29. Jedyna

381 29 4
                                    

Nawet nie zdążyłam przekroczyć progu domu i od razu zostałam pociągnięta do uścisku. Silne męskie ramiona oplatały moją talie, gdy ja wtuliłam się w jego szyje. Moje nozdrza uderzył zapach, wręcz boskich perfum, które nosiłam na sobie za pośrednictwem bluzy. Olivier długo mnie tulił i wyglądało na to, że szybko nie zamierza mnie puścić.

- Nie żebym zamierzał wam przeszkadzać - odezwał się Alexander. - Ale ja też byłem w niebezpieczeństwie, i to ja nas uratowałem.

Zaśmiałam się cicho i niechętnie puściłam chłopaka, którego przytulałam. Powoli podeszłam do bruneta i również go objęłam. Chłopak z uśmiechem oddał uścisk.

- Już? - usłyszałam głos za sobą. Gdy się odwróciłam zobaczyłam Oliviera, a jego mina nie była ciekawa. - Jeżeli tak to zapraszam do kuchni.

Wyswobodziłam się z objęć Alexandra, który posłał mi szeroki, a ja już wiedziałam. Zazdrość Oliviera.

Ramię w ramię powędrowaliśmy w stronę kuchni gdzie wcześniej zniknął czarnowłosy. W kuchni czekała nas bardzo miła niespodzianka. Na stole leżały talerze i różne potrawy. Teraz stół wyglądał jakby był przygotowany do przyjęcia ważnych gości.

- My mamy tyle zjeść? - zapytałam szczerze zaskoczona.

Olivier na moją reakcje jedynie się zaśmiał i pokiwał głową. Alexander natomiast niemal od razu ruszył w stronę stołu zajmując jedno z miejsc.

- Adeline, takiego jedzenia nie ma codziennie, więc korzystaj dziewczyno - powiedział biorąc talerz z pieczonym kurczakiem. - Spokojnie wszystko spalisz na jednym z treningów - posłał mi uśmiech i zajął się skrzydlatym przyjacielem.

- Kto to wszytko przygotował? - zapytał gdy szok mnie puścił i zajęłam miejsce obok Oliviera, który siadł naprzeciwko swojego brata.

- Kucharze - odpowiedział Olivier uśmiechając się do mięsa ustawionego obok niego. Czy oni naprawdę aż tak uwielbiają jeść?

Pokręciłam rozbawiona głową i również wzięłam się za jedzenie.

Cała kolacja minęła nam w dobrej atmosferze. Rozmawialiśmy na najróżniejsze tematy, przez cały czas się śmialiśmy i jedliśmy jedzenie, którego było pełno na stole. Alexander zabawiał wszystkich swoimi suchymi żartami, które były tak złe, że aż śmieszyły. Cała nasza trójka rozluźniła się i pomogło nam to zapomnieć o wcześniejszych wydarzeniach. Po zakończeniu kolacji przenieśliśmy się na kanapę gdzie włączyliśmy 50 twarzy Grey'a. Oglądaliśmy i gdy pojawiła się scena seksu w tym samym momencie wraz z Olivierem zasłoniliśmy Alexandrowi oczy jak małemu dziecku.

- Kurwa! w najlepszym momencie - zawył bezsilnie Alexander, na co zareagowałam głośnym śmiechem.

- Zboczeniec - skomentował Olivier i odsłonił bratu oczy, po chwili postąpiłam tak samo.

- A ty niby taki święty?! - zawołał oburzony brunet odwracając się w stronę swojego brata. Olivier popatrzył na niego spod uniesionych brwi na co chłopak od razu spokorniał.

Alexander siedział jak naburmuszone dziecko z założonymi rękami na piersi. Chciało mi się z niego śmiać, lecz do końca utrzymałam neutralną minę. Dorosły chłopak obraził się, że zasłoniliśmy mu scenę seksu w filmie.

Przed północą Alexander poszedł już do swojego pokoju, a wraz z Olivierem stwierdziliśmy, że dokończymy oglądany film.

- Chodź - ciszę przerwał Olivier energicznie wstając z kanapy.

Zdziwiona spojrzałam najpierw na niego, a następnie za okno gdzie było już ciemno. Była północ, a on chciał gdzieś iść? Czasami zdaje mi się, że Olivier nie myśli logicznie.

- Gdzie? - zapytałam wciąż zdziwiona. - Na zewnątrz?

Chłopak jedynie parsknął śmiechem na widok mojej miny, która wyrażała niedowierzanie i niepewność w jedym.

- Owszem moja pani - odpowiedział prześmiewczo, na co skarciłam go wzrokiem. - Będziemy musieli wyjść z domu, ale nie opuścimy poseji - powiedział co niesamowicie mnie ucieszyło. Była późna godzina i ostatnim o czym myślałam to było wyjście do jakiejkolwiek cywilizacji.

- Musimy tam iść? - zapytałam mając nadzieję, że jeszcze zmieni zdanie i zostaniemy w domu. Jednak nie znałam możliwości Oliviera.

Chłopak popatrzył na mnie pobłażliwym wzrokiem.

- Zdecydowanie nie - powiedział podchodząc do mnie.

Gdy był obok mnie, niczym nic niewiążącą lalkę przerzucił mnie przez swoje ramię.

- Puść mnie! - krzyczałam uderząć go pięściamy w plecy. Olivier zaśmiał się i klepnął w pośladek, na co zaskoczona pisnęłam.

Chłopak skręcił i teraz zaczął stąpać po schodach.

- Zaraz cię pobiję - powiedziałam myśląc, że go wystraszę.

- Tylko żebyś rączki nie złamała - wyśmiał mnie wciąż wchodząc po schodach.

- Twoją rączkę połamie - zagroziłam.

- Powodzenia - odpowiedział odstawiając mnie na ziemię.

Rozejrzałam się dokoła zszokowana, że znaleźliśmy się w moim pokoju.

- Masz pięć minut - powiedział i wyszedł. Co za dupek. - Bluzy nie musisz przebierać - dopowiedział, a jego oczy niebezpieczne rozbłysły.

Odwróciłam wzrok czując jak pieką mnie policzki. Chłopak nijak to skomentował i po prostu wyszedł.

Dokładnie tak jak prosił, bluzę zostawiłam i jedyne co zrobiłam to poprawiłam swoje włosy, które wyglądały jakby porwało mnie tornado.

Po kilku minutach byłam już gotowa i mogłam wyjść do chłopaka. Gdy zeszłam na dół zobaczyłam Oliviera, który zawzięcie z kimś pisał. Chłopak oderwał się od telefonu i nasze oczy się spotkały, posłał mi najładniejszy uśmiech jaki kiedykolwiek widziałam.

- Gotowa? - zapytał skanując mnie wzrokiem. Onieśmielona pod wpływem jego spojrzenia jedynie skinęłam głową.

Ubraliśmy buty i wyszliśmy, od razu uderzył w nas chłodnawy wiatr. Końcówka lata, nie ma co się dziwić.

Chłopak prowadził mnie przez ogród i stanęliśmy z tylnej strony domu. Byliśmy centralnie naprzeciwko drabiny prowadzącej na dach domu.

- Panie przodem - odezwał się chłopak i odsunął się o krok.

- Masz się po tym wspinać?! - zapytałam z niedowierzaniem. Nie było jakoś wybitnie wysoko, ale sam pomysł wydawał mi się dość dziwny.

Chłopak spojrzał na mnie, a na jego ustach pojawił się szeroki uśmiech. Szybko skinął energicznie głową, a ja znów spojrzałam na pnącą się drabince.

- To na pewno się nie zerwie? - zapytałam podchodząc bliżej i objęłam ręką jedną z rurek drabiny. Wyglądało jakby miało dać radę.

- Sprawdzałem to - powiedział. - Jak byłem mały.

Przeniosłam na niego zszokowany wzrok. Chłopak roześmiał się widząc moją minę. Fuknęłam i postawiłam pierwszą nogę na szczeblu, a potem już wszystko szło automatycznie. Gdy stałam już na samej górze zawiał mocniejszy wiatr, który lekko zmierzwił moje i tak nie ułożone włosy.

- Podoba się? - zapytał Olivier stojący za mną

Popatrzyłam w oczy i widziałam, że jest zdenerwowany i czeka na moją odpowiedź.

- Jest pięknie - odpowiedziałam podchodząc bliżej.

Mogłam zauważyć jak czarnowłosy odetchnął z ulgą.

- Adel... - zaczął Olivier, a jego twarz się zmieniła. Teraz był poważny. - Nadszedł czas, na który tyle czasu czekałem. Wreszcie do mnie wróciłaś, i możesz mówić wszytko, ale dla mnie jest to naprawdę ważne. Przez długi czas wzbraniałem się przed uczuciami do ciebie, ale teraz jestem pewny. To ty wzbudzasz we mnie uczucia, których nie wzbudzał nikt inny. Wiem, że to przy tobie chce spędzić resztę życia. Tylko ty mnie uszczęśliwiasz i to tylko ciebie chcę. Przy tobie chce się rano budzić i to ciebie trzymać w ramionach i chronić przed wszystkim co złe. Adeline Jones, czy uczysz mnie najszczęśliwszym człowiekiem i zgodzisz się zostać tą jedyną... moją jedyną?

Na pewno to moje życie?Where stories live. Discover now