6. Samoobrona

590 26 4
                                    

  Z każdą chwilą czułam się lepiej. Emocje mnie opuściły i nastąpiła cisza i spokój.

Leżałam na plecach wlepiając wzrok w sufit. Bo co innego miałam robić?.

Nagle drzwi od pokoju otworzyły się i wszedł Alexander.

- Jak się czujesz? - zapytał, a później dodał. - Jak masz siłę to możemy zrobić lekcje samoobrony tak jak było w planie.

Czy mam siłę? Nie. Czy chce mi się cały dzień spędzić zamknięta w czterech ścianach? Nie.

- Jasne tylko się przebiorę i możemy iść - odpowiedziałam uśmiechając się.
Chłopak kiwnął głową wychodząc z pokoju.

Podeszłam do szafy wyciągając strój do ćwiczeń. Przebrałam się w łazience i muszę przyznać, że już się zregenerowałam. Nie widać mi kości, wyglądam naprawdę pociągająco.
Włosy związałam w wysokiego kucyka.
  Gotowa poszłam do chłopaka, który czekał na mnie za drzwiami.
Uśmiechnął się ciepło. Razem ruszyliśmy w stronę sali.
__________
  Ćwiczymy już drugą godzinę. Jestem zmęczona. Ale muszę przyznać, że z Alexandrem ćwiczy się wyśmienicie. Czas płynie jak szalony.
Moje rozmyślania przerwało uczucie ciągnięcia za kucyk.

- Wystarczyła chwila i bym cię pokonał. Jak ktoś cię zaatakuję to nie będzie czekał aż przestaniesz myśleć o krainie szczęścia i radości - zaśmiał się chłopak.

Poprawiłam fryzurę i spojrzałam na niego wzrokiem, który mógłby zabić.

- Ciekawe jak mam się skupić kiedy jestem zmęczona i rozdrażniona - odgryzłam się.

Uśmiech chłopaka powiększył się jeszcze bardziej.

- To dopiero początek - powiedział tajemniczo.

- Co...  - nawet nie zdążyłam nic powiedzieć a chłopak przyłożył mi stołowy nóż do gardła. Kolejny test. Tym razem się nie dałam.

Zaczęłam wykonywać wszystkie ruchy, których do tej pory nauczył mnie brunet.

- No, no, jestem z ciebie dumny - odezwał się chłopak kiedy udało mi się wyswobodzić z jego uścisku.

- Dzięki, to też twoja zasługa - uśmiechnęłam się do niego.

- Oczywiście, że moja. Jestem najlepszym nauczycielem. Nawet Oliver by cię tego nie nauczył - powiedział z cwanym uśmieszkiem.
Miałam już coś odpowiedzieć gdy uprzedził mnie głos.

- Nie był bym tego taki pewny braciszku - odezwał się nagle Olivier.

Odwróciłam się by móc mu się przyjrzeć. Perfekcyjny jak zawsze.

- Ta? To pokaż co umiesz - brunet zaczął podchodzić do Oliviera. - Dam ci fory.

- Braciszku, dobrze wiemy, że jej nie potrzebuje - zaśmiał się czarnowłosy. Kocham jego śmiech.

Brunet nagle zaatakował swojego brata, który wyglądał jakby się tego spodziewał.
Oglądałam to z otwartą buzią.
Każdy najmniejszych ruch Oliviera był przesiąknięty profesjonalizmem.

Gdy Olivier powalił na ziemię Alexandra, zaczął się śmiać.

- Coś ci chyba kondycja siadła - zaśmiał się mężczyzna.

- Dałem ci wygrać - tłumaczył się chłopak wstając z podłogi.

- Chcesz oszukać siebie czy mnie? - zapytał rozbawiony.

- Wow... - mruknęłam przypominając o swojej obecności.

- I teraz Adel myśli, że jestem słaby - mruknął niezadowolony Alexander.
Zaśmiałam się cichutko.

- Dobra wstawaj, musimy ogarnąć bardzo dużo rzeczy - powiedział Olivier podając bratu dłoń.
Ten ją złapał podciągając się do góry.

- Co trzeba zrobić? - zapytał zaciekawiony chłopak.

- Ty idziesz z Adeline na strzelnicę, potem przyjdź do mojego biura. Musimy omówić szczegóły dostawy do Portugalii - wyjaśnił chłopak.

- Widzę, że moje zdanie się nie liczy - powiedziałam udając obrażoną.

- Skarbie dobrze wiem, że kochasz moje towarzystwo - od razu gdy to powiedział na jego usta wpłynął duży uśmiech.

- Żebyś kiedyś się nie przeliczył - poradziłam kierując się w stronę wyjścia.

- Za dziesięć minut po ciebie przyjdę i pójdziemy na strzelnicę - rzucił szybko brunet zanim wyszłam.
W odpowiedzi wystawiłam jedynie kciuk do góry.

Zanim doszłam do swojego pokoju, zgubiłam się kilka razy. Ten dom jest tak ogromny, że cudem jest dotarcie do pokoju przez pomyłki.
__________

  Chłopak tak jak obiecał, zjawił się po dziesięciu minutach.
Razem zeszliśmy do strzelnicy gdzie były już przygotowane bronie, jakieś książki, kamizelki kuloodporne i kartki z narysowanymi ludźmi.
Samo pomieszczenia nadawało mroczną aurę. Ściany pomalowane na szaro, czarne szafki i różne mechanizmy.

- Wybierz sobie jakąś broń. Najlepiej żeby była lekka. Jak skończymy tą lekcje to dam ci kilka książek byś mogła zagłębić się bardziej w historię broni i w jakich sytuacjach najlepiej się sprawdza - gdy brunet już wszytko wytłumaczył mogłam w końcu sięgnąć po broń.
Oczywiście jako kobieta wybrałam najładniejszą broń jaka wpadła mi do rąk, gdyż kompletnie się nie znałam.

Gdy chłopak zauważył jaką broń wzięłam uśmiechnął się dyskretnie.

- Wiem, że jest ładna. Ale to nie jest dobry pomysł na początki - powiedział biorąc broń z moich rąk. - Weź lepiej tę - powiedział podając mi brzydszą, lecz lżejszą broń.

Zrobiłam kwaśną minę.
Chłopak się zaśmiał.

- Ach, te kobiety. Może i jest brzydsza, ale jaka lekka i łatwa w obsłudze - chłopak śmiał się ze mnie jeszcze przez jakiś czas.

Teraz strzelałam bez strachu i przerażenia. Teraz robiłam to z przyjemnością, z ciekawości.

- Zajebiście ci poszło - pochwalił mnie chłopak gdy już skończyliśmy naszą lekcje. - Myślę, że jeszcze miesiąc i będziesz strzelać z zamkniętymi oczami - chłopak głośno się zaśmiał.

- Wolę nie, bo jeszcze mi się dostanie - odezwał się głos za mną.
Zdziwiona się odwróciłam, a moim oczom ukazał się opierający się o ścianę Olivier.
Posłał mi uśmiech odbijając się od ściany.

- Jak ja ją wyszkole to oczywiste jest to, że będzie do ciebie strzelać. Będę usatysfakcjonowany na to patrzeć - odgryzł się brunet.
Uwielbiam wysłuchiwać ich mini kłótni.

- Ja myślę, że strzelę do was dwóch - wtrąciłam się do rozmowy.
Chłopaki zareagowali gromkim śmiechem.

- Boże, kobieto jak ja cię uwielbiam - odezwał się Alexander.
Na moje usta wpłynął wielki uśmiech.

Na pewno to moje życie?Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang