musi się teraz dobrze odżywiać i odpoczywać. Zabroniony wysiłek fizyczne.

Wymieniał lekarz. Słuchałem go jak zaczarowany.

- Pieniądze dostaniesz tak jak zawsze - powiedziałem gdy brunet skończył dyktować. Chłopak kiwnął głową. Gdy wyszedł zacząłem podchodzić do dziewczyny.

- Napędziłaś mi stracha - powiedziałem z uśmiechem.

- Przepraszam... ja nie wiem... - zaczęła się tłumaczyć wystraszonym głosem.

- Ej, kochanie nie gniewam się. Chciałbym cię przeprosić - powiedziałem.
Zamrugała z niedowierzaniem.

- Ty co chciałbyś?- zapytała by upewnić się, że dobrze słyszała.

- Przeprosić- powtórzyłem. - To przeze mnie tu leżysz. Od teraz będę się tobą opiekował. Chce być przy tobie. Zaczniemy od porządnej diety, a później popracujemy nad zaufaniem. Chce naprawić wszystkie błędy, które sprawiłem. Dasz mi taką możliwość? - zapytałem patrząc na dziewczynę z nadzieją w oczach. Adeline chwilę się zastanawiała. Patrzyła cały czas w moje oczy jakby szukając potwierdzenie moich słów.

- Możemy spróbować - mruknęła w końcu cicho.
Byłem uradowany.

- Kochanie idę zrobić jedzenie, a ty masz leżeć spokojnie. Masz jakieś pytania? - zapytałem.
Dziewczyna przygryzła wargę że zdenerwowaniem.

- Kogo to pokój? - zapytała niepewnie.
Zaśmiałem się lekko.

- Mój, będziesz tu teraz mieszkać. Muszę nadzorować twój stan zdrowia. Już nigdy nie trafisz do piwnicy.

Gdy tylko to powiedziałem to oczy dziewczyny rozszerzyły się ze zdziwieniem.

- Nigdy? Obiecujesz? - zapytała a w jej oczach zagościła nadzieja.

- Obiecuję - powiedziałem uśmiechając się.

Od teraz miało się zmienić wszystko. Nadeszła nowa rzeczywistość dla wszystkich.
Nowa. Lepsza rzeczywistość.

Na pewno to moje życie?Where stories live. Discover now