2. Porwana?

931 29 3
                                    

  Kiedy się obudziłam było mi zimno. Zaczęłam otwierać zmęczone oczy, leżałam na podłodze w dziwnym obskurnym pokoju. Jedyne światło, które było w pokoju wpadało przez okno z kratami. Po drugiej stronie pokoju było łóżko, drzwi i jakaś szafka. Gdzie ja jestem?
Próbowałam się podnieść, ale byłam zbyt obolała. Dlaczego leże na podłodze a nie na łóżku?
Zostałam Porwana?
Wiedziałam, że takie rzeczy się zdążały, ale przecież jakie było prawdopodobieństwo na to, że akurat na mnie trafi?
Moje rozmyślania przerwał dźwięk otwierania drzwi.

- Oo, księżniczka się obudziła. Już myślałem, że coś ci się stało - odezwał się chłopak, który miał brązowe włosy i brązowe oczy. - Powiem ci tylko tyle, że zostałaś porwana.

- Jak się nazywasz? I dlaczego ja? - zapytałam i aż się przeraziłam na to jak bardzo mój głos był zachrypnięty.

- Alexander, a zostałaś porwana dlatego, że się nam spodobałaś - odpowiedział mi uśmiechając się przebiegle.

- Nam? - zapytałam znów.

- No cóż, jeszcze jest mój brat.

Przez moją głowę przeszła myśl, że jeżeli zobaczę jeszcze jego brata to ucieknę, pójdę na policję i będę miała spokój.

- Nie uda ci się - powiedział nagle.

- Słucham? - zapytałam zdezorientowana.

- Wiem o czym myślisz. Uwierz mi, że nawet jeżeli znasz imię i mnie widziałaś to nic ci nie da. Policja boi się takich jak ja. Nie radzę też uciekać, no chyba, że chcesz by twojej rodzinie i przyjaciołom stała się krzywda - brunet się zaśmiał pod koniec. Skąd on niby wiedział o czym ja myślałam? Ale miał rację. Nic mi to nie da. Nie chce innych narażać na niebezpieczeństwo.
Drzwi znów zaskrzypiały otwierając się. Po pomieszczenia wszedł czarnowłosy. Gdy zaczął się przybliżać do mnie zauważyłam jego zielone oczy.

- Widzę, że nasza kruszynka się przebudziła ze snu - zaśmiał się chłopak, a drugi zrobił to samo. Czy tylko mi nie było do śmiechu?
Chłopak kucnął obok mnie.

- Podoba ci się twój nowy pokój? - zapytał.

- Jest zajebisty - odpowiedziałam sarkastycznie.
Czarnowłosy zaśmiał się dźwięcznie. Zaczął przybliżać do mnie swoją rękę. Ostatkiem sił podniosłam nogę by jednym kopnięciem oddalić ode mnie chłopaka.

- O kurwa, pokazała pazurki. Uważaj dziewczynko, jesteś na naszych warunkach - powiedział Alexander.

- Zabawne. Ej ty drugi jak się nazywasz?

- Olivier skarbie, Olivier - Odpowiedział czarnowłosy.

- Olivier? Myślałam, że we Włoszech są bardziej egzotyczne imiona.

- Widzę, że charakterku ci nie brakuje. Ale to dobrze. Jak cię oddamy do klubu - Słucham? Jaki klub.

- Gdzie trafię? - zapytałam wpatrując się z szokiem na chłopaka.

- Co już opuścił cię humorek? Dobrze wiemy, że tańczysz na rurze. Myślę, że nasi klienci dużo zapłacą za taki okaz.

- Okaz? Nie jestem rzeczą - odezwałam się podnosząc głos.

- Nie denerwuj się, bo ci żyłka pęknie. Chciałbym ci przypomnieć, że jesteś teraz u nas i na naszych warunkach. Czyli jednym słowem jesteś nasza - odezwał się Alexander uśmiechając się przebiegle.
Byłam przerażona, ale przecież nie mogłam tego pokazać. Wykorzystali by mój strach i byłoby jeszcze gorzej.

- O czym myślisz? - zapytał zaciekawiony Olivier.
Powiedzieć mu czy nie? A chuj. Zaryzykuję.

- O tym jakim chujem jesteś - powiedziałam z cwanym uśmieszkiem.
Uśmiech chłopaka znikł w tej samej sekundzie kiedy to powiedziałam. Czarnowłosy złapał mnie za szyję przyciskając do ściany za mną.

- Posłuchaj mnie uważnie - powiedział groźnie. - Nie. Masz. Prawa. Się do mnie tak odzywać. Uwierz mi, że powiesz jeszcze jedno słowo to będzie źle.

Przełknęłam głośno ślinę. Teraz naprawdę się boję. Boję się, że coś się stanie.
Chłopak podniósł się na równe nogi i wyszedł z pokoju.

- Radzę ci się słuchać. Ja jeszcze jako tako się chamuję, mój brat nie wie co to stop - wytłumaczył mi Alexander.
Coś mi podpowiadało żeby się słuchać. Żeby się poddać. Najgorsze z tego wszystkiego było to, że moja duma nie pozwalała mi się poddać.
Co się stanie kiedy obu puszczą hamulce? Co się może stać kiedy się poddam i zaczną mną pomiatać? Tak bardzo tego nie chciałam. Tak bardzo chcę się stąd wydostać. Dalej żyć pełnią życia, uśmiechać się i śmiać z innymi. Być tą dziewczyną, którą byłam. Choć wiem, że kiedy wrócę, kiedy wreszcie się stąd wydostanę, nigdy nie będę taka sama. Będę zniszczona psychicznie.

- Przemyśl, którą chcesz obrać drogę. Chcesz współpracować czy się sprzeciwiać? - zapytał Alexander. - Przemyśl czy warto - powiedział i tak samo jak jego brat wyszedł z pomieszczenia zostawiając mnie z tysiącem myśl.
"Przemyśl czy warto" warto? Jedno wiedziałam napewno. Szybko stąd nie wyjdę. Możliwe, że będę tu siedzieć aż przyjdzie mój kres, który byłby jedyną opcją na mój wewnętrzny spokój.
W końcu dopadł mnie sen. Mogłam zasnąć marząc by się nie obudzić.

Na pewno to moje życie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz