5. Zaufanie

665 31 6
                                    

* Adeline *

  Minął tydzień od kiedy Olivier mnie spytał czy dam mu szansę. Czy coś się zmieniło? Definitywnie tak. Przez tydzień niesamowicie się do siebie zbliżyliśmy.

- Adel, Olivier chce cię widzieć - powiedział Alexander wchodząc do pokoju.

- Już idę - powiedziałam odkładając telefon na półkę nocną. Ściany pokroju były pomalowane na czarno. Meble były białe. Pokój pasował idealnie do właściciela.

Przemierzałam korytarz prowadzący do gabinetu chłopaka.
  Będąc już pod drzwiami delikatnie zapukałam.

- Proszę - odpowiedział głos po drugiej stronie. Otworzyłam drzwi i od razu zderzyłam się z pięknymi oczami Oliviera.

- Adeline, mówiłem ci, że jeśli wchodzisz do biura to nie musisz pukać - powiedział z uśmiechem.

- Wiem, ale wolę pukać. Możesz być w trakcie jakiegoś spotkania i nie chce przeszkadzać - wytłumaczyłam siadając na krześle naprzeciwko biurka chłopaka.
Olivier się zaśmiał.

- Chciałem żebyś przyszła bo muszę omówić z tobą pewne sprawy - wytłumaczył poważnym głosem.
O co mogło chodzić? Jest na mnie o coś zły?

- Nie musisz się martwić, to nic złego - dopowiedział z uśmiechem.

- Więc o co chodzi - zapytałam szczerze zaciekawiona.

- Trenujesz pole dance, więc zamontowałem ci rurkę w siłowni. Jak chcesz mogę cię tam zaprowadzić - powiedział Olivier.
W normalnych warunkach bym się cieszyła, lecz pamiętam słowa chłopaka, że odda mnie do burdelu. Odda mnie jak tylko zobaczy ile umiem.
Chłopak jakby wyczuł mój niepokój.

- Nie oddam cię. Nie jestem takim skurwielem by oddawać kobiety do burdelu. Wtedy powiedziałem to żebyś czuła niepokój. Obiecuję, że nie spotka cię już nic złego. Obiecuję, że będę cię chronił jak pieprzoną księżniczkę w wieży - powiedział, a w jego oczach czaił się smutek i poczcie winy.
Widziałam, że zraniłam go gdy dalej myślałam, że mnie odda. Jak miałam niby myśleć inaczej?
Chłopak pokazywał mi, że się zmienił, ale jaką miałam pewność, że na pewno?

Pokiwałam głową.

- Zaprowadzić cię? - zapytał wybijając mnie z rozmyślań.

- Jasne - odpowiedziałam z uśmiechem.
Chłopak wstał zza biurka podchodząc do mnie wyciągając rękę. Patrzyłam na nią zastanawiając się czy to dobry pomysł. Pieprzyć to. Złapałam za rękę co spowodowało duży i szczery uśmiech na ustach Oliviera.
Wyszliśmy razem z gabinetu idąc w stronę schodów. Cały dom prezentował się mrocznie. Idealnie dla lidera mafi.
  Przeszliśmy przez długi korytarz. Na jego końcu były przesuwne drzwi. Chłopak bezgłośnie je otworzył, a za nimi było ogromne pomieszczenie. Ogromne okna z widokiem na basen, hantle, sztangi, materace i moja ukochana rurka do tańca. Naprawdę kocham ten sport.
Chłopak cicho zachichotał.

- Wiedziałem, że ćwiczysz, ale nie widziałem, że na sam widok rurki zaświecą ci się oczy - skomentował rozbawiony.

- Będziesz jeszcze chciał bym ci zatańczyła - zagroziłam.

- Kotku będziesz mi tańczyła co wieczór, jako dobranocka - powiedział z cwanym uśmieszkiem.

- Nie wiem czy będziesz w stanie po takim tańcu zasnąć - odgryzłam się.
Olivier znów zachichotał.

- Bardzo bym chciał popatrzeć jak trenujesz ale muszę jeszcze coś załatwić. Jak po ciebie przyjdę to Alexander weźmie cię lekcje samoobrony, potem nauka broni - wytłumaczył, a później dodał. - Jak będziesz ćwiczyła to myśl, że robisz to dla mnie. Potem mi pokażesz - wymruczał mi do ucha klepiąc w tyłek.
Moje policzki oblał róż.
Ten człowiek jest niemożliwy.

- Chciałbyś - prychnęłam.
Olivier znowu przysunął się do mojego ucha.

- Skarbie dobrze wiesz, że tak - ta jego chrypka w głosie jest nieziemska.

Odsunęłam się od chłopaka, widziałam, że wystarczy chwila bym mu uległa.
Chłopak posłał mi uśmiech a następnie wyszedł z siłowni.
Miałam teraz czas tylko dla siebie.
Jeszcze raz przebiegłam wzrokiem całe pomieszczenie szukając stroju do pole dance, który znalazłam w szafkach przy ścianie. Mężczyzna się bardzo dobrze przygotował.

Przebrałam się w łazience, która była w pomieszczeniu. Podeszłam do dużego głośnika podłączonego do laptopa. Włączyłam piosenki, do których uwielbiam ćwiczyć.
Zaczęłam od szybkiej rozgrzewki, później podeszłam do rurki zaczynając tańczyć. Zaczęłam od strażaka skrzyżowanego, haków, krzesełka, kończąc na figurze, w której nogi ułożyłam w literę V.
Nagle moją głowę zaczęły atakować słowa chłopaka. Czy jak pokaże mu ile potrafi to jakoś to wykorzysta?
Moje serce na tę myśl zaczęło bić szybciej.

Robiło mi się duszno. Nie mogłam oddychać. Robiło mi się ciemno przed oczami.

- Olivier! - wykrzyczałam najgłośniej jak tylko potrafiłam.

Nagle drzwi otworzyły się z impetem.

- Kochanie, hej! Patrz na mnie - zawołał wystraszony mężczyzna.
Był bardzo seksowny z takim wyrazem twarzy. W sumie zawsze jest seksowny. - Adeline, musisz ze mną współpracować.

Do moich ust przyłożono butelkę wody. Bardzo chciało mi się pić, lecz nie miałam siły w rękach by wziąć tą butelkę.

- Pij skarbie. Odpoczywaj - mówił chłopak przytulając mnie.
W jego ramionach naprawdę czułam się bezpiecznie.
Dziwnie się czułam gdy Olivier się o mnie martwił.
Nagle mężczyzna wyciągnął telefon z kieszeni i do kogoś zadzwonił.

- Alexander... - tylko tyle zrozumiałam bo dalszą część powiedział po włosku.
Zawsze podobał mi się ten język, jest taki dostojny i romantyczny.

Po upływie pięciu minut drzwi siłowni ponownie się otworzyły. Tym razem do pomieszczenia wszedł Alexander.

- Chodź kochanie - powiedział podchodząc do mnie. Zesztywniałam kiedy chłopak zaczął mnie podnosić i nieść w stronę wyjścia z siłowni.

Zaczęliśmy wchodzić po schodach prowadzących do mojego pokoju.
Wchodząc do pomieszczenia chłopak zaczął kierować się do łóżka.

- Odpocznij, przyjdę później - powiedział Alexander.
Wyszedł a ja od razu zasnęłam.

Na pewno to moje życie?Where stories live. Discover now